[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pielęgniarka. Zniknęły wszelkie oznaki fizycznej fascynacji, zniknął
śmiech, przekorny błysk w oku. Zastąpił je chłodny profesjonalizm.
Przecież właśnie tego chciał, nie? Zawodowa rezerwa gwarantuje
bezpieczeństwo.
Tamtego wieczoru, kiedy ją pocałował, do tego stopnia stracił
głowę, że zapomniał o Sashy. A ona go potrzebuje. Nie może sobie
pozwolić na to, by Kate go rozpraszała, i dlatego odrzucił jej
zaproszenie. Szorstko i zdecydowanie. Jednocześnie odrzucił ofertę
przyjazni.
Z uczuciem żalu patrzył na pierwsze gwiazdy pojawiające się na
niebie.
Przecież nic nie mogłoby się wydarzyć przy takiej okazji jak
rodzinna kolacja. Absolutnie nic.
Przeczesał palcami włosy. Czekają ich miesiące wspólnej pracy,
a dla dobra pacjentów muszą tworzyć zgrany zespół. Tęsknił za dawną
Kate. Jedyny sposób, by wszystko było po dawnemu, to ją przeprosić i
zaproponować przyjazń. Na to może się zdobyć. Przyjazń jest
bezpieczna, prostolinijna. Nie zagrozi Sashy.
Postanowił, że przy najbliższej okazji wprowadzi zamiar w czyn,
a teraz musi pójść do Sashy i zapewnić ją, że ją kocha. Może zamiast
73
RS
wyjazdu do parków tematycznych zgodzi się na kilkudniową wyprawę
do buszu?
ROZDZIAA SZÓSTY
- Dobranoc, Koalo! - Erin entuzjastycznie pomachała Kate ręką i
podbiegła do czekającego samochodu.
- Dzisiaj było super. Dzięki. Oczy Phoebe aż świeciły z uciechy.
- Cieszę się, że tak dobrze się bawiłyście. Do zobaczenia za
tydzień! - zawołała Kate z werandy.
Dzisiaj zorganizowała specjalną zbiórkę u siebie w Sandon.
Skautki rozpaliły ognisko, robiły pianki żelowe, a najlepszą zabawą
okazało się huśtanie na linie i skoki do wody. Przyszły dwie nowe
dziewczynki i Kate była pewna, że na stałe dołączą do zastępu. W
szkole podstawowej rozeszła się wieść, że skauting to frajda.
Pożegnawszy swoje podopieczne, Kate wróciła do kuchni. Sasha
siedziała na podłodze, tuląc wyrywającego się czarnego kociaka z
białymi skarpetkami.
- Prześliczny - zachwycała się. - Jak się nazywa?
- Znieżynka.
- Ale ona ma więcej czarnego niż białego - Sasha zrobiła
zdziwiona minę, ale zaraz wykrzyknęła: - Ach, już rozumiem. To taki
głupi żart w stylu mojego taty. Przepraszam - zreflektowała się -
wcale nie uważam, że jesteś głupia.
Kate roześmiała się.
74
RS
- Wiem, kochanie. Masz rację, to taki głupi przewrotny żart, ale
mnie rozśmieszył. W dniu, kiedy ją znalazłam, bardzo potrzebowałam
się pośmiać.
- Czemu?
- Jedna pacjentka dowiedziała się, że jest ciężko chora. Czasami
złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom i to jest bardzo
niesprawiedliwe.
Sasha milczała chwilę, potem przytuliła policzek do futerka
kotki i powiedziała:
- Tak było z moją mamą. Jak miałam dziesięć lat, umarła na
raka.
- Musi ci jej bardzo brakować.
- Tak, ale... - Sasha zamilkła.
Kate domyśliła się, że dziewczynka chciałaby porozmawiać, lecz
potrzebuje zachęty.
- Mów, kochanie. Jesteśmy tylko my i Znieżynka.
- Plus konie, kurczaki i Rupert. - Sasha pomachała do psa,
golden retrivera, ze smutnÄ… minÄ… stojÄ…cego w drzwiach balkonowych,
jak gdyby miał pretensję, że kotu przybłędzie wolno wejść do kuchni,
a jemu nie.
- Należą do spisku. Nie pisną ani słowa - zapewniła ją Kate w
nadziei, że pomoże Sashy się odprężyć.
- Bo widzisz, wszystkim się wydaje, że ja tęsknię za mamą, i to
jest prawda, ale nie do końca. - Sasha podniosła wzrok na Kate,
75
RS
szukajÄ…c u niej zrozumienia. - Czasami dopiero wieczorem sobie o
niej przypominam. Czy to bardzo niedobrze?
Kate podeszła i objęła ją ramieniem.
- To normalne, kochanie. Jestem pewna, że mamusia nie
chciałaby, żebyś w każdej minucie życia za nią tęskniła. Pragnęłaby,
żebyś dorosła, była szczęśliwa, miała dużo wrażeń i radości.
Ja bym tego pragnęła do własnego dziecka, pomyślała.
- Brakuje mi jej w dniu urodzin i w takich dziwnych momentach,
jak w zeszłym tygodniu podczas finału turnieju tenisowego. Bardzo
chciałam jej opowiedzieć... - Sasha zamrugała powiekami. - Tu mnie
tak bolało - przyłożyła rękę do serca - ale czasami mam wyrzuty
sumienia, kiedy się tak dobrze bawię jak dzisiaj. Zwietnie było
rozbujać linę i potem się puścić. Super. Mama chyba nawet by mi nie
pozwoliła się tak bawić. Ona była czasami okropnie surowa.
Kate uśmiechnęła się i uścisnęła dziewczynkę.
- Ja myślę, że teraz, kiedy masz już dwanaście lat i zrobiłaś kartę
pływacką, to by ci pozwoliła. - Wstała, poprawiła sarong i stwierdziła:
- Zrobię sobie mrożoną kawę. Masz ochotę na koktajl mleczny?
Zawsze poprawia mi nastrój - dodała.
- PoproszÄ™.
- Może być czekoladowy, karmelowy, truskawkowy albo... blue
heaven - wyliczała Kate.
- Ułłła! Masz wszystkie te smaki? - spytała Sasha z
niedowierzaniem.
76
RS
- Mam. Pełna rozpusta, nie? - Kate ze śmiechem podeszła do
szafki kuchennej i wyjęła blender. Nagle wpadł jej do głowy inny
pomysł. - Wiesz, przypomniałam sobie właśnie, jak rozmawiałyśmy o
zdobywaniu sprawności. Pamiętasz? Podczas ostatniej zbiórki.
Sasha kiwnęła głową.
- Pomyślałam, że jedną mogłyby być wędrówki piesze i
biwakowanie. Kiedyś przeszłam stąd aż do wąwozu Ledger's. Bardzo
mi się tam spodobało. Dobre miejsce do rozmyślania, wiesz?
Kate doskonale ją rozumiała.
- Każdy musi znalezć takie miejsce, gdzie może pójść, kiedy mu
ciężko.
- Tak. Czasami potrzebuję sobie pomyśleć - przyznała Sasha. -
Ale ja musiałabym zdobyć dwie sprawności, prawda?
- Tak. Wędrówki i biwakowanie to znakomity wybór na
pierwszym etapie. Ale ja pomyślałam, że jako drugą sprawność
zaproponuję ci pracę społeczną. Mogłabyś pomóc w zbieraniu
pieniędzy na fundusz wczesnego wykrywania raka jajnika. W ten
sposób zrobiłabyś coś naprawdę ważnego i pożytecznego, coś, z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl