[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie sprawiał wrażenia jaskini groznego zbójcy. Z drugiej
strony rabuś porywający się na takie klejnoty nie może
być pospolitym przestępcą, uznała Georgiana.
Zaczęła więc systematycznie przeszukiwać pokój.
Zajrzała pod materac i we wszystkie kąty, a potem
zabrała się do przeglądania bielizny. Właśnie kończyła to
zdecydowanie nieprzyjemne zajęcie, gdy na górze pojawił
się Ashdowne. Minę miał powątpiewającą, jakby nie
rozumiał poczynań Georgiany.
- Dobrze się pani bawi? - spytał.
- Ja tylko sprawdzam wszystkie możliwości! -
odparła, a jej entuzjazm dla osoby pomocnika znów
ochłódł. Ashdowne wydawał się mało zainteresowany
poszukiwaniami. W czasie gdy systematycznie
sprawdzała kolejne miejsca, chodził tam i tu raczej bez
celu. Georgiana postanowiła nie zwracać na niego uwagi,
mogła przecież znalezć klejnoty samodzielnie.
W zasadzie skończyła przeszukiwanie sypialni, gdy
zauważyła koce w kącie pokoju. Okazało się, że
przykrywajÄ… one kufer. Georgiana natychmiast
wyciągnęła go z kąta, zepchnęła stertę koców na podłogę
i chwyciła za okucie. Z zachwytem stwierdziła, że wieko
siÄ™ unosi.
- Coś znalazłam! - zawołała, wpatrując się w ciemne
głębie kufra. Sięgnęła i wydobyła stamtąd dość długi
aksamitny sznur. Wyglądał tak, jakby pochodził od
zasłon, ale wyobraznia podsunęła Georgianie myśl o jego
znacznie bardziej niecnym przeznaczeniu, sznur mógł
bowiem służyć do wiązania ofiar.
- Co to jest?
Georgiana omal nie pisnęła w popłochu, w ogóle nie
zauważyła bowiem, że Ashdowne znalazł się tuż obok niej
i przykląkł na jedno kolano przy kufrze.
Chcąc ukryć zmieszanie, wskazała znalezisko.
- Niech pan spojrzy. Sznur! - Wyciągnęła z kufra
następny przedmiot i również go pokazała z triumfującą
miną. - I czarna maska! - Takie maseczki nosiło się na
balach kostiumowych, ale równie dobrze mógł się nią
posługiwać przestępca chcący ukryć swoją tożsamość.
Tak przynajmniej uważała Georgiana.
Znów pochyliła się nad kufrem i znalazła tam jeszcze
zakończony chwaścikiem pejcz.
- O, jest i broń!
Naturalnie pistolet byłby znacznie bardziej
obciążający, ten pejcz bowiem miał dość niezwykły
wyglÄ…d...
Rozmyślania Georgiany przerwało ciche chrząknięcie
Ashdowne'a.
- Och, Georgiano, nie sądzę, żeby to były narzędzia
włamywacza.
- Nie wiem, nie wiem. Mnie siÄ™ wydajÄ… bardzo
podejrzane! - odparła, dalej przekopując zawartość
kufra.
- Podejrzane, tak - przyznał rozbawiony. - Ale nie w
ten sposób, jak się pani zdaje.
Georgiana nie dała się zniechęcić i wsadziła głowę do
kufra. Coś załaskotało ją w nos. Pierze? Chciała się
cofnąć, ale przeszkodziło jej potężne kichnięcie.
Wstrząśnięta jego impetem straciła równowagę i ze
zduszonym krzykiem wpadła do kufra. Jej nogi
rozpaczliwie wymachiwały w powietrzu, szukając
oparcia.
Chociaż nie groziło jej uduszenie, pozycja była dość
niewygodna, najgorsze zaś, że całkiem obsunęły jej się
spódnice, a rękami rozgniatała rzeczy, które mogły być
istotnymi dowodami w sprawie. Chciała jak najszybciej
się uwolnić, usłyszała jednak jakiś złowrogi odgłos i
wpadła w panikę. Co tam się dzieje? Gdzie jest
Ashdowne?
Z twarzą wciśniętą między dziwne, śmierdzące
stęchlizną przedmioty Georgiana zastanawiała się, czy
przypadkiem nie wrócił Hawkins lub jego służący.
Dopiero gdy udało jej się postawić jedną nogę na
podłodze, uświadomiła sobie, że słyszała po prostu
śmiech Ashdowne'a.
Oburzona odepchnęła wieko, które opadło jej na
ramiona, i wydostała się na zewnątrz. Jej tak zwany
pomocnik zamiast ją ratować, siedział na podłodze
oparty o ścianę i zanosił się śmiechem. Co gorsza,
trzymał się za brzuch, jakby obawiał się, że pęknie.
Georgiana miała szczerą nadzieję, że przynajmniej
sprawia mu to ból.
- Co się stało?! - spytała, potrząsając głową.
Chyba zwróciła tym na chwilę uwagę Ashdowne'a,
przestał się bowiem śmiać i omiótł ją spojrzeniem,
natychmiast jednak dopadł go kolejny atak
niepohamowanej wesołości. Zaniepokojona Georgiana
ostrożnie dotknęła swoich włosów. Jej palce wymacały
piórko, które uwięzło w gęstym puklu i stało na sztorc.
Syknąwszy ze złości, wyszarpnęła je i cisnęła z powrotem
do kufra.
- Już! Czy teraz lepiej? - spytała z irytacją. Gromki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl