[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odpowiedz, która raczej nie nadejdzie. Wycofuje wiec auto, ale dopiero wtedy, gdy za
mną pojawia się Craig, naciska dwa razy na klakson i gestem każe mi odjechać.
Na angielskim jest nawet gorzej, niz. przewidywałam. Tuz po wejściu do klasy
zauważam, ze Damen siedzi teraz ze Stacia. A mówiąc  siedzi", mam na myśli
siedzenie tak blisko, ze mogą trzymać się za ręce, szeptać i pisać do siebie liściki. Ja
zostaje z tylu, sama, niczym kompletny wyrzutek. Zaciskam usta i idÄ™ w stronÄ™ swojej
ławki, słuchając, jak koledzy syczą pod nosami: Frajerka! Uważaj, frajerko! Tylko się
nie przewróć, frajerko! Te same słowa słyszę bezustannie, odkąd wysiadłam z
samochodu.
Właściwie zupełnie mnie nie obchodziło, co gadają, dopóki Damen nie przyłączył
się do tych chóralnych obelg. Bo gdy zaczyna się śmiać i kpić razem z reszta uczniów,
mam ochotę wrócić. Wrócić do auta i do domu, gdzie jest bezpiecznie...
Ale tego nie robię. Nie mogę. Musze zostać i uważać. Zapewniając siebie sama, ze
to tylko tymczasowa sytuacja - ze wkrótce ja wyjaśnię - bo niemożliwe, żebym strąciła
Damena na zawsze. Ta myśl jakimś sposobem pomaga mi przetrwać. No dobrze, ona i
pan Robins, który każe się wszystkim uciszyć. Ale kiedy w końcu rozlega się dzwonek
i wszyscy wychodzą, słyszę glos nauczyciela:
- Ever, możemy chwile porozmawiać?
Chwytam za klamkę i obejmuje ja palcami, gotowa zniknąć. - To nie potrwa długo.
Biorę głęboki oddech i poddaje się, podgłasniajac dzwięk na Ipodzie, kiedy tylko
napotykam spojrzenie pana Robinsa. Pan Robins nigdy nie zatrzymuje mnie po lekcji.
Nie należy do tych nauczycieli, którzy lubią rozmawiać. Dlatego do tej pory byłam
przekonana, ze odrabianie żądań domowych i bezbłędne pisanie testów ochroni mnie
przed jakakolwiek konwersacja.
- Nie bardzo wiem, jak ci to powiedzieć, bo nie chce przekroczyć swoich
kompetencji, ale zdaje mi się, ze jakoś musze to wyrazić. Chodzi o...
Damena.
Chodzi o moja bratnia dusze, moja wieczna miłość, mojego największego
wielbiciela od czterystu lat, który teraz czuje do mnie wyłącznie odrażę. A dzisiaj rano
poprosił o możliwość zmiany miejsca. Ponieważ uważa, ze go prześladuje.
Dlatego teraz pan Robins, który od niedawna jest w separacji, ma dobre intencje,
ale jest tylko nauczycielem angielskiego, nie mającym pojęcia o mnie, o Damenie i
właściwie o niczym poza spleśniałymi starymi powieściami napisanymi przez dawno
nieżyjących autorów, ma zamiar wyjaśnić mi, na czym polega związek. Powiedzieć mi,
jak intensywna może być młodzieńcza miłość: Jak wydaje się najważniejsza na świecie,
wszechogarniająca, ale tylko jeśli naprawdę istnieje. Przeżyje jeszcze mnóstwo
podobnych zauroczeń, musze tylko zrobić krok naprzód. To konieczne. Przede
wszystkim dlatego:
-...Dlatego, ze prześladowanie kogoś niczego nie rozwiąże - oświadcza. - To
karalne przestępstwo. Bardzo poważne, takie, które pociąga za sobą poważne
konsekwencje. - Nauczyciel marszczy czoło, by przekonać mnie o powadze sytuacji.
- Nie prześladuje Damena - mowie, ale szybko zdaje sobie sprawę, ze będę
wyglądać na stuprocentowo winna, bo zamiast zadawać pytania w stylu:  Co on panu
powiedział? Dlaczego to zrobił? O co mu chodziło?", Jak normalna porzucona
nastolatka, od razu zaczęłam się bronić? Pospiesznie dodaje wiec: - Panie Robins,
prośże posłuchać, z całym szacunkiem, bo wiem, ze ma pan dobre intencje, choć nie
mam pojęcia, co panu powiedział Damen, ale...
Spoglądam w oczy nauczycielowi i już wiem, co powiedział mu Damen: ze mam na
jego punkcie obsesje, ze oszalałam, ze jeżdżę Kolo jego domu dniami i nocami, wciąż
wydzwaniam, zostawiając przerażające, żałosne, obsesyjne wiadomości... Może to po
części prawda, ale przecież...
Jednak pan Robins nie pozwala mi dokończyć zdania. Kreci głowa i przerywa:
- Ever, nie mam najmniejszego zamiaru stawać po stronie twojej czy Damena, bo
szczerze mówiąc, to nie moja sprawa i koniec końców to wy sami będziecie musieli
wypracować jakiś kompromis. Pomimo twojego niedawnego zawieszenia oraz tego, ze
prawie nie uważasz na zajęciach i słuchasz iPoda, choć prośże cię, byś go wyłączyła - i
tak jesteÅ› jedna z moich najlepszych i najzdolniejszych uczennic. Nie podoba mi siÄ™, ze
ryzykujesz swoja świetlana przyszłość dla jakiegoś chłopca.
Zamykam oczy i zaciskam pięści. Czuje się tak upokorzona, ze najchętniej bym
zniknęła, rozpłynęła się w powietrzu. Nie, jest nawet gorzej - czuje się zażenowana,
zhańbiona, pozbawiona honoru i mam ochotę zapaść się pod ziemie.
- Nie jest tak, jak pan myśli - odzywam się w końcu, spoglądając nauczycielowi w
twarz, a w duchu nalegając, by uwierzył. - Cokolwiek naopowiadał panu Damen, nie
jest całkiem tak, jak mu się wydaje - dodaje, słysząc, jak pan Robins wzdycha
przeciągle, zarówno w myślach, jak i na glos. Wiem, ze chciałby opowiedzieć mi, jak
bardzo czul się zagubiony, gdy odeszła od niego żona, zabierając córkę; jak wydawało
mu się wtedy, ze nie przetrwa ani jednego dnia - ale czuje, ze nie powinien tego robić,
co zresztÄ… jest prawda.
- Daj sobie po prostu trochę czasu, spróbuj skupić się na czymś innym - radzi.
Wiem, ze naprawdę jest szczery, chce mi pomóc, ale boi się przekroczyć granice
swoich kompetencji. - Wkrótce przekonasz się, ze...
Dzwonek.
Wkładam plecak na ramie, zaciskam usta i spoglądam pytająco. Pan Robins kreci
głowa i dodaje: - Dobrze, napisze ci usprawiedliwienie. Możesz iść.
ROZDZIAA 21
Jestem gwiazda YouTube'a. Okazało się, ze dokumentacja mojej osoby usiłującej
wydostać się z plątaniny staników, majtek i pasów do pończoch Victoria's Secret nie
tylko przysporzyła mi bardzo oryginalnego przezwiska frajerki, ale została obejrzana
2323 razy. A to akurat dokładna liczba uczniów zapisanych do liceum Bay View. Plus
kilku członków grona pedagogicznego.
Haven mi o tym powiedziała. Spotkałam ja przy szafce, gdy ledwie udało mi się
przedrzeć przez tłum uczniów wrzeszczących:  Hej, frajerka! Tylko się nie wywal!", I
okazała się tak mila, ze nie tylko wprowadziła mnie w szczegóły nowo nabytej sławy,
ale takie podała mi Ink, bym mogła obejrzeć na iPhonie spektakl ze sobą w roli
głównej - frajerki rozpłaszczającej się na podłodze.
- No super, po prostu bosko. - Potrząsam głowa, bo choć to w tej chwili
najmniejsze z moich zmartwień, to jednak...
- Raczej totalnie paskudnie - oświadcza Haven, zamykając szafkę i obdarzając mnie
spojrzeniem pełnym politowania, które zresztą trwa tylko kilka sekund, bo przecież nie
ma sensu marnować więcej czasu na taka frajerkę jak ja. - Masz jeszcze cos do mnie?
Bo musze lecieć, obiecałam Honor, ze...
Spoglądam na swoja przyjaciółkę bardzo, bardzo przenikliwe. Jaskrawoczerwone
niegdyś pasemko włosów jest teraz różowe, a jeszcze niedawno blada, (choć z
czarnym makijażem) postać w stylu em. zmieniła się w brązowa od samo opalacza,
ubrana w błyszcząca sukienkę dziewczynę z natapirowanymi włosami - taka sama jak
klony z listy A, z których do tej pory Haven tak się nabijała. Jednak mimo nowego
stylu ubierania się i awansu w licealnej hierarchii, mimo kolejnych dowodów, które
mam przed sobÄ…, i tak nie wierze, ze to sama Haven jest odpowiedzialna za to, co nosi,
mówi czy robi. Co prawda, ma tendencje, by zabiegać o czyjąś uwagę i identyfikować
się z różnymi stylami, ale zawsze trzyma się swoich standardów? Jestem świecie
przekonana, ze brygada Stacii i Honor to nie jest grupa, do której chciałaby należeć
Haven. Tyle ze sama świadomość tego wszystkiego wcale nie ułatwia mi teraz życia.
Wprawdzie to nie ma sensu i niczego nie zmieni, ale i tak spoglądam na nią, mówiąc:
- Nie mogę uwierzyć, ze się z nimi zaprzyjazniłaś. Po tym wszystkim, co mi zrobiły.
- Potrząsam głowa, chcąc pokazać Haven, jak boli mnie to, co robi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl