[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozpędzonych zwierzoludzi. Zabójcy spojrzeli w górę i prawie
jednocześnie sięgnęli ku drabinkę. Obu udało się ją uchwycić, zostali
porwani w powietrze i wzlecieli nad zikkurat. Felix zobaczył wielką masę
zwierzęcych pysków gapiącą się na nich, gdy przelatywali ponad nimi. Ze
statku spadał teraz deszcz obiektów. Felix zorientował się, że Makaisson
wyrzucał balast, by mogli szybko nabrać wysokości. Na wyznawców
Chaosu posypały się piach i kamyki. Ci odpowiedzieli rzucając swoimi
włóczniami. Felix odruchowo zamknął oczy, gdy pociski zaświstały koło
jego uszu, zwierzoludzie zostali daleko poniżej na ofiarnym zikkuracie, a
statek powietrzny szybko nabierał wysokości.
Felix odwrócił się i popatrzył na miejsce, gdzie się przed chwilą
znajdowali. Stało się coś strasznego. Zanim przywódcy nacierających
zwierzoludzi zauważyli niebezpieczeństwo, zbiegli prosto z rampy i
zaczęli spadać w otchłań. Kilku z biegnących za nimi zdążyło zorientować
się, co się dzieje, wydało z siebie ryk przerażenia i trwogi. Jednakże
popychani przez nacisk ciał spychani byli z rampy w przepaść poniżej.
Felix ofiarował dziękczynną modlitwę Sigmarowi za jego wybawienie i
zaczął podciągać się na drabinie szczebel po szczeblu ku Duchowi
Crungniego. Kiedy był już bezpieczny, w środku odwrócił się i pomógł
wciągnąć do statku powietrznego parę Zabójców.
 Straciliśmy tam dobrą walkę  powiedział Snorri.  Szkoda, że nas
zabrali.
Felix rzucił Snorriemu badawcze spojrzenie. Zastanawiał się, czy było
naprawdę możliwe, że ten idiota robił sobie żarty. W oddali nadal słyszał
krzyki spadajÄ…cych zwierzoludzi.
 Jak nas znalezliście?  Felix spytał Vareka, gdy zrujnowane miasto
pogrążyło się w mroku za nimi.
 Po tym jak zniknęliście ukończyliśmy naprawy i cała wolna załoga
obsadziła teleskopy  rzekł Varek.  Mieliśmy szczęście. Dostrzegliśmy
wielkie stado tych skrzydlatych stworów, unoszące się nad zikkuratem w
centrum miasta i domyśliliśmy się, że coś przyciągnęło ich uwagę.
Pomyśleliśmy, że warto będzie spróbować, nawet jeśli mamy odnalezć
tylko wasze ciała.
Felix zrozumiał, jak wiele mieli szczęścia. To samo, co przyciągnęło
uwagę hordy zwierzoludzi zostało zauważone także przez załogę statku
powietrznego. Zadrżał na myśl, co mogłoby się stać, gdyby walczyli z
tymi stworzeniami w nocy. Nigdy nie zostaliby znalezieni.
Hordy Chaosu
Lurk czuł się dziwnie. Skóra mu mrowiła, a futro świerzbiło. Przez cały
czas był głodny. Od czasu, gdy wystawił się na działanie spaczenia
podczas burzy, wstrząsały nim konwulsje dziwnej choroby. Wykradał
coraz więcej zapasów krasnoludów i pożerał je w wielkich orgiach
obżarstwa, podczas których po prostu nie mógł się powstrzymać przed
zjedzeniem całego pożywienia. Cieszył się, że ktoś otworzył w końcu właz
do wnętrza okrętu zanim zjadł swój ogon.
Efekty tej konsumpcji zaczęły być widoczne. Jego muskuły
nabrzmiały, ogon zrobił się grubszy, a Lurk większy. Bardzo bolał go łeb i
z trudnością przychodziło mu myślenie. Modlił się do Rogatego Szczura,
by nie okazało się, że jest chory na jakąś zarazę. Pamiętał strach, gdy
zachorował w Nuln i prawie zakończył życie. Jeśli plaga powróciła, nie
miał żadnych ziołowych leków, których użył Vilebroth Nuli, by go ocalić
przed śmiercią.
Powoli wspiął się po drabinie na gniazdo bocianie, by skontaktować
się, jak co dzień, z tym wrednym Thanquolem. Miał serdecznie dosyć tego
gderającego w jego łbie głosu, bełkoczącego głupie rozkazy i
nakazującego mu, co ma robić. Część umysłu mówiła mu, że nie powinien
myśleć w ten sposób, że to jest nader niemądre, ale nie mógł się przed tym
powstrzymać. Bolało go całe ciało. Jego wzrok był mętny, a jutro zaczęło
odpadać w miejscach, gdzie pojawiły się ogromne wrzody. Postanowił nie
przejmować się nawiązywaniem kontaktu z Szarym Prorokiem. Wróci do
swojej kryjówki i prześpi się. Najpierw jednak musi coś zjeść. Zaczął
nabierać coraz większej ochoty na pulchne krasnoludzkie mięso.
Felix zapukał do drzwi kabiny Boreka. Metal odbił echo jego pukania.
 Proszę wejść  powiedział krasnolud.
Felix otworzył drzwi i wszedł do środka. Kajuta Boreka była większa
niż jego. Wzdłuż ścian stały oszklone gabloty zawierające wiele ksiąg. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl