[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wychodzę - rzucił w głąb sklepu. - Dzisiaj już mnie nie będzie.
- Tak, proszę pana - odpowiedział Harold i natychmiast po wyjściu Finna nastawił
głośniej radio.
* * *
Finn pędził z zakupami na górę, przeskakując po dwa stopnie. Otwierając drzwi swego
mieszkania pogwizdywał radośnie.
- Cześć, skarbie - powitała go Dimples, wyłaniając się z korytarza. Miała na sobie
skąpe bikini, w którym ledwie się mieściła.
- Wracasz z basenu? - zapytał, czując w powietrzu nadciągającą burzę. Mike zaklinał
ją na wszystkie świętości, by nie pokazywała się w miejscach, gdzie mogłaby zwrócić na
siebie uwagÄ™.
- Tak. O tej porze nie ma ludzi i świetnie się pływa.
- Czy nie rozumiesz, że to się może dla ciebie fatalnie skończyć?
Dimptes przeszła przez pokój i Finn cofnął się. A to kocica, pomyślał. Coś w tych
obfitych kształtach sprawiło, że przyszło mu do głowy, iż powinien zachować czujność.
- Daj torbÄ™, skarbie. PomogÄ™ ci.
- Dziękuję, poradzę sobie.
Obchodząc Dimples z daleka, Finn wpadł do kuchni. Położył na stole główkę sałaty i
karton mleka próbując zgadnąć, czego ta dziewczyna może tak naprawdę od niego chcieć.
Poczuł się nagle, jakby został zamknięty w klatce.
- No i jak ci się układa z Mike em? - zapytał i ze zdumieniem usłyszał w odpowiedzi
jej płacz. - Hej, co ci się stało?
Dimples rzuciła się ku niemu i oparła mu głowę na piersi. Czując miękkie, ciepłe
ciało, które wtulało się w niego, spojrzał na nią nieco bezradnie.
- Dimples! - Finn oderwał ją od siebie i podsunął kuchenne krzesło. - Siadaj i uspokój
siÄ™. ZaparzÄ™ tylko kawÄ™ i zaraz porozmawiamy.
Dimples usiadła. Zauważył, że przestała szlochać i że jakoś nie rozmazał się jej tusz.
Przybrała zwykłą pozę i uśmiechnęła się.
- Finn, czy ty mnie lubisz? Czy możemy być przyjaciółmi?
- Pewnie, że lubię - odpowiedział, napełniając pospiesznie imbryk wodą. Mike musiał
jej coś zaproponować, pomyślał Finn i przyjrzał się jej bacznie. Nadal się uśmiechała.
- Lucy jest twojÄ… dziewczynÄ…, prawda? - Tak!
Dimples wytarła nos i westchnęła.
Boże, o co jej chodziło? Czy długo jeszcze zamierzała go dręczyć?
- Oczywiście, że jesteśmy przyjaciółmi. Powiedziałbym nawet, że dobrymi
przyjaciółmi.
- To świetnie, to widzisz... Mike się wyprowadza, ale powiedział mi, że ja mogę tu
zostać i dalej mieszkać u ciebie w jego dawnym pokoju.
9
- Co?! - Finn nie wierzył własnym uszom. Dimples zaczęła popłakiwać, ocierając oczy
papierowÄ… chusteczkÄ….
- Wszyscy mężczyzni są tacy sami. Wyprowadza się, ale sam. A mnie zostawia tutaj.
- Nic płacz. Porozmawiam z Mike em. - Zacisnął pięści. Dałby swojemu młodszemu
bratu dobrą nauczkę, gdyby tylko miał go pod ręką. - No, przestań beczeć.
- Och, Finn, jakiś ty kochany - wychlipała Dimples z twarzą na jego piersi. Nagle ktoś
zapukał do drzwi.
- Zaczekaj chwilę - powiedział Finn z wyrazną ulgą w głosie. Mamy chyba gościa.
Otworzył i zobaczył Lucy. W obu rękach trzymała torby z zakupami, uśmiechała się
do niego i momentalnie zapomniał o wszystkich kłopotach. Miał ochotę już na progu porwać
jÄ… w ramiona.
- Cześć, Lucy - powiedział przeciągle.
- Cześć, Finn - powtórzyła niczym echo, naśladując go. - Udało mi się wyrwać trochę
wcześniej. Zobaczyłam twój samochód na podjezdzie.
- Ja też urwałem się ze sklepu.
- Myślałam, że może...
- Finnegan, kto przyszedł? - rozległ się głos Dimples, która nagle jak spod ziemi
wyrosła mu za plecami.
Finn zupełnie o niej zapomniał. Tymczasem Lucy przyglądała się im uważnie i nagle
znieruchomiała. rej uwagę przykuła koszula Finna.
- Serwus, Lucy - odezwała się Dimples. - Przerwałaś nam rozmowę w cztery oczy.
Finnegan i ja...
- Przepraszam, że przeszkadzam - powiedziała szybko Lucy i zniknęła za drzwiami.
- A niech to diabli - mruknął Finn. - Dimples, zobaczymy się pózniej. Dogonił Lucy w
hallu i zatarasował jej drzwi.
- Bądz rozsądna, Lucy. Chyba nie sądzisz, że coś mnie łączy z tą kobietą. Nie mam z
nią nic wspólnego! Popatrzyła na niego znad liści selera.
- Przód twojej koszuli świadczy o czymś zupełnie innym.
- Ciekawe, co byś powiedziała, gdyby twoja siostra sprowadziła ci do domu na
przykład Harolda i pozwoliła mu zamieszkać. - Wyciągnął rękę, by wziąć od niej torbę z
zakupami i uśmiechnął się. - No, powiedz sama, co?
Zauważył w niej pewne wahanie, lecz po chwili wspięła się na palce i pocałowała go.
- Pstro. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl