[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kaszmirze mawiamy, że dzień zapłaty nadejdzie wtedy, kiedy kłamstwo zostanie
ujawnione i prawda wyjdzie na jaw.
Pewnego fatalnego dnia szwy pękają, kotlina rozlatuje się na strzępy.
Oszalały tłum i sąsiedzi wyciągają kaszmirskich panditów z domów, następnie
po kolei gwałcą kobiety na oczach mężów i dzieci. Potem zabijają wszystkich
panditów w okolicy, próbujących szukać
schronienia. Jakiś mężczyzna ukrył się w pojemniku na olej, potem ucjkło mu
się zbiec. Na własne oczy widział, że mężczyzn z jego rodziny podpalano jak kukły.
Patrzył, jak kręcą się, potykają i padają twarzą na ziemię. O kobietach i dzieciach nie
chciał mówić. Teraz jest w obozie dla uchodzców w Dzammu. Koniecznie chce
wrócić do domu i tam umrzeć, tak jak reszta rodziny.
W Kaszmirze mężczyzna, zarówno hindus, jak i muzułmanin, nie spojrzy w
oczy kobiecie. Tak każe tradycja i wzajemny szacunek. Dorastałam w dolinie i nie
pamiętam, by kiedykolwiek jakiś muzułmanin okazał komukolwiek z naszej
rodziny brak poszanowania, tylko dlatego, że byliśmy panditami. Czuliśmy się
bezpiecznie, mimo że stanowiliśmy ułamkową część społeczności. Kotlina była
naszym domem. Obecnie kaszmirscy muzułmanie twierdzą, że ataki na panditów są
odwetem za podobne napaści na ich kobiety i dzieci, których dopuszcza się wojsko i
policja. Utrzymują, że wojsko uprowadza mężczyzn i kobiety. Niektórzy giną bez
śladu. %7łołnierze gwałcą i zabijają, bezlitośnie rabują wioski, chłopi szaleją z
wściekłości, przelana krew domaga się zemsty. Chociaż nie słyszy się, żeby ktoś z
szybko malejącej grupy panditów ośmielił się napaść na muzułmanina, kaszmirscy
bramini utożsamiani są z Indiami i płacą za to najwyższą cenę.
Pandici z bólem serca opuszczają dolinę przodków, szukają schronienia w
innych miejscach. Sąsiedzi muzułmanie, nawet gdyby chcieli, nie mogą im pomóc.
Niektórzy przenoszą się do krewnych w odleglejsze części Indii, innych,
dawniejszych rolników, urzędników, gospodynie domowe, umieszcza się w
obozach dla uchodzców w Dzammu. Próbują pogodzić się z żałosnym życiem w
brudnych obozach, osłuchać z nieznanym językiem, przyzwyczaić do innej pogody.
Nazywamy siebie dziećmi Ryszich, boskich mędrców, którzy uosabiali
symbiozę mistyki islamu i hinduizmu. Chętnie zaakceptowaliśmy nową filozofię i
żyliśmy w harmonii w spokojnej dolinie.
Teraz godność osobista i wzajemny szacunek zostały pogrzebane w płytkich
okopach strzeleckich, w zrównanych z ziemią domach, w obozach dla uchodzców i
na cmentarzach. Prawie wszyscy nasi krewni przenieśli się do Delhi. Niektórzy
pozamykali domy i oddali klucze muzułmanom, z którymi od wielu pokoleń
sÄ…siadowali i siÄ™ przyjaznili. Wyjechali autokarami
podstawionymi przez władze. Innym pomogli zaprzyjaznieni muzułmanie.
Dostarczyli samochód czy taksówkę i zorganizowali ucieczkę w środku nocy.
Kaszmirscy pandici przestali wierzyć, że poczucie honoru i wzajemny szacunek
pozwolą im przetrwać te straszne czasy. Gdy ziemia drży, honor też traci grunt.
Dhanna zamieszkała z moimi rodzicami w Delhi, przeżyła do marca. Nadeszło
lato, kraj zalała fala upałów, skwar wysuszał krew w żyłach babki. Co pół godziny
musiała napić się wody. Niegrozny był jej śnieg i lód, ale nie potrafiła znieść
piekącego wiatru lu, który w kilka minut suszy dopiero co uprany ręcznik. Poddała
się i już nigdy nie wróciła do domu. Spełnił się najczarniejszy sen Kaszmir-czyka,
Dhanna zmarła poza kotliną, nieważne, że w domu córki. Przed śmiercią wyglądała
na zagubioną, wiedziała, że już nigdy nie odnajdzie drogi do domu.
Jest rzeczą naturalną, że matka widzi narodziny dziecka, a dziecko śmierć matki.
Mama pozwala swojej matce odejść.
Niedługo pózniej w środku nocy dzwoni kuzyn z wiadomością, że zmarł
Sjamdzi, mój wierny towarzysz z ganku i przy podwieczorku. Mniej więcej po
tygodniu otrzymuję list od ojca. Serdecznie mi współczuje i pociesza. Rozumie, że
straciłam najlepszego przyjaciela. Kaszmir wymyka mi się z rąk. Perspektywa, z
której na wszystko patrzyłam, grunt, na którym stałam, wyślizguje mi się spod stóp.
Nie mam punktu odniesienia, wszystko się zmieniło.
Starożytna kultura Kaszmiru, wzbogacana i pielęgnowana na umiłowanej ziemi
przez tysiąclecia, została niemal całkowicie zniszczona. Hindusi powyjeżdżali,
muzułmanie żyją pod zbrojnym jarzmem. A wszystko to stało się na naszych
oczach. Kaszmirczycy mogą jedynie liczyć na kolejny cud. Znowu, tyle że chętniej
niż kiedykolwiek wcześniej, odwołujemy się do legend, opowiadających, jak
Kaszmir za każdym razem odradza się z ruin. Nie wiem, czy tego dożyję, na pewno
nie doczekało się tego dwoje z moich dziadków, teściowa i setki innych. Zmarli na
wygnaniu, pogrążeni w smutku i trawieni tęsknotą za domem. Pociesza mnie myśl,
że Zjamdzi odszedł przed całkowitym zniszczeniem Kaszmiru. Dobrze, że nie
widział koszmaru, jaki kotlina przeżyła już po jego śmierci.
Mija kilka lat.
W Kaszmirze jest już nieco spokojniej. Tulli wraca do kotliny, po raz pierwszy
bez dziadka, z moją ciotką i wujkiem. Cieszę się, że spędzi lato w Kaszmirze, we
własnym domu. Urodziłam się w nim Przyszłam na świat w niespokojnym roku.
Poród przyjmowała ta sama lekarka, na której rękach zmarł Mahatma Gandhi,
postrzelony przez hinduskiego fanatyka. Z upodobaniem, chociaż duzą przesadą,
nazywaliśmy dom Topolowym", nawet wtedy, gdy została juz tylko jedna topola.
Lubiliśmy opowiadać historię o porwanym przez powódz rodzeństwie drzewa.
Szczęśliwie dom czekał na babkę. Nie został zajęty i zniszczony ani przez wojsko,
ani przez bojowników.
SiedzÄ™ w pokoju dziennym w Ameryce, a sercem wracam do domu razem z
babkÄ…. SpacerujÄ™ z Tulli po ogrodzie, razem obchodzimy wszystkie kÄ…ty, tak jak to
czyniłyśmy po powrocie do Kaszmiru z krótkich zimowych wyjazdów poza kotlinę.
Byliny pozarastały trawą i chwastami, ale walczą o życie, dzielnie wysuwają twarze
między panoszącym się zielskiem. Krzewy róż, które rok w rok niezawodnie
obsypują się białym kwieciem o delikatnych płatkach, rozrosły się bujnie. Ich zapał
na niewiele się zdał. Nie zostały przycięte, więc rozkrzewiły się na wszystkie strony,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- niecoinny.xlx.pl
Higgins_Jack_ _Paul_Chavasse_02_ _Rok_tygrysa
Krentz Jayne Ann (Quick Amanda) Oczekiwanie
617. Green Grace Przyjaciel z dawnych lat
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 08 MiśÂ‚ośÂ›ć‡ ci wszystko wypaczy
Jayne Ann Krentz Jak woda na pustyni
Boge Anne Lise Grzech pierworodny 03 Wyznanie