[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chary...
Zachichotał i powędrował wilgotnymi wargami po jej
piersiach.
- Umm? - zamruczał, całując wyprężony sutek.
Kristin wiÅ‚a siÄ™ na futrzaku, gdy Zachary przedÅ‚użaÅ‚ wyra­
finowane pieszczoty, doprowadzając ją do szaleństwa
- BÅ‚agam ciÄ™... nie zwlekaj... masz caÅ‚Ä… noc na drażnie­
nie siÄ™ ze mnÄ…!
- To doprawdy szokujÄ…ce, pani Harmon. Prosi mnie pani
o skonsumowanie tego małżeństwa?
- Tak, do licha! - zawołała. Z głową odrzuconą do tyłu
rytmicznie unosiÅ‚a siÄ™ i opadaÅ‚a, podniecona do granic możli­
wości. - Tak!
Wsunął dłonie pod jej pośladki. Poczuła jego męskość
i wydała długie, jękliwe westchnienie, gdy w nią wszedł.
Spróbowała unieść ciało, lecz Zachary przytrzymał jej
biodra.
- Spokojnie, pani Harmon - mruknÄ…Å‚.
Przejechała palcami po plecach Zacharego, rozpaczliwie
usiłując jakoś go przyciągnąć, a on ją zwodził, aż otoczyła
jego biodra nogami i uwięziła go w sobie.
WychrypiaÅ‚ jej imiÄ™ i na moment siÄ™ schyliÅ‚, aby szyb­
ko, niemal rozpaczliwie ogarnąć ustami najpierw jeden, po­
tem drugi sutek. A potem oparÅ‚ siÄ™ na wyprostowanych rÄ™­
kach i zatonął w niej głęboko.
Dostosowała się do falowania jego ciała, a gdy poczuła, że
narastające w niej napięcie sięga zenitu, zarzuciła Zacharemu
ręce na szyję i namiętnie go pocałowała. Rozkoszowali się
tym pocałunkiem długą, cudowną chwilę, po czym muskular-
ne ciaÅ‚o Zacharego nagle wyprężyÅ‚o siÄ™ i gwaÅ‚townie za­
drgało.
W momencie ekstazy, którÄ… przeżyli jednoczeÅ›nie, z gard­
ła Zacharego wydarł się zduszony krzyk. Oboje zespolili się
jeszcze raz i bezwładnie opadli na futrzak.
Kristin wtuliÅ‚a siÄ™ w Zacharego, mocno go objęła i deli­
katnie, kojąco gładziła po plecach. Była zbyt zmęczona, aby
rozmawiać, a oczy miała pełne łez. Nie chciała, aby Zachary
je zobaczył.
On zaś nieoczekiwanie przewrócił się na wznak i ułożył ją
na sobie. DÅ‚ugo nic nie mówiÅ‚, a Kristin leżaÅ‚a z twarzÄ… ukry­
tą na jego piersi, zaspokojona i szczęśliwa.
- Chcę, żebyś jak najszybciej przestała stosować środki
antykoncepcyjne -'powiedział Zachary, łaskocząc ją palcem
w ramiÄ™.
- Lekarz mamy już załatwił tę sprawę, przystojniaku. Po
twoim wyjezdzie z Rhaosu nie planowaÅ‚am żadnych łóżko­
wych przygód.
- To świetnie. Zajmijmy się więc poważnym robieniem
dzieci. - Z uśmiechem położył się na boku i czubkiem palca
obwiódł ciemnoróżowe zwieńczenia jej piersi. - Za rok o tej
porze chciałbym już być tatusiem.
- Doprawdy? - spytaÅ‚a z niewinnÄ… minkÄ…. - A jak zamie­
rzasz tego dokonać?
- Znajdę jakiś skuteczny sposób - zamruczał gardłowo już
zajęty całowaniem jej krągłej piersi - żeby często brać cię do
łóżka. BÄ™dÄ™ codziennie przychodziÅ‚ do domu na lunch. - WciÄ…g­
nął wilgotny czubeczek w usta i przez chwilę skupił na nim
uwagÄ™. - A gdy wrócÄ™ po poÅ‚udniu z zajęć, ty wyÅ‚Ä…czysz kom­
puter i odpowiednio mnie powitasz.
Już nie mogła dłużej znieść bezczynności i zemściła się,
fundujÄ…c mu wyjÄ…tkowo podniecajÄ…ca pieszczotÄ™.
- Oczywiście - szepnęła.
- Och, Kris...
- Mam też kilka własnych pomysłów, panie Harmon.
Czasem w ciÄ…gu dnia wpadnÄ™ do pana na uczelniÄ™. Drzwi
gabinetu zamykają się na klucz, prawda? - Zaczęła leciutko
skubać zÄ™bami ucho Zacharego i uÅ›miechnęła siÄ™, zadowolo­
na, gdy żywo zareagowaÅ‚. - No wiÄ™c jak jest z tymi drzwia­
mi? Można je zamknąć?
- Tak -jęknął, oddając się jej we władanie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl