[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jazdy. Co ty na to?
Pieniądze, które mama dla mnie zostawiła, poszły na przedpłatę na własne mieszkanie. Powie-
działam Kath, że swoją część powinna ulokować podobnie. Ale nie zrobiła tego. Naturalnie, że nie.
Mieszkała tam, gdzie akurat była jakaś okazja kątem u koleżanki, w jakimś wspólnie wy-
najmowanym pokoju, gdzieś na sofie w salonie, gdziekolwiek. Diabli wiedzą, co się stało z jej częścią
pieniędzy po mamie. Przypuszczam, że po prostu się rozeszły, z czasem wszystko wydała. Nie żeby
przepuściła, nie była wcale ekstrawagancka, no, czasem może trochę.
Kath na schodach przed domem. Nie, raczej kosz kwiatów. Liliowy róg obfitości. Kath wygląda
spomiędzy nich, śmieje się, tryska humorem: Niespodzianka! Obudziłam się dzisiaj i wiedziałam, że
muszę cię odwiedzić, nie-od-wo-łal-nie!" Elaine tylko jedno przychodzi do głowy, że florystka musiała
skasować co najmniej dwadzieścia funtów za bukiet, który najdalej pojutrze zwiędnie.
Zaraz, zaraz, oczywiście głośno tego nie powiedziałam. W każdym razie nie wprost. Być może
jakoś dwuznacznie, być może. Kath nigdy nie miała pieniędzy, nie miała stałej pracy, najwyżej jakieś
dorywcze zajęcie, czasem coś zarobiła. No dobrze, dobrze, możliwe, że burknęłam parę słów.
Kiedy Kath pojawia się w jej głowie z pełną siłą, Elaine nieraz odczuwa w tej obecności jakąś
dokuczliwą, niemą przewrotność, jakby ktoś miał odgrywać rolę adwokata diabła. To nic, że Elaine
doskonale wie, jak się mają sprawy, co się stało, kto co zrobił; coś jednak wytrąca ją z równowagi,
miesza w głowie. Jakby nie mogła już ufać faktom, które doskonale zna.
Nick woła z kuchni. Omlet będzie gotowy lada chwila.
Elaine wstaje, odnosi faksy i listy do gabinetu, schodzi na dół, do łazienki. Tam rzuca okiem na
lustro i szuka w sobie śladów Kath, ale nic nie dostrzega. Jej usta są znowu wyłącznie jej ustami. Co
więcej, jest zadowolona z odbicia w lustrze: z wiekiem jej twarz wyszlachetniała, rysy nabrały wyrazi-
stości i harmonii. Dzisiaj zatrzymuje na sobie spojrzenia częściej niż w młodości. Coś, co nigdy nie
było śliczne, teraz stało się piękne. Kształtny nos, foremna szczęka, szeroko rozstawione oczy, dys-
kretne kości policzkowe. Gęste, kasztanowate włosy, wciąż nie siwiejące. Można się dobrze ubierać i
zdrowo wyglądać, myśli Elaine. Nie ma to jak dobre, stałe zajęcie, nie wspominając już o przebywaniu
na świeżym powietrzu i przyjemności lekkiej pracy fizycznej. Pokrzepiona poszła do Nicka.
Omlet gumiasty, sałata zupełnie bez smaku. Nick nigdy się nie przejmował tym, by przyswoić
sobie bodaj podstawowe umiejętności domowe. Niemniej z dumą w oczach zaprasza ją do stołu, jakby
był jej hojnym i łaskawym dobrodziejem.
Proszę! Podano do stołu! Omlet gotowy. Wino otwarte. Siadaj i jedz.
Jedzą. Nick opowiada o Isambardzie Brunelu i brytyjskiej inżynierii drogowej, o nowych pla-
nach i nowych wyprawach, Aha, skoro już o tym mowa, byłbym zapomniał, jutro muszę zawiezć sa-
R
L
T
mochód do mechanika..." Drobiazg, wymiana układu wydechowego, ale trochę potrwa, czy widzi za-
tem możliwość, by mógł pożyczyć jej samochód. Po czym, nie czekając na odpowiedz, zmienia temat,
jak wie, pracuje teraz nad serią krajoznawczych przewodników po szlakach geologicznych:
...Błękitny lias z wczesnej jury, od Yorkshire po Dorset, góry kambryjskie w Walii... to fantastyczne.
Oczywiście, potrzeba całej grupy badaczy..."
Elaine słyszy jego słowa, ale koncentruje się na swoich sprawach. Jej myśli krążą między
szczegółami nowego zlecenia a rozmaitymi wspomnieniami, które dryfują bez celu i nieproszone
wdzierają się wąskimi przesmykami w jej rzeczywistość. Królewskie lilie porastające kamienny murek
w polu splatajÄ… siÄ™ raptem z przygotowaniami do rozmowy z gburowatym dostawcÄ… kompostu; wizja
Sorbus vilmorinii zostaje nagle zmieciona przez wspomnienie spaceru po portowym nabrzeżu Cobb,
gdy pojechała z Polly do kąpieliska Lyme Regis. To ostatnie wspomnienie poparte jest mimowolnym
spojrzeniem na kredens, na którym stoi kupiona tam wówczas piękna donica. Polly ma osiem i pół ro-
ku, ma na sobie różowe szorty i koszulkę z krótkimi rękawami. Kupisz mi czekoladowego batonika?"
Elaine zastanawia się, czy może się szarpnąć na klasyczną wiktoriańską ceramikę, która strasznie ją
kusi. No, kupisz?" Gdzie Nick? Dlaczego Nick nie zajmuje stanowiska w sprawie donicy i batonika?
Ale Nicka nie ma na tym urywa się wspomnienie. Najwidoczniej musiała wrócić do sklepu z anty-
kami i kupić donicę, ale tego już nie pamięta. Nie pamięta też, czy Polly dostała batonika. Znając Pol-
ly, najpewniej dopięła swego.
Tamto wcielenie Polly zostaje teraz zastąpione zupełnie innym, pojawiającym się chyba bez
szczególnej przyczyny, ot, nieświadomy strumień wyobrazni. Polly jest dużo młodsza. Ma cztery lata,
może jeszcze mniej. Tańczy. Razem z Kath. W salonie ich starego domu. Gra muzyka. Z mag-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- efriends.pev.pl
Mackenzie Myrna Narzeczony z fotografii
Gillian Shields NieśÂ›miertelny
CzesśÂ‚aw Rajca GśÂ‚ód na Ukrainie
Loius L'Amour Heller With A Gun
0912. Lovelace Merline Bukiet na walentynki
Alex Archer Rogue Angel 06 The Lost Scrolls
Andrea Camilleri [Inspector Montalbano Mysteries 01] The Shape of Water (v5.0)