[ Pobierz całość w formacie PDF ]

innego, jak robić dobrą minę do złej gry.
Dzielnie wytrzymała podejrzliwe spojrzenie Simona.
 Nic nie rozumiem...  Simon nie krył zdziwienia. Siedzieli w stołówce i ściszył głos,
żeby go nie słyszano przy sąsiednim stoliku.
 Masz jakieś kłopoty?  zapytał.
 Skądże!  zaprzeczyła szybko i zabrzmiało to tak sztucznie, że jej rozmówca
zmarszczył czoło.
 Nikt nie podejmuje takich decyzji z dnia na dzień  rzekł z namysłem, a widząc, że
Rebeka chce zaprotestować, nie dopuścił jej do głosu.  Daj spokój, Karen mówiła mi o
wizycie stryja Josha, i że byłaś bardzo smutna. Czy to ma jakiś związek z tym człowiekiem?
 Nie  skłamała i zaraz się poprawiła, widząc jego spojrzenie.  To znaczy, w pewnym
sensie. Filip chce częściej widywać dziecko. Dlatego zaproponował nam wyjazd na Majorkę,
a ja uznałam to za dobry pomysł.
 Mógłby po prostu wpadać do Londynu od czasu do czasu  zauważył Simon.  To tylko
trzy godziny lotu. Jak jadę odwiedzić rodzinę w Szkocji, podróżuję znacznie dłużej.
Rebeka skinęła głową.
 Masz rację, ale to nie to samo, co codziennie widywać dziecko. Dzieci bardzo szybko
rosnÄ… i...
Tylko go zdenerwowała.
 Nigdy w życiu nie słyszałem podobnych bzdur!  Twarz Simona zrobiła się tak
czerwona jak jego włosy. Pochylił się i ujął Rebekę za rękę.  Ten facet do czegoś cię
zmusza, prawda? Chce cię pozbawić prawa do opieki nad Joshem? Rebeka zadrżała.
Usłyszała to, co dotąd spychała w nieświadomość. Czyżby taka możliwość była naprawdę
realna?
Na myśl, że ktoś mógłby jej odebrać dziecko, łzy zakręciły się jej w oczach. Simon
przestraszył się nie na żarty.
 Przepraszam, nie chciałem... Nie traktuj tego poważnie. %7ładen sąd nie odbierze dziecka
matce i nie odda go obcemu człowiekowi.  Uścisnął jej dłoń i ciągnął:  Tak się
rozpędziłem, bo strasznie mi żal, że wyjeżdżasz. Będę za tobą tęsknił.
Uśmiechnęła się do niego przez łzy.
 Ja też będę za tobą tęskniła.  Miała wielką ochotę wszystko mu wyznać, ale nie mogła
oczekiwać, że kolega z pracy rozwiąże jej problemy. Wolała zażartować.
 Kto mi będzie przynosił moje ulubione czekoladowe herbatniki?  zapytała tonem
rozkapryszonej dziewczynki.
Simon uniósł oczy do sufitu.
 Ale ty jesteś interesowna!  powiedział z komicznym zgorszeniem.  A ja już
myślałem, że to wszystko dla moich pięknych oczu!
Rebeka stłumiła westchnienie. %7łycie mogłoby być takie proste... Simon wielokrotnie
zapraszał ją na kolację, ale zawsze się wykręcała. Sytuacja była zbyt skomplikowana, zresztą
nie był w jej typie. Lubiła brunetów, takich jak Antonio.
Z przerażeniem spostrzegła, że oczami duszy widzi nie twarz Antonia, lecz... Filipa. Tak
jakby zastąpił w jej myślach zmarłego brata. Drgnęła; głos Simona dotarł do niej z oddali.
 Nic ci nie jest?
 Nie, po prostu zamyśliłam się  odparła.  Ostatnio wiele się wydarzyło.
 Wiem, to bardzo trudna decyzja.  Simon z powagą skinął głową.  Robisz to dla Josha,
prawda?
 Tak  przytaknęła. Nie powinna się zastanawiać nad tym, czyją twarz widzi w myślach,
skoro jest tyle ważnych rzeczy do załatwienia.  Tak, robię to dla jego dobra.
Pewność brzmiąca w jej głosie sprawiła, że Simon niechętnie ustąpił.
 W takim razie mam nadzieję, że ci się uda. %7łe wszystko pójdzie dobrze.
 Dziękuję.
Skierowali rozmowę na inny temat i Rebeka nieco się uspokoiła. W sumie może to
rzeczywiście dobry pomysł. Zejdzie w ten sposób z oczu Tarze i przez pewien czas będzie
bezpieczna.
Po lunchu poszła na taras pożegnać się z miastem. Od dzieciństwa mieszkała w Londynie:
widok Big Bena i siedziby parlamentu był dla niej codziennością.
Teraz jej codzienność się zmieni. Napłyną nowe krajobrazy, nowe sytuacje i dla dobra
Josha będzie musiała je przyjąć. Tak czy inaczej to będzie jej decyzja.
Filip Valdez do niczego nie może jej zmusić. Jest tylko stryjem Josha i pozwoli mu się
wtrącać w jego życie tak długo, jak długo nie zacznie uzurpować sobie prawa do zastąpienia
mu ojca.
Azy nagle przesłoniły jej widok miasta. Przyszłość rysowała się w niezbyt radosnych
barwach.
ROZDZIAA PITY
Siedział w hotelowym pokoju pogrążony w zadumie. Po bezsennej nocy nie miał jasności
myślenia. Nie zszedł na lunch do jadalni, tylko kazał sobie przynieść jedzenie na górę.
CoÅ› w tym wszystkim nie gra...
Podszedł do okna. Dzwiękoszczelne szyby nie przepuszczały żadnych hałasów i miał
wrażenie, że na zewnątrz toczy się zupełnie nierealne życie. Widział idących ludzi i ich
poruszające się usta, z których nie wychodził żaden dzwięk. Wszystko to było nieprawdziwe i
niepokojÄ…ce.
Odwrócił się. Musi się otrząsnąć i zastanowić nad konkretami, a nie filozofować nad
realnością bytu.
Pytanie brzmi: czy Rebeka przyjmie jego propozycję i przeniesie się na Majorkę, czy też
nie?
Cudownie byłoby myśleć, że ma nad nią władzę i może jej kazać to uczynić, ale tak wcale
nie jest. Ta niepewność wyprowadzała go z równowagi. Co robić, jeśli się okaże, że nie może
nic uczynić dla Josha? Tak jak nic nie mógł zrobić dla Antonia...
Dzwięk telefonu rozległ się w tym samym czasie co pukanie do drzwi. Rzucił do
słuchawki:  Un momento, por favor! i szybko odprawił kelnera, wręczając mu sowity
napiwek.
Widok jego rozanielonej twarzy przypomniał Filipowi interesowność Rebeki i pomyślał,
że skoro dziewczyna tak bardzo lubi pieniądze, to pewnie zgodzi się na jego propozycję.
Usłyszał w słuchawce telefonu jej głos i zamarł w oczekiwaniu.
 Chciałabym się spotkać dzisiaj po pracy i chwilę porozmawiać  powiedziała. 
Możemy?
 Oczywiście  zgodził się natychmiast, przybierając obojętny ton. Nie chciał, by się
domyśliła, jak bardzo czeka na tę rozmowę, bo to by jej uzmysłowiło, że ma nad nim władzę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl