[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gdybyś nie był czarodziejem.
 Aha. A co, jeśli księżniczka powróci? Albo, co gorsza, jeśli ifryt przyleci zabrać
powóz? Ryzykowna sprawa.
 Możesz przecież rzucić zaklęcie, które ochroni was oboje. To dla ciebie drobiazg.
 Pewnie mógłbym.
 Uczynisz wielki honor mojej gospodzie, mistrzu Kedrigernie. Dodam posiłki
darmo, jeśli zgodzicie się na ten powóz.
 I piwo?
89
 Wszystko, co zechcesz.
 Zgoda  powiedział czarodziej, wyciągając rękę.
Podczas gdy ubijali interes, z wnętrza dobiegały okrzyki zachwytu Lalloree, zapozna-
jącej się z zawartością szuflad, skrzyń i szafek. Kiedy Harry odszedł, Kedrigern wdra-
pał się do środka. Zastał Lalloree zarumienioną ze szczęścia, a sterty wytwornych su-
kien piętrzyły się dokoła. Piękny siedział w płytkiej misie z wodą na toaletce, patrząc
z uznaniem.
 Och, wujku Keddie, spójrz tylko na te wszystkie suknie! I jest jeszcze cała szuflada
ślicznych pantofelków i cała skrzynia płaszczy! Co za wspaniałe miejsce! Sto razy lep-
sze niż ten stary nudny Mon Chagrin! Dziękuję!  paplała Lalloree, chwytając jedną
suknię, odkładając ją na moment i sięgając po nią znowu. Potem wyciągała następną,
dobierała pantofelki do sukien, a te z kolei do płaszczy i peleryn, i w ogóle zachowy-
wała się jak dziecko podczas szczególnie udanego przyjęcia urodzinowego. Księżniczka
wskoczyła na ramię Kedrigerna.
 O, ja nieszczęsna! Czy będę jeszcze kiedyś piękną księżniczką?  westchnęła
smutno.
 Zanim się obejrzysz, najdroższa. Rano rozpytam się o Arlebara. Wez kąpiel, a po-
tem wszyscy udamy siÄ™ na spoczynek.
 Nie myśl, że wątpię w twe siły, potężny magu  odezwał się Piękny.  Ale co bę-
dzie, jeśli ifryt naprawdę zdecyduje się wrócić i zabrać powóz?
 Jeśli ifryt albo cokolwiek innego zbliży się do tego powozu, on, ona lub ono gorzko
tego pożałuje. Zaufaj mi, Piękny, nic wam nie grozi. Ty i ja będziemy spać na siedzeniu
woznicy. Zostawmy już damy, niech odpoczną od naszego towarzystwa.
Rozdział ósmy
Olbrzym, Å‚obuz, rycerz, giermek, elf, czarownik, min-
strel, szermierz
Lalloree była szczęśliwa, mogąc spędzić następny dzień na przeglądaniu zawarto-
ści powozu, w którym każdy przedmiot wydawał się jak zrobiony specjalnie dla niej.
Kedrigern przyniósł jej obfite śniadanie, zerwał dwie ociekające wodą kępki mchu dla
Księżniczki i Pięknego, po czym zostawił wszystkich troje pod ochroną zaklęcia. Miał
zadanie do wykonania.
W gospodzie panowało niezwykłe ożywienie. Wydawała się zatłoczona nawet bar-
dziej niż ubiegłego wieczoru, chociaż Kedrigern nie słyszał, by w nocy ktoś przyjeż-
dżał. Kiedy rozejrzał się wokół, przekonał się, że nowi goście nie należą do tych, któ-
rych przybycie oznajmia tętent kopyt czy skrzypienie kół, Wszyscy pochodzili z Innych
Miejsc.
Duchy należały do najspokojniejszych członków kompanii. Wywoływały coś w ro-
dzaju dreszczu, gdy przechodziły albo gdy się przez nie przechodziło, ale jako bezcie-
lesne istoty nie zajmowały wcale miejsca. Chochliki, elfy i krasnale stanowiły cichy,
skromny ludek, jednak z powodu ich niewielkich rozmiarów ciągle trzeba było patrzeć
pod nogi, a wróżki śmigające w powietrzu sprawiały, iż czarodziej mrugał i robił uniki,
póki się nie zorientował, że tylko się z nim przekomarzają i że nie grozi mu zderzenie.
Przestał się kulić, gdy mijały go o włos i wkrótce dały mu spokój.
Zielonowłosy olbrzym i jego przezroczysta towarzyszka usadowili się w kącie.
Kościotrupa i płonącego mężczyzny nigdzie nie było widać. Pozostałe stoły okupowali
zwykli śmiertelnicy. Kedrigern przecisnął się przez tłum do baru, gdzie Harry właśnie
nalewał piwo do sporego cebrzyka. Gdy skończył, postawił go na parapecie obok dwóch
innych i zabrał się do napełniania czwartego. W oknie pojawiła się ogromna dłoń i za-
brała dwa cebry.
 Dzień dobry, mistrzu Kedrigernie  przywitał czarodzieja, nie przerywając pracy.
91
 Mam nadzieję, że spałeś dobrze.
 Wspaniale wypocząłem, Harry. Widzę, że masz dzisiaj sporo roboty.
 Och, to prawda. Te olbrzymy piją jak smoki  odparł Harry, stawiając czwarty
ceber na parapecie, skąd natychmiast porwały go wielkie dłonie.  Jak to mówią, topią
swoje żale w piwie.
 Olbrzymy raczej nie bywają sentymentalne  zauważył Kedrigern.
 Na te tutaj spadł ciężki cios  wyjaśnił Harry, sięgając po kolejny ceber.  Straciły
bliskÄ… osobÄ™.
 Przykro to słyszeć.
 O, podła niewdzięczności!  zagrzmiał głęboki głos zza okna, a drugi, równie
grzmiący basso profundo dodał:  Samolubna, niewdzięczna, nieczuła latawica!
 Chodzi o Znieżkę  wyjaśnił karczmarz oburzony.  Opuściła ich, po tym
wszystkim, co dla niej zrobili. Przyjęli ją, kiedy uciekała, ukryli przed tą jej okropną ma-
cochą i jedyne, o co prosili w zamian, to żeby im pomogła utrzymać dom w czystości.
SprzÄ…tanie, odkurzanie i pranie, gotowanie, trochÄ™ cerowania, parÄ™ grzÄ…dek do wyple-
wienia; żadna robota dla zdrowej dziewczyny. Ale ona oznajmiła, że prowadzenie domu
siedmiu olbrzymom zabiera jej wszystek czas i nie ma kiedy o siebie zadbać. Mówiła, że
nie ma nawet wolnej chwili, żeby wypatrywać pięknego księcia i że gdyby jakiś przejeż-
dżał, nawet by na nią nie spojrzał, taka jest zniszczona pracą.
Kedrigern pokręcił głową i westchnął z dezaprobatą.
 W tym kłopot z księżniczkami. Wszystkie oczekują, że spotkają pięknego księcia,
który się z nimi ożeni i odtąd będą żyli długo i szczęśliwie.
 Zwięta prawda, mistrzu Kedrigernie.
 Wśród pięknych książąt też trafiają się niezłe gagatki. Słyszałem o pewnym kró-
lewiczu, który pocałował piękną księżniczkę. I ona, i cały dwór zapadli z tego powodu
w głęboki sen. W końcu trzeba było posłać po starą czarownicę, by ukłuła każdego
w palec wrzecionem i w ten sposób przywróciła ich do życia. Młody królewicz stał się
przez to pośmiewiskiem we wszystkich ościennych królestwach. Biedak uciekł z kraju
i został pustelnikiem. Piękni książęta nie są już tacy jak dawniej, Harry.
 Racja. Księżniczki też nie. Choćby ta cała Znieżka: kto to widział, żeby tak ich rzu-
cić i przyjąć posadę u siedmiu krasnoludków.
Kedrigern uniósł brew i pokiwał głową z namysłem.
 Wyobrażam sobie, o ile mniej pracy ma teraz.
 No cóż, trudno zaprzeczyć, że prowadzenie domu dla siedmiu krasnoludków jest
łatwiejsze niż dla siedmiu olbrzymów, mistrzu Kedrigernie, ale mimo wszystko, to obu-
rzający przykład niewdzięczności  powiedział Harry, ustawiając kolejny ceber na pa-
rapecie.  Takie już czasy nastały. Każdy myśli tylko o sobie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl