[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jednak zęby i po około dwudziestu minutach stwierdziłam, że to nie są żadne czary-mary, gdy się
człowiek zorientuje w całym tym systemie.
- Dam sobie z tym radę - wpadłam dziadkowi w słowo, kiedy chciał już zaczynać wszystko od
początku, i zamknęłam notatnik. - Teraz musimy wczytać krew. A potem... która jest właściwie
godzina?
- To ważne, żebyś nie zrobiła absolutnie żadnego błędu w ustawieniach. - Lucas z dezaprobatą
popatrzył na japoński nóż do warzyw, który znowu wyciągnęłam z etui. - W przeciwnym razie
wylądujesz gdzieś tam... eee... kiedyś tam. I co gorsza, nie będziesz miała kontroli nad tym, kiedy
przeskoczysz z powrotem. O Boże, ten nóż wygląda okropnie. Naprawdę chcesz to zrobić?
- Oczywiście. - Podwinęłam rękawy. - Tylko nie wiem, gdzie najlepiej przeciąć. Rana na dłoni
będzie rzucać się w oczy, kiedy przeskoczę z powrotem, a z palca poleci najwyżej parę kropli.
- Nie, jeśli odetniesz sobie czubek palca - powiedział Lucas, otrząsając się. - Krwawi jak diabli, sam
to kiedyś wypróbowałem...
- Chyba najlepsze będzie przedramię. Gotowy?
Było to nawet śmieszne, że Lucas bał się bardziej niż ja. Głośno przełknął ślinę i objął palcami
filiżankę w kwiatki, do której mieliśmy nałapać krwi.
- A nie przechodzi tamtędy główna tętnica? O Boże, mam zupełnie miękkie kolana. Jeszcze się
wykrwawisz w 1956 roku, przez lekkomyślność własnego dziadka.
- To grube naczynie, trzeba by je naciąć wzdłuż, gdyby się człowiek chciał wykrwawić. Gdzieś o
tym czytałam. Podobno wielu samobójców popełnia ten błąd i zostają odratowani, ale następnym
razem już wiedzą, jak się to powinno robić.
- Na miłość boską! - zawołał Lucas.
Mnie też trochę ściskało w żołądku, ale nie było rady. Szczególne czasy wymagają niekiedy
szczególnych środków, jak powiedziałaby Leslie.
Zignorowałam przerażone spojrzenie Lucasa i przyłożyłam ostrze do wewnętrznej strony
przedramienia, około dziesięciu centymetrów powyżej przegubu ręki. Nie przyciskając zbyt mocno,
przeciągnęłam nożem na ukos po skórze. Chociaż to miało być tylko próbne cięcie, ostrze weszło
głębiej, niż się spodziewałam - cienka czerwona linia szybko się rozszerzyła i zaczęła z niej kapać
krew. Ból i nieprzyjemne pieczenie poczułam dopiero sekundę pózniej. Wąskim, ale ciągłym
strumyczkiem krew popłynęła do filiżanki, którą Lucas trzymał w drżącej dłoni. Doskonale.
- Wchodzi w skórę jak w masło. - Byłam oszołomiona. - Tak jak mówiła Leslie, ten nóż jest
naprawdę zabójczo ostry.
- Odłóż to - zażądał Lucas, który wyglądał, jakby za chwilę miał zemdleć. - Do stu piorunów,
naprawdę jesteś bardzo odważna, prawdziwa Montrose... ehm. Zgodnie z naszym rodzinnym
hasłem...
- Tak, zdecydowanie mam to po tobie. - Zachichotałam. Lucas uśmiechnął się krzywo.
- Czy to w ogóle nie boli?
- Oczywiście, że boli - powiedziałam i łypnęłam wzrokiem na filiżankę. - Wystarczy?
- Tak, powinno być dosyć. - Lucas był blady jak ściana.
- Mam otworzyć okno?
- Już w porządku. - Postawił filiżankę obok chronografu i odetchnął głęboko. - Reszta jest prosta. -
Chwycił pipetę. - Muszę tylko wlać po trzy krople twojej krwi w te dwa otwory, widzisz? Tu pod
maleńkim krukiem i pod symbolem jin i jang, a potem przekręcę kółko i przestawię tę dzwignię.
No, gotowe. Słyszysz? - We wnętrzu chronografu zaczęło się obracać kilka zębatek, coś
zatrzeszczało, skrzypnęło i zaszumiało, a w sali zrobiło się jakby cieplej. Rubin rozbłysnął na
chwilę, po czym zębatki się zatrzymały i wszystko znów było tak jak przedtem. -Niesamowite, co?
Skinęłam głową, próbując zignorować gęsią skórkę, która pokryła całe moje ciało.
- To znaczy, że w tym chronografie znajduje się teraz krew wszystkich podróżników w czasie z
wyjątkiem Gideona, tak? A co by się stało, gdyby i jego krew została wczytana? - Złożyłam
chusteczkę, którą dostałam od Lucasa, i przycisnęłam ją do rany.
- Pomijając fakt, że tak naprawdę nikt tego do końca nie wie, informacje te są trzymane w
najściślejszej tajemnicy - odrzekł Lucas. Kolory powoli wracały mu na twarz. - Każdy Strażnik
musiał przysiąc na kolanach, że nigdy nie będzie o tym rozmawiał z nikim spoza loży. Na swoje
życie.
- Och!
Lucas westchnÄ…Å‚.
- Ale wiesz co? Ja mam dziwną skłonność do łamania przysiąg. - Wskazał na niewielką przegródkę
w chronografie, ozdobioną dwunastoramienną gwiazdką. - Wiadomo, że zamknie to pewien proces
we wnętrzu chronografu i coś wyląduje w tej przegródce. W przepowiedniach jest mowa o esencji
spod dwunastogwiazdy, a także o kamieniu filozoficznym. Woń czasu wypełni powietrze, jeden z
nich tylko otrzyma życie wieczne".
_ I to cała tajemnica? - spytałam rozczarowana. - Znowu tylko mgliste, zagmatwane teksty.
_ No cóż, jeśli zgromadzimy wszystkie wskazówki, będzie to właściwie wyglądało całkiem
konkretnie. Zarazy uleczy i wszelkie cierpienie, dwunastogwiazda spełni przyrzeczenie".
Substancja ta, odpowiednio użyta, może ponoć uleczyć wszelkie choroby ludzkości.
To już brzmiało lepiej.
_ Wtedy by się ten cały wysiłek opłacił - mruknęłam, myśląc o obsesji Strażników, by utrzymywać
wszystko w tajemnicy, o ich skomplikowanych zasadach i rytuałach.
W tych okolicznościach można było nawet zrozumieć ich ważniactwo. Na taki cudowny lek
opłacałoby się czekać choćby kilkaset lat. A hrabiemu de Saint Germain za to, że doszedł do tego i
sprawił, że w ogóle stato się to możliwe, bez wątpienia należał się szacunek. Gdyby tylko nie był
taki antypatyczny...
- Lucy i Paul mają wątpliwości, czy to na pewno chodzi o kamień filozoficzny - powiedział Lucas,
jakby odgadując moje myśli. - Uważają, że ktoś, kto nie waha się zamordować własnego
praprapradziadka, raczej nie będzie dbał o dobro całej ludzkości. - Odchrząknął. - Przestało
krwawić?
_ Jeszcze nie, ale krwawi coraz mniej. - Podniosłam rękę, żeby przyspieszyć ten proces. -1 co teraz
zrobimy? Czy mam po prostu wypróbować ten sprzęt?
_ Wielkie nieba, przecież to nie jest samochód, który się bierze na jazdę próbną! - Lucas aż załamał
ręce.
_ Dlaczego nie? - spytałam. - Czyż nie o to właśnie chodziło?
_ No tak. - Aypnął na gruby foliał, który ze sobą przyniósł. -Właściwie masz rację. Przynajmniej
będziemy mogli się upew-
94
[ Pobierz całość w formacie PDF ]