[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podążając zupełnie inną ścieżką od ludzkiej. Ponieważ rasa ta od samego początku aż do teraz
(prawdopodobnie bez dłuższych przerw) nigdy nie znalazła się w konflikcie z naturą i
naturalnym środowiskiem. Trwali w pełnym porozumieniu z nią i w szacunku dla niej.
Skutkiem tego ich droga ku umiejętnościom oddanym w tym ukształtowanym granicie
(rzezbie stworzonej przez filozofa i rzezbiarza w jednym, przez istotę z dłutem, ale i istotę
duchową) była walką z naturalnym stanem spoczynku (który wielu nazwałoby odrętwieniem).
Tymczasem walka człowieka na ogół była walką zewnętrzną, walką przeciw siłom, które w
jego mniemaniu stawiały mu opór.
Niemal w tym samym momencie, kiedy pani Warhoon zrozumiała to wszystko z
porażającą pewnością ale rzecz jasna zanim ubarwiła stylistycznie swoje przemyślenia w
raporcie uświadomiła sobie również, iż rodzaj ludzki od początku wybrał niewłaściwy
sposób kontaktów z obcymi i nadal prawdopodobnie nie był w stanie zaakceptować rodzaju
inteligencji, jaką reprezentowali: ponieważ na tej planecie istniała równowaga, która ani się
nikomu nie sprzeciwiała, ani przed nikim nie uciekała . Rasa ta była człowiekowi mentalnie
obca, jako że nie doznawała ani bólu, ani strachu.
Hilary otoczyła ramieniem posąg i przycisnęła skroń do jego wypolerowanego boku.
Płakała.
Ponieważ wszystkie te spostrzeżenia które przyszły jej do głowy niemal automatycznie,
gdy pierwszy raz obchodziła posąg były głównie intelektualne i zniknęły równie szybko, jak
się pojawiły, teraz oceniła posąg emocjonalnie i po kobiecemu.
Dostrzegła w nim głęboki humanizm. To ten humanizm wyzwolił w niej skojarzenie z
egipską rzezbą. Chociaż dzieło przedstawiało istotę bardziej obcą gatunkowi ludzkiemu od
najmniej znanych mitologicznych maszkar, z pewnością miało w sobie humanizm czy też
cechę, którą ludzkość nazywa humanizmem. Tę jakość ludzkość jakoś utraciła. Hilary płakała
nad ową stratą: jej stratą, stratą każdego człowieka.
Nagle w jej melancholię wtargnęły odległe krzyki, a za nimi wystrzały, gwizdy i lament
obcych. Kapitan Pestalozzi miał kłopoty lub te kłopoty powodował.
Ze zmęczeniem wstała i odrzuciła włosy z czoła. Powiedziała sobie, że jest głupia. Nie
patrząc ponownie na posąg, skierowała się do drzwi budynku.
* * *
Cztery dni pózniej Gansas były gotów wyruszyć na następną planetę.
Po doświadczeniach pierwszego dnia, mimo dość histerycznego protestu pani Warhoon,
niemal powszechnie zgodzono się, że obcy są zdegenerowaną formą życia, w gruncie rzeczy
nawet niższą umysłowo od najprymitywniejszych ziemskich ssaków, toteż traktowano je jak
zwierzynę łowną, a polowania poprawiały załodze humory. Jedno czy dwudniowa
strzelanka nikomu przecież nie zaszkodzi.
I faktycznie morale załogi szybko rosło, niebawem okazało się jednak, że na Pestalozzi
mieszka tylko kilkaset tysięcy sześcionogich stworzeń, zbierających się wokół bajor i
sztucznie utworzonych bagien. Niektóre nawet zaczęły się zachowywać, jakby się obraziły na
starego Adama w swoim obcym Edenie i zaczęły uciekać. Tym niemniej sporo osobników
schwytano i sprowadzono na pokład Gansasa . Zabrano też odkryty przez panią Warhoon
posąg oraz twory rozmaitej natury i wiele okazów życia roślinnego.
Na planecie nie mieszkało zbyt wielu innych przedstawicieli świata zwierzęcego: trochę
rozmaitych gatunków ptaków, sześcionożne gryzonie, jaszczurki, opancerzone muchy, w
rzekach i oceanach ryby i skorupiaki, w regionach arktycznych interesujące ryjówki; te
ostatnie wydawały się wyjątkiem od reguły dotąd wszędzie we wszechświecie obowiązującej,
jako że małe ciepłokrwiste zwierzęta teoretycznie nie są w stanie przetrwać w takich
ekstremalnych warunkach. I to była niemal cała fauna. Sekcja Egzo metodycznie zbierała
okazy i transportowała je na statek.
W końcu Gansas był gotów przejść do następnego etapu rekonesansu.
Hilary Warhoon poszła z kapelanem statku, doradcą Lattimore em i Quilterem (który
awansował na nowe stanowisko asystenta Lattimore a), by pożegnać Samuela Melmotha,
alias Aylmera Ainsona, zostajÄ…cego w zbudowanej palisadzie.
Mam tylko nadzieję, że nic mu się nie stanie mruknęła pani Warhoon.
Niepotrzebnie się martwisz. Facet dostał dość amunicji, by wystrzelać wszystko, co
żyje na tej planecie odparł Lattimore.
Irytował go niespodziewany sukces w stosunkach z tą kobietą. Pierwszego dnia na
Pestalozzi zaczęła się nagle spoufalać i wręcz sama wlazła mu do łóżka, a równocześnie
zrobiła się płaczliwa i nerwowa. Lattimore uważał, że potrafi sobie radzić z kobietami, ale
potrzebował potwierdzenia, że ktoś docenia jego starania.
Stał przy bramie palisady, z rękoma założonymi na podporach udowych i z niejasnego
powodu czuł się osobliwie skrzywdzony przez wszechświat. Dlaczego ktoś inny nie mógł
pożegnać młodego Ainsona? Co do niego, miał Ainsonów raz na zawsze dość.
Wzmocniona drucianą siatką palisada tworzyła mur wysoki na osiem stóp wokół dwóch
kwadratowych akrów ziemi. Przez teren płynął strumień. Podczas jej stawiania
budowniczowie zrobili trochę szkód, podeptali roślinność i połamali drzewa, jednak poza tym
teren przedstawiał typowy dla Pestalozzi krajobraz. Przy strumyczku zaczynało się bajoro,
które ciągnęło się do jednego z tutejszych niskich domów. Grządki sałaty i innych warzyw
rosły obok bajora, a cały obszar był przyjemnie osłonięty ogromnymi drzewami.
Za drzewami zbudowali automatyczny posterunek obserwacyjny, którego radiowy maszt
celował wdzięcznie w niebo, a obok niego ośmiopokojowy budynek z prefabrykatów,
zaprojektowany jako lokum Ainsona. Dwa pokoje tworzyły przestrzeń mieszkalną, pozostałe
mieściły aparaturę, której Aylmer mógłby potrzebować do rejestrowania i interpretacji obcego
języka, zbrojownię, zapasy medyczne i inne, elektrownię oraz syntezator jedzenia, zdolny
przetwarzać na pożywienie wodę, ziemię, skałę czy cokolwiek innego.
Obok bazy Ainsona, trzymana osobno i mocno speszona, siedziała dorosła obca istota
płci żeńskiej z potomkiem. Oba osobniki schowały wszystkie kończyny. %7łyczę wam
wszystkim powodzenia pomyślał Lattimore i wynośmy się wreszcie stąd .
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- niecoinny.xlx.pl
Zuiker Anthony E., Swierczynski Duane Level 26 Mroczne poczatki
Bray Libba Magiczny Krąg 01 Mroczny Sekret
Canham_Marsha_Mroczna_strona_raju_T012
Canham Marsha Mroczna strona raju
Dusza zydowska w swietle Talmudu Niemojewski
2. Pamić™tniki Wampirów Walka
Crownover Jay Buntownik Rowdy tom 1
Bianka Minte Konig SMS z zaśÂ›wiatów
Leslie Charteris The Saint 17 The Saint In Action