[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Bo ci zostawił Ankę, co?  rzuciłem z
przekąsem.  Ale to, co zostawił mnie, mało cię
obchodzi. Anka, nie zróbcie mi tu w ostatniej chwili
bałaganu. Do żarcia wprawdzie nic nie ma, ale rano wam
przyniosÄ™.
Rewizja na ulicy Gradowej została
za zezwoleniem nadzoru prokuratorskiego dokonana bez
obecności właściciela posesji, Zygmunta Auczaka.
Zgodnie z informacją Wydziału Przemysłowego
zamieszkiwał on w Józefowie, ale z powodu notorycznej
160
nieobecności, wezwania do stawiennictwa nie można było
doręczyć. Ten brak kontaktu uniemożliwił Wydmie
zadanie mu kilku pytań, na które bardzo by chciał
otrzymać odpowiedzi.
Barak, szopy i teren, na którym znajdowała się
betoniarnia, został przeszukany dokładnie. Wśród na wpół
zniszczonego, ubogiego umeblowania, starych gratów,
różnych narzędzi i form do odlewów oraz resztek worków
ze skamieniałym cementem  w baraku i szopie nic nie
znaleziono.
Dopiero badanie gruntu pozwoliło wykryć pod jedną ze
ścian szopy niedawno wzruszoną ziemię, a kiedy ją
wydobyto, na dnie głębokiej jamy znaleziono zwłoki
dwóch mężczyzn.
Jak wykazały pierwsze powierzchowne oględziny,
zginęli od strzałów z pistoletu. Po zbadaniu pocisków
udało się bez większych trudności ustalić, z czyjej broni
strzały te zostały oddane, a w konsekwencji kto był
sprawcą ich śmierci.
Notatki Anatola Sarny
Następnego dnia rano śniadanie
zjadłem razem z Anką i Karolem w nastroju nie
najlepszym. Oboje to spostrzegli i starali się poprawić
moje samopoczucie. Byłem im za to wdzięczny, gdyż
nadzieja, jaką we mnie rozbudzili, przywróciła mi nieco
pewności siebie. Inaczej czekająca mnie rozmowa i to bez
wsparcia Karola  bo musiał on pozostać na miejscu ze
względu na bezpieczeństwo Anki  byłaby z góry
skazana na niepowodzenie. O jedenastej trzydzieści
pożegnałem ich i udałem się na lotnisko. Zaparkowałem
samochód i udałem się do hallu. Tu wypaliłem jednego
papierosa, potem drugiego, wciąż zastanawiając się, jak to
161
wszystko powiedzieć i mimo starań, nie mogłem sobie
wyobrazić reakcji Teresy. Wreszcie zapowiedziano
przybycie samolotu. Stanąłem w miejscu, skąd mogłem
obserwować wysiadających, i wkrótce ujrzałem jej
wysoką, zgrabną figurkę i główkę w hełmie jasnych
włosów. Ale jeszcze musiała przejść przez kontrolę celną,
więc upłynęło przeszło pół godziny, zanim mogłem wziąć
jÄ… w ramiona.
Kiedy po powitaniu odsunÄ…Å‚em jÄ… od siebie i
popatrzyłem w oczy, dostrzegłem w nich błyski radości, a
na ustach ciepły uśmiech.
 Tereso, strasznie się cieszę, że znów jesteśmy
razem  powiedziałem ze wzruszeniem w głosie. 
Przeżywałem tu ciężkie chwile...
 I ja się cieszę, kochany! Masz wóz? Bardzo chcę
jak najprędzej znalezć się już na swoich śmieciach!
Poczułem, jak robi mi się sucho w gardle. Teresa
oczywiście inaczej zrozumiała sens moich słów.
Opanowałem zażenowanie i odpowiedziałem względnie
swobodnie.
 Zaraz jedziemy. Przedtem jednak chciałbym z
tobą trochę porozmawiać... Dlatego zapraszam cię do baru
na kawÄ™.
 Tol, zwariowałeś?! Porozmawiać możemy i w
domu, a na kawÄ™ nie mam ochoty.
 Wobec tego zmieniam propozycjÄ™  zamiast
kawy dostaniesz sok. Ale porozmawiać musimy i to zaraz.
Stanowczość mego tonu zaniepokoiła ją.
 Co się stało?! Tol, mów natychmiast! Czy to coś
poważnego?
 Bardzo, kochanie.
 Wciąż jednak nie rozumiem, dlaczego chcesz
rozmawiać właśnie tutaj?
162
 Zaraz zrozumiesz  wziąłem ją za rękę i
pociÄ…gnÄ…Å‚em za sobÄ….
Już się nie opierała, wyraznie zaciekawiona. Kiedy
usiedliśmy przy stoliku i otrzymaliśmy zamówione napoje,
zacząłem opowiadać po kolei wszystkie zdarzenia,
począwszy od prośby Karola. Na wzmiankę o oddaniu mu
kluczy na moment uniosła brwi, obrzucając mnie szybkim
spojrzeniem. Niestety przemilczeć tego faktu nie mogłem.
Ale była to jedyna reakcja w tym najkrytyczniejszym dla
mnie momencie. W miarÄ™ opowiadania ten epizod chyba
zaczął się w jej umyśle zacierać, bo z oczu zniknął ów
badawczy, dociekliwy wyraz, ustępując miejsca
zaciekawieniu. Ciekawość ta w miarę moich słów rosła, co
wywnioskowałem z jej coraz bardziej rozszerzających się
zrenic i wyrazu zdumienia we wzroku. Nie zdajÄ…c sobie z
tego sprawy, trzymała szklankę z sokiem zawieszoną w
powietrzu. Odstawiła ją na stolik dopiero wówczas, kiedy
zakończyłem swoje opowiadanie oświadczeniem:
 I właśnie dlatego chciałem ci to wszystko
opowiedzieć tu, gdzie możemy rozmawiać bez przeszkód.
 A więc ta dziewczyna jest teraz u mnie?  spytała
z przejęciem.
 Tak, w towarzystwie Karola  uznałem za
wskazane dorzucić tę informację.
 Jaka szkoda, że nie byłam z wami! Ominęła mnie
taka przygoda!
Nie spodziewałem się reakcji tego rodzaju. Uspokoiła
mnie nieco, ale nie odzywałem się, uznając za
niewskazane zwrócenie Teresie uwagi, że właśnie jej
nieobecność spowodowała te wszystkie perypetie.
 A więc jedziemy, chętnie ją poznam!  zerwała
siÄ™ na nogi.
163
Po drodze zmieniłem temat, dopytując się o jej
wrażenia z wojażu. Nie zadanie bowiem chociaż kilku
pytań o zagraniczne sukcesy, które należało uważać jako z
góry przesądzone, byłoby zapamiętane i w odpowiednim
momencie użyte przeciw mnie.
Karol otworzył nam drzwi. Teresa ucałowała go
najpierw w oba policzki, po czym bez słowa, ale z
uśmiechem na twarzy, pogroziła mu palcem i weszliśmy
do pokoju.
Anka stała odwrócona tyłem do okna i z napięciem,
widocznym w całej postaci, spoglądała w stronę drzwi.
I znów miałem okazję przekonać się, jak Teresa zawsze
potrafi wpaść we właściwy ton. Wyciągnęła rękę i z
uśmiechem podeszła do dziewczyny.
 Już wiem, jak się nazywasz. Ja mam na imię
Teresa. Cieszę się, że wypadki, o których Tol mi
opowiadał, skłoniły cię do szukania tu schronienia.
Zechciej korzystać z niego nadal, dopóki sytuacja się nie
wyjaśni.
 Dziękuję bardzo  odpowiedziała Anka z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl