[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na
że Armas sam potrafi prowadzić gondolÄ™. Przepychali siÄ™ « ogrodem, w którym staÅ‚y obie panie, i pojazd zniknÄ…Å‚.
na miejscu kierowcy, obaj bowiem chcieli dokÅ‚adnie obej­
~ Do licha - rzekła Taran.
rzeć wszystkie instrumenty. Armas tłumaczył im cierpHwl&
-Nie martw się. Armas wie, co robi - uspokajała Ma-
Jori podobny był i do ojca, i do matki, chociaż n1 l att a, chyba troszkę zanadto optymistycznie.
odziedziczył ani czarnych włosów Taran, ani blond
"° tego wÅ‚aÅ›nie nie można byÅ‚o o chÅ‚opcach powie-
132
133
dzieć. Szczerze mówiąc, nie wiedzieli, co robią. Zbliżała się właśnie inicjacja młodego Indianina. Miał
Przez jakiÅ› czas krążyli nad Å‚Ä…kami i zagajnikami, wi­ zostać wprowadzony do Å›wiata dorosÅ‚ych i otrzymać
dzieli z góry szukajÄ…cych Tiril czÅ‚onków rodziny i wreszcie prawdziwe imiÄ™ podczas trwajÄ…cej cztery dni i nocy cere­
postanowili pojechać do Zachodnich AÄ…k, żeby zaimpono­ monii. W tym czasie bÄ™dzie musiaÅ‚ pozostawać na pust­
wać mieszkającym tam kuzynkom. kowiu sam, bez jedzenia, bez żadnego towarzystwa. To
próba męskości. Dziewczynki nie były więc pewne, czy
Bardzo podnieceni dotarli na miejsce. Podczas lotu za­
zechce teraz pojechać z nimi.
równo Jori, jak i Jaskari próbowali prowadzić maszynę
dokładnie wbrew napomnieniom, których Strażnik Góry Młody Indianin wyrósł na bardzo ładnego chłopca, który,
nie szczÄ™dziÅ‚ synowi. Obaj chÅ‚opcy postanowili, że bÄ™dÄ… gdyby mu byÅ‚o dane żyć na Ziemi, zostaÅ‚by pewnie dziel­
siÄ™ tak dÅ‚ugo naprzykrzać rodzicom, aż także dostanÄ… wÅ‚a­ nym wojownikiem. WÅ‚osy miaÅ‚ dÅ‚ugie i proste, czarne z nie­
sne gondole. bieskim odcieniem, oczy ciemne jak noc, a profil niezwykle
szlachetny. Berengaria podziwiała go. Był kilka lat starszy od
Dostał Armas, to oni też chcą!
reszty dzieci. To, czego on nie wiedział na temat śladów
Pojazd nie należał wprawdzie do Armasa, dano mu go
i różnych znaków w naturze, nie było warte poznania.
tylko na tę jedną podróż, ale co szkodzi spróbować?
Elena, spokojna, pewna siebie i sympatyczna, choć nie Podczas lotu do domu, w którym mieszkała indiańska
przesadnie urodziwa, byÅ‚a zachwycona. Wszyscy razem po­ rodzina, Berengaria siedziaÅ‚a z tyÅ‚u i rozkoszowaÅ‚a siÄ™ tym,
biegli do Berengarii, która z podziwu nie mogła wykrztusić że może przebywać ze starszymi od siebie kuzynami. Dla
sÅ‚owa. NaprawdÄ™ bardzo jej to zaimponowaÅ‚o, że chÅ‚opcy jedenastoletniej dziewczynki bowiem piÄ™tnastoletni chÅ‚op­
majÄ… prawdziwÄ… gondolÄ™ powietrznÄ…. cy sÄ… prawie doroÅ›li. A swoich kuzynów Berengaria trakto­
wała jak idoli, bohaterów godnych najwyższego szacunku.
- Chcecie siÄ™ przejechać? - zapytaÅ‚ Armas i caÅ‚a gro­
Z promiennym wzrokiem pobiegÅ‚a do domu przyjaciela, za­
madka pospiesznie wsiadła do pojazdu.
pytać jego rodziców, czy mógÅ‚by siÄ™ z nimi przejechać. Ni­
- Ale czy nam wolno? - zastanawiała się Berengaria
czym mÅ‚oda kózka wbiegÅ‚a na marmurowe schody ozdo­
o wielkich oczach.
bione kwiatami. W ogrodzie wzniesiono niewielki wigwam,
Elena pomyślała chwilę, pokusa była jednak zbyt wielka.
a
obok niego znajdowały się dekoracyjne totemy.
- Nasi rodzice przecież wyszli i szukają cioci Tiril.
więc... Zresztą zaraz wrócimy. Ponieważ chłopiec miał jeszcze tylko swoje dziecięce
lmi
- A dokąd polecimy? - chciała wiedzieć Berengaria. C, którego bardzo nie lubił, wszyscy nazywali go Bez-
- Tylko tak polatamy sobie tu i tam. TrochÄ™ pomoże­ 'mienny. Berengaria zadzwoniÅ‚a, rzucajÄ…c raz po raz ukrad­
my szukającym - odparł Jori beztrosko. Chłopcy czuli si? kowe spojrzenia na czekającą przed domem gondolę.
teraz silni i niepokonani.
Córka Rafaela w peÅ‚ni zasÅ‚ugiwaÅ‚a na swoje roman­
Dziewczynki chciały zaprosić na przejażdżkę równie* tyczne imię. Miała długie, brązowe i kędzierzawe włosy
a
swego indiańskiego przyjaciela. * jak jej ojciec, po nim też i po delikatnej ciotce Daniel-
- Nic nie stoi na przeszkodzie - zapewniali kuzynowi "
°aziedziczyÅ‚a wiotkie ciaÅ‚o i promienne ciemne oczy.
ha
- Chętnie.
rakter dziewczynki był mieszaniną wszystkich ludz-
134 135
kich cnót i sÅ‚aboÅ›ci. Wciąż jeszcze byÅ‚a dzieckiem, ale ma­
m do domu albo sam się nie rozmyśli.
te
ma Amalie zamartwiała się, która z cech małej dziewczyn-
Bezimienny powściągliwie, jak to on, przywitał się
ki zwycięży w przyszłości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl