[ Pobierz całość w formacie PDF ]

popołudnia odegraliśmy tę scenkę.
Dziurka to cipka, rzecz jasna.
A jajo do środka. Do dziurki jaja.
Za pierwszym razem wzięliśmy surowe jajko, ale w ręku Kanella rozprysło się u wejścia
do cipki. Skorupka mnie nie pokaleczyła ani nic. Tylko wszędzie miałam pełno tej mazi, a ona
była bardzo zimna.
Zastanowiliśmy się więc, czy to musi być surowe jajko. Właściwie nie. No więc jedno
ugotowaliśmy. Na twardo. Osiem minut. Bardzo twarde.
I wprowadziliśmy do środka. W ten sposób miałam wreszcie dziurkę jaja, którą sobie
zawsze wyobrażałam przy tej rymowance.
Od tej pory to jest taki nasz wewnętrzny dowcip. W całym tego słowa znaczeniu.
Jest jeszcze coś, co chętnie bym zrobiła z Kanellem.
Zawsze lubiłam się bawić węzłami chłonnymi w pachwinach. Turlam je pod skórą tam
i z powrotem. Tak samo można robić z rzepką w kolanie. Niedawno chciałam, żeby Kanell
niezmywalnym mazakiem pomalował mi węzły chłonne. %7łeby je podkreślić. Tak jak się kredką
podkreśla oczy. Czy to już jest fantazja seksualna? Czy tylko nowy wynalazek w dziedzinie
zdobienia ciała? Fantazja na pewno, bo na samą myśl o tym czuję, jak się napalam. Właśnie o to
chodzi. A co dopiero siÄ™ dzieje przy realizowaniu fantazji? On jest dobry w realizowaniu moich
fantazji, a te jego wspieram przecież od początku ze wszystkich sił.
Na Å‚Ä…ce jedna sroka walczy teraz z drugÄ…. O co?
My, ludzie, uważamy sroki za złe ptaki, ponieważ zjadają dzieci innych ptaków. Sami
jednak jemy dzieci niemal wszystkich zwierząt, które znajdują się w naszym jadłospisie: jagnię,
cielÄ™, prosiÄ™.
Na zewnątrz spaceruje Robin z jakąś pielęgniarką. Sroki odlatują. Patrzę przerażona za
obojgiem spacerowiczów. Jestem zazdrosna. To niemożliwe. Pojawiają się u mnie roszczenia
posiadaczki tylko dlatego, że sfotografował ranę mojej dupy, a ja wygłosiłam mu rozpalający
wykład o przerabianiu majtek. I dlatego że siostry mogą chodzić, a ja nie. A w każdym razie
tylko bardzo, bardzo powoli. Oboje palą. I się śmieją. I co tam takiego śmiesznego się dzieje?
Też chcę móc chodzić. Też zresztą zaraz wyjdę  do kawiarni. Helen, mają tu jakąś,
prawda? Tak. Zielony Anioł mówił przecież o tym. Pójdę bardzo powoli do kawiarni i wezmę
sobie kawÄ™. Zwietnie, Helen, zajmij siÄ™ czymÅ› normalnym i nie zastanawiaj nad Robinem i jego
pieprzoną sroczką czy też rodzicami w łóżku przy bzykaniu. W końcu mam czas. Bardzo dobry
pomysł. Mogłam na to wpaść i bez oglądania tej dwójki zdrajców. Kawa silnie pobudza mój
brzuch do pracy. Jednak chciałabym oddać stolec po kry jomu, nikomu o tym nie mówiąc. Tylko
do własnej wiadomości. %7łebym wiedziała, że mogę to zrobić i że nic mi nie zarosło. Im nic nie
powiem. %7łebym mogła wykorzystać to miejsce do połączenia rodziców. %7łeby znowu się zrosło
to, co należy do siebie.
Najpierw przewracam się na brzuch i powoli zsuwam nogi na ziemię. Z zapasu pigułek
biorę jedną przeciwbólową i połykam. Przyda mi się na drogę. Wewnętrznie jestem
przygotowana na długą podróż. Ale zewnętrznie jeszcze nie. Mam na sobie ciągle tylko ten
anielski kostium, zawiązany u góry na supeł. A pod spodem zupełnie nic. Helen, tak przecież nie
można chodzić nawet po szpitalu, prawda? Nawet jako dupna pacjentka. Na korytarzu
i w kawiarni jest na pewno mnóstwo ludzi. Idę w ślimaczym tempie do szafy, którą ktoś dla
oszczędności miejsca wbudował w ścianę. Mama mówiła, że położyła tam rzeczy dla mnie.
Otwieram drzwi. Tylko spodnie od piżamy i podkoszulki. W to nie dam rady się ubrać. %7łeby
włożyć spodnie od piżamy, trzeba się pochylić, najpierw włożyć jedną nogę, a potem drugą.
Rany. To za bardzo rozciÄ…ga dupÄ™.
Mama w ogóle nie pomyślała o szlafroku czy czymś podobnie praktycznym. Helen, co
teraz? Wracam powoli do łóżka i ściągam prześcieradło. Owijam się nim i wiążę węzeł na
ramieniu, tak że wyglądam jak Rzymianin w drodze do łazni. Tak można chodzić nawet po
szpitalu. Kilka plam po gównianej zasmażce może być równie dobrze czym innym. Mogły na
przykład wziąć się stąd, że przy ssaniu cukierków Werther s Original zawsze się ślinię na
prześcieradło. No, Helen, bardzo wiarygodne. Na szczęście nikt cię o to nie będzie pytać. Ludzie
tacy nie są. Nie chcą wiedzieć tak dokładnie. No to marsz. Do drzwi. Nie opuszczałam tego
pomieszczenia od trzech dni. Czy mi w ogóle wolno tak ganiać? No, o ganianiu i tak nie ma
mowy. Ale czy w ogóle wolno mi chodzić po korytarzu, powoli jak konająca babunia? Jeśli ktoś
mnie przyłapie, zaraz mnie odeślą z powrotem. Lepiej nie pytać. Otwieram drzwi. Na korytarzu
straszny ruch. Wszyscy są czymś zajęci. Najwyrazniej wszyscy się tu znają, śmieją się,
przesuwają różne rzeczy tu i tam. Na moje oko udają tylko, że pracują, na wypadek gdyby zajrzał
tu szef piętra. Nie chcą, żeby ich przyłapano na paleniu w kuchni pielęgniarek. Lepiej, coś
przesuwając, gadać na korytarzu. Mnie nie zrobicie w jajo. Bardzo powoli przekradam się koło
nich. Nikt się ze mną nie wita. Idę tak wolno, że pewnie nie są w stanie mnie zauważyć
rozbieganymi oczyma. Na korytarzu jest tak jasno jak w moim pokoju. Linoleum odbija światło.
Wygląda jak szara woda. Idę po wodzie. To na pewno sprawka środka przeciwbólowego. Trafię
jeszcze do windy. Takie rzeczy pamięta się nawet po kilku dniach. Droga ucieczki. Cały czas
leżę obolała w pokoju i świetnie wiem, jak sobie poradzić, nie uświadamiając sobie tego. Przez
drzwi i w lewo. Na korytarzu wszędzie wiszą niedobre chrześcijańskie obrazy. Pielęgniarki
pozawieszały, żeby się przypodobać swoim rodzicom. Wszyscy oni tu lądują prędzej czy pózniej.
Rodzice. Oddział proktologiczny. Onkologiczny. Paliatywny. Coś zawsze będzie pasowało. Jeśli
nie opiekują się nimi w domu, co uważam za najlepsze rozwiązanie. Idę mocno zgarbiona
i trzymam się za brzuch, bo w tej pozycji nie sięgam do dupy. Boli. Jestem przy szklanych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl