[ Pobierz całość w formacie PDF ]

To niemożliwe, pomyślał Skorik, żeby Taszka takiemu bydlakowi nic
nie odpowiadała. Jeszcze jak, i to z pewnością na cały głos. Ale tu, w
zaułku Chochłowskim, można wrzeszczeć i wyklinać ile sił, i tak nikt nie
pospieszy z pomocÄ….
 A to ciekawe. Masa, spójrz na jej z zęby.
 Zuch dzewcyna  powiedział sensei i cmoknął z uznaniem. 
Capnęra go za parec.
 Ech, szkoda, że nie mamy laboratorium do dyspozycji  rzekł z
westchnieniem inżynier.  Można by pobrać krew przestępcy do
analizy. Ale w moskiewskiej policji nie słyszeli pewnie o metodzie
Landsteinera& Mimo to trzeba będzie jakoś zwrócić na ten szczegół
uwagę śledczego&
Erast Pietrowicz i Masa nachylili się nad Taszką, a Sieńka, żeby nie
stać bezczynnie, przeszedł się po izbie. W oknie stały trzy białe narcyzy.
W mowie kwiatów to coś znaczyło.  Kocham cię ? A może:  %7łeby was
wszystkich, bydlaki, szlag trafił ? Teraz już nikt tego nie
przetłumaczy&
 Ach  westchnął Sieńka i z wyrzutem dodał pod własnym
adresem:  Szkoda, że nie przyszedłem wcześniej, zanim się ściemniło.
Chciałem być ostrożny, no i przesadziłem. Zjawiłem się za pózno.
Erast Pietrowicz odwrócił się w jego stronę.
 Zanim się ściemniło? Zabójstwa dokonano przedwczoraj, a jeszcze
bardziej prawdopodobne, że t trzy dni temu. Tak że, Sienia, spózniłeś
się znacznie bardziej, niż ci się zdaje.
No tak, racja. Przecież narcyzy na oknie zupełnie zwiędły.
A że nikt nic nie zauważył? Cóż, wiadomo, Chitrowka. Jeśli ktoś tu
wyzionie ducha, będzie leżał, dopóki sąsiedzi nie poczują smrodu.
 Jeżeli to nie był wariat, to czego mógł chcieć od Taszki?  zapytał
Skorik, wpatrzony w zwiędłe kwiaty.  W czym mu zawiniła?
 Nie  czego , tylko  kogo  odparł inżynier, jakby nieco
zdziwiony pytaniem.  Ciebie, Sienia. To ty jesteÅ› pilnie potrzebny
temu bezwzględnemu łajdakowi. Dlaczego  sam dobrze wiesz.
 Co za nieszczęście!  Sieńka załamał ręce.  A ja opowiadałem
Taszce o panu i o Masie. %7łe mieszkacie przy zaułku Aszczeułowym, też
mówiłem! Jeżeli ten morderca jest taki zawzięty, na pewno się dowie,
dokąd się przenieśliśmy! Znajdzie tragarzy, którzy przewozili rzeczy,
zacznie ich odpytywać& Miał już na to przecież trzy dni! Musimy
uciekać!
 Nie  odpytywać , tylko  wypytywać  poprawił go surowym
tonem inżynier, ściągając cienkie gumowe rękawiczki.  Uciekać też
nigdzie nie będziemy, a to mianowicie z dwóch powodów. Po pierwsze,
nie boimy siÄ™ tego Å‚askawcy, proszÄ™, niech przyjdzie  to nam tylko
ułatwi zadanie. Po drugie, widzę, że nie jesteś najlepszego zdania o
mademoiselle Taszce. Niesłusznie, bo cię nie wydała, nic nie
powiedziała swojemu oprawcy.
 SkÄ…d pan o tym wie?
 Nie zapominaj, że miałem zaszczyt znać tę niezwykłą osobę. Była
twoją prawdziwą p przyjaciółką. Poza tym gdyby coś powiedziała,
morderca nie zaklejałby jej ust plastrem. Skoro usta Taszki były
zaklejone, to znaczy, że do końca nic nie zdradziła.
Czas przeznaczony na dedukcję najwyrazniej się skończył, gdyż wyraz
skupienia na twarzy pana Namelessa zastąpił teraz niewyobrażalny
smutek.
 Szkoda dziewczyny  powiedział cicho, kładąc rękę na ramieniu
Sieńki.
I to ramię natychmiast się zatrzęsło  samo, bez udziału woli
chłopaka. Nie potrafił powstrzymać szlochu.
Masa podniósł z podłogi szczeniaka i ostrożnie położył go na
parapecie, obok narcyzów.
 Pieska także zar. Byr bardzo dzierny. W psysrym życiu będzie
samurajem.
Mniej sentymentalnie usposobiony inżynier kazał jednak położyć
szczeniaka z powrotem na podłodze,  żeby nie zacierać śladów
przestępstwa, bo śledczy i tak nie jest z zbyt rozgarnięty .
Jak Sieńka przeprowadzał dedukcję
Sieńka i Masa siedzieli cicho w gabinecie. Obserwowali, jak Erast
Pietrowicz, pobrzękując paciorkami różańca, spaceruje po pokoju.
Skorik wiedział już, że w takich chwilach trzeba milczeć i cierpliwie
czekać.
Nagle inżynier przystanął na środku pokoju, schował zielone paciorki
do kieszeni i żywo klasnął w dłonie trzy razy, jakby raptem niezmiernie
czymÅ› uradowany.
Ale sensei położył palec na ustach: siedz cicho, ostrzegał Sieńkę, to
jeszcze nie koniec.
Wkrótce jednak pan Nameless przestał spacerować po dywanie, usiadł
w fotelu i zaczął mówić w zamyśleniu, jakby sam do siebie:
 A więc tak. Dokonano trzech okrutnych zabójstw  pierwszego i
trzeciego na Chitrowce, drugiego o pięć minut drogi od niej, ale również
na terenie podległym trzeciemu cyrkułowi miasnickiemu policji
miejskiej. W sumie przestępca pozbawił życia osiem osób  dwóch
mężczyzn, trzy kobiety i troje dzieci, a także papugę i psa. Za każdym
razem jedna z ofiar była przed śmiercią bestialsko torturowana, gdyż
morderca chciał wydobyć z niej jakieś potrzebne m mu informacje. Ani
dowodów, ani świadków nie ma. Oto jak pokrótce wygląda sytuacja. Co
jest naszym zadaniem, wiadomo. Trzeba znalezć bandytę i przekazać go
w ręce sprawiedliwości.
 A jeśri nie uda się go ująć żywcem, to chociażby martwego 
szybko dodał Masa.
 Jeżeli podczas próby ujęcia przestępca będzie s stawiał opór,
wówczas, po wyczerpaniu dozwolonych prawem środków obrony
koniecznej  tu inżynier podniósł palec i popatrzył znacząco na swego
kamerdynera  być może nie uda się uniknąć wspomnianego przez
ciebie rozwiÄ…zania.
 Trzeba dopaść sukinsyna i urwać mu łeb  dorzucił Sieńka.
 Nie ł łeb, tylko głowę. Ale, tak czy owak, najpierw musimy go
znalezć.  Erast Pietrowicz omiótł spojrzeniem uczestników narady. 
Czy są jakieś pytania? Jeśli nie, przejdziemy do dedukcji i omówienia p
planu działania.
Sieńka nie wiedział, o co pytać, za to Japończyk, przesunąwszy ręką
po ostrzyżonych na krótkiego jeżyka włosach, zapragnął się dowiedzieć:
 Taak. Drącego  psestępca , a nie  psestępcy , prosę pana?
Erast Pietrowicz skinął głową, uznając zasadność pytania.
 Przecież bardzo przekonująco odtworzyłeś sposób działania
przestępcy w zaułku Chochłowskim. Do czego byłby mu potrzebny
wspólnik?
 To nie arugument  zaprotestował Masa.
 Zgoda. Powinienem był to sformułować inaczej: do czego byłby
mu tym razem potrzebny wspólnik, skoro przedtem doskonale poradził
sobie sam? Sienię w piwnicach zaatakował jeden napastnik  to raz. 
Pan Nameless znów wyjął z kieszeni różaniec i przesunął jeden paciorek.
 W sklepie jubilera również działał w pojedynkę, co zostało ustalone
przez policję  to dwa.  Zagrzechotał drugi paciorek.  W
noclegowni Jeroszenki przestępca także doskonale potrafił się obejść bez
cudzej pomocy. Jak na pewno pamiętasz, z relacji Sieni wynikało, że
Siniuchin, mając na myśli przestępcę, mówił  on . Prawda, Siemionie?
 Tak  potwierdził Skorik.  Siniuchin nazwał go  łajdakiem .
Było mu trochę wstyd, że nie powiedział wówczas Erastowi
Pietrowiczowi całej prawdy  przemilczał sprawę kryjówki. Inżynier
jakby czytał w jego myślach.
 No, a teraz, skoro nie ma więcej pytań, przejdziemy do rzeczy
najważniejszej  ustalimy plan działania. I tu sprawą kluczową jest
miejsce ukrycia skarbu.
Skorik wzdrygnął się i zamrugał oczami, ale sensei bynajmniej się nie
zdziwił, tylko pokiwał głową.
 Tak, tak, skarbu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl