[ Pobierz całość w formacie PDF ]

działa jego wóz we wstecznym lusterku. Prawdę mówiąc, gapiła się w nie tak często, że
zapewne nie zauważyłaby Richarda Newmana, nawet gdyby usiadł obok niej!
Chociaż protestowała przeciwko stałej eskorcie Gideona, w głębi duszy była mu
wdzięczna za troskę, nawet motywowaną jedynie odpowiedzialnością przed Stephanie.
Jej wdzięczność nieco osłabła, kiedy półtorej godziny pózniej spotkali się na
orzezwiającym drinku. Była czerwona na twarzy jak burak i dosłownie ociekała potem,
natomiast Gideon pomimo intensywnych ćwiczeń tylko lekko się spocił.
R
L
T
Serce biło jej mocniej, gdy na niego patrzyła. Miał na sobie czarny podkoszulek
bez rękawów i długie czarne szorty. Mogła podziwiać wspaniale wyrzezbione mięśnie
jego ramion, klatki piersiowej i nóg.
Kilka innych kobiet w barze także przyglądało mu się z zachwytem. Gideon, popi-
jając sok pomarańczowy, zdawał się kompletnie tego nie dostrzegać, choć wątpiła, by
rzeczywiście tak było.
- Dzwonił do ciebie Lucan? - zapytała, aby przerwać krępujące milczenie.
Kpiąco uniósł brwi.
- Oczywiście, że nie. Przecież spędza miodowy miesiąc!
- No... tak - wyjąkała i poczuła, że oblewa ją rumieniec. Jakby jej policzki i tak już
nie były dostatecznie czerwone! - Pomyślałam po prostu...
Urwała, przypomniawszy sobie, jakim namiętnym wzrokiem Jordan wpatrywał się
na weselnym przyjęciu w świeżo poślubioną żonę. Zapewne obecnie większość czasu
spędzają w łóżku.
Gideon zlitował się nad jej zakłopotaniem.
- Pomyślałaś, że skoro Lucan zawsze był pracoholikiem, nawet teraz nie oprze się
chęci zatelefonowania do mnie i zapytania o sprawy w firmie?
- Wy wszyscy trzej bracia St Claire jesteście tacy sami, gdy w grę wchodzi praca.
Wzruszył ramionami.
- Przypuszczalnie piękna Lexie odmieniła życiowe priorytety Lucana. Podobnie jak
Stephanie uczyniła z Jordanem - dodał z lekkim niezadowoleniem, gdyż wciąż nie pogo-
dził się z tą zmianą w życiu obydwu braci.
Przez długi czas byli tylko we trzech, trzymali się razem przeciwko całemu światu
- najpierw w dzieciństwie po rozwodzie rodziców, a pózniej podczas studiów uniwersy-
teckich. I oto niedawno Jordan zakochał się w Stephanie i się z nią ożenił, a krótko po-
tem Lucan poznał, pokochał i poślubił Lexie.
Gideon doznawał absurdalnego wrażenia, jakby obaj bracia w pewnym sensie go
porzucili. Zwłaszcza że on nadal nie zamierzał zakochać się ani żenić. %7ływił szczerą na-
dzieję, że pożądanie, jakie odczuwa do Joey, to tylko chwilowa aberracja.
R
L
T
A istotnie jej pożądał. Nawet teraz, zgrzana i spocona po ćwiczeniach w siłowni,
potrafiła jakimś cudem wyglądać pociągająco w białej, sportowej obcisłej górze, podkre-
ślającej zarys piersi bez biustonosza i odsłaniającej płaski brzuch. Zamieniła szare
spodnie od dresu na czarne sportowe szorty, które opinały jej smukłe uda, krągłe biodra i
jędrną pupę. Tej ostatniej oczywiście nie widział, kiedy Joey siedziała, ale wcześniej na
sali siłowni miał mnóstwo okazji, by się jej przyjrzeć. Odstawił pustą szklankę na stół.
- Chyba pora już, żebyśmy oboje wzięli prysznic - powiedział.
Na kilka sekund odebrało jej mowę, gdyż wyobraziła ich sobie nagich pod struga-
mi wody; siebie namydlającą muskularne ciało Gideona...
Oczywiście nie to miał na myśli. Odepchnęła od siebie ten obraz i także odstawiła
szklankÄ™.
- Racja. Spotkamy się pózniej na dole w recepcji.
Pospieszyła do żeńskiej przebieralni. Co się z nią dzieje?
Wystarczała chwila w towarzystwie Gideona, a jej myśli zaczynały krążyć wokół
sypialni, czy w tym przypadku Å‚azienki.
Wez się w garść, powiedziała sobie stanowczo. Gideon spędza z tobą swój wolny
czas powodowany wyłącznie rodzinną powinnością zapewnienia bezpieczeństwa siostrze
szwagierki. Nic więcej. Lepiej, żebyś o tym pamiętała.
Kwadrans pózniej, odświeżona i pokrzepiona, dołączyła do niego w recepcji. Wło-
sy miała jeszcze wilgotne, ale w kremowym swetrze i wąskich dżinsach czuła się mniej
obnażona niż w stroju sportowym.
Gideon ponownie włożył elegancki garnitur, który wcześniej nosił w pracy. Ustęp-
stwem na rzecz pewnego luzu były tylko brak krawata i rozpięte dwa górne guziki białej
jedwabnej koszuli.
Joey ogarnęło lekkie zakłopotanie.
- Chyba nie jestem stosownie ubrana na kolacjÄ™ w restauracji.
- Albo to ja przesadnie się wystroiłem - odparł z uśmiechem.
Serce zabiło jej mocno. Tyle w kwestii odporności na urok Gideona! Wystarczyło,
że się uśmiechnął, a ją znów ogarnęło przemożne pożądanie.
R
L
T
Przyjrzał się jej miękkim rudym włosom, bez żelu, który zwykle stosowała, aby
nadać im modny rozczochrany wygląd. Nie miała też makijażu.
- Może pojadę do domu się przebrać - dodał. - Jedz ze mną.
Zamrugała zaskoczona.
- DokÄ…d?
- Do mnie, oczywiście - odrzekł.
Zrobiła zszokowaną minę, usłyszawszy, że miałaby zaczekać w jego mieszkaniu,
podczas gdy on się będzie przebierał. Po krótkim namyśle uznał, że to istotnie nie najlep-
szy pomysł. Nie miał pojęcia, dlaczego w ogóle jej to zaproponował. Nigdy nie zapraszał
kobiet do swojego apartamentu. %7ładnej kobiety - nawet tej, którą zamierzał chronić.
Przypuszczał zresztą, że gdyby znalezli się tam tylko we dwoje, to właśnie przed nim po-
trzebowałaby ochrony!
- Nieważne - rzucił. - Przekąsimy coś szybko w jakimś bistrze czy innym niezobo-
wiązującym miejscu, gdzie strój nie ma znaczenia, a potem dopilnuję, żebyś bezpiecznie
dotarła do domu.
- Nie, nie, w porządku, możemy pojechać najpierw do ciebie - rzekła lekko zdy-
szanym głosem, gdyż ciekawość, jak wygląda mieszkanie Gideona, wzięła w niej górę
nad ostrożnością i zdrowym rozsądkiem.
Zastanawiała się, czy okaże się ono równie proste i praktyczne jak całe jego życie.
- Gwarantuję, że nie spodoba ci się biały wystrój ani chromowane i czarne meble -
powiedział, jakby odgadując jej myśli.
- Mówisz tak, jakbyś ty sam nie był z niego zadowolony - zauważyła.
Przyjrzała mu się w zamyśleniu, gdy wyszli na dwór. Twarz Gideona wydawała się
posępna w blasku pojedynczego reflektora oświetlającego asfaltowy parking za siłownią,
na którym zostawili samochody.
- Mieszkanie było już tak urządzone, kiedy je kupiłem. - Lekceważąco wzruszył
ramionami. - Właściwie tylko w nim śpię. Jest funkcjonalne, a niczego więcej nie pragnę
ani nie potrzebujÄ™.
R
L
T
Ruszył przez parking do swojego wozu, dając do zrozumienia, że nie chce o tym
więcej rozmawiać. Poszła za nim nieco wolniej, rozczarowana, że apartament Gideona
jest istotnie tak sterylny i nieprzytulny, jak przypuszczała.
- Do cholery! - wyrwał ją z zadumy jego gniewny głos. - Do cholery i jeszcze raz
do cholery!
- Co się stało? - Podbiegła do Gideona stojącego przy swoim samochodzie. - Co...?
- urwała gwałtownie na widok długiej poszarpanej rysy z prawej strony pojazdu. - Nie! -
jęknęła.
- Tak - potwierdził ponuro i popatrzył na zaparkowanego obok coopera mini Joey z
identyczną rysą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl