[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tej puszczy. Karawana z wozami i zwierzętami
zaprzęgowemi nie przedostałaby się przez ten las, ale ludzie
wędrujący pieszo mogą się przezeń przeprawić.
Powinniśmy więc kierować się w stronę południowo-
zachodnią. Opierając się na sprawozdaniach podróżnych,
należy mniemać, że właśnie wielki las dosięga najdalszego
swego krańca przy dopływach Ubangi. Należy się przeto
swego krańca przy dopływach Ubangi. Należy się przeto
kierować przez równiny, rozległe do linii równika. Tu już
można napotkać karawany i nie lękać się głodu i trudów
dalszej podróży.
Rada Kamisa była bardzo rozsądna. Zresztą droga,
którą wskazywał, skracała przestrzeń wiodącą do rzeki
Ubangi. Teraz należało tylko zastanowić się nad
przeszkodami, jakie można napotkać w głębi lasu. Należało
przypuszczać, że napotka się w lesie jakąś ścieżkę, albo
miejsca wydeptane przez dzikie zwierzęta, przez bawoły,
nosorożce i inne. Ziemię zapewne zaścielały gęste krzaki.
Chcąc torować sobie drogę w takim gąszczu, należałoby
mieć siekierę, a tymczasem Kamis miał niewielki toporek, a
Jan i Maks tylko noże.
Pozostała jeszcze trudność kierowania się wśród lasu,
do którego wnętrza, przez gęste sklepienie z liści,
przedzierały się z trudnością promienie słońca.
Lecz u niektórych ludzi, tak, jak u zwierząt, rozwinięty
bywa instynkt kierowania się w danej okolicy. Pomiędzy
innemi Chińczycy odznaczają się podobnym instynktem,
jak również dzikie pokolenia z Far-West; kierują się oni
więcej słuchem i powonieniem, aniżeli wzrokiem, i po
pewnych oznakach rozpoznają drogę, którą chcą obrać.
Kamis posiadał w wysokim stopniu tę zdolność
orjentowania się. Nieraz dawał tego dowody. Jan i Maks
mogli więc i w tym względzie ufać Kamisowi.
Jan Cort uczynił jeszcze kilka uwag, na które Kamis
odpowiedział w ten sposób:
odpowiedział w ten sposób:
- Panie Janie, wiem, że nie napotkamy w lesie
dostępnej ścieżki, przeciwnie, będziemy musieli przedzielać
siÄ™ przez krzaki, ciernie i powalone drzewa. Ale w takim
wielkim lesie muszą przepływać strumienie, łączące się z
rzekÄ… Ubangi.
- Może nawet łączy się ten strumień, który przepływa z
zachodniej strony wzgórza - rzekł Huber. - Strumień płynie
w stronę lasu, gdzie może zamienia się w rzekę... A jeśli
przypuszczenia nasze nie są mylne, moglibyśmy zbudować
sobie tratew z kilku pni drzewnych, połączonych ze sobą...
- Nie zapuszczaj siÄ™ tak daleko w swoich
przypuszczeniach, drogi przyjacielu - rzekł Cort - i nie
pozwalaj swojej wyobrazni bujać na falach rzeki przez
ciebie wymarzonej...
- Pan Maks ma słuszność - potwierdził Kamis. - W
stronie zachodniej lasu napotkamy jakąś rzekę, która z
pewnością wpada do Ubangi...
- Nie przeczę, że tak być może - odpowiedział Cort -
ale my znamy te rzeki Afryki; są one po większej części
niezdatne do żeglugi...
- Ty widzisz zawsze same tylko przeciwności, mój
kochany Janie.
- Lepiej je przewidywać wcześniej, drogi Maksie!
Cort mówił prawdę.
Rzeki mniejsze i większe w Afryce nie przedstawiają
takiego ułatwienia komunikacji, jak rzeki Ameryki, Azji i
takiego ułatwienia komunikacji, jak rzeki Ameryki, Azji i
Europy. W Afryce uważane są cztery rzeki za główne: Nil,
Zambezi, Kongo i Niger, do których wpada mnóstwo
innych rzek i rzeczek, tworzÄ…cych rodzaj sieci wodnej.
Pomimo tego połączenia, rzeki, jak powiedzieliśmy wyżej,
nic ułatwiają komunikacji wewnątrz kraju. Przytym
napotyka się na nich wodospady i wiry tak gwałtowne, że
żaden statek nie odważyłby się je przepływać.
I w tym głównie leży powód, że Afryka Zrodkowa jest
dotychczas tak mało znana.
- Jeżeli napotkamy jaki bieg wody - mówił Kamis -
popłyniemy nim, dopóki nie natrafimy na przeszkody; jeżeli
przeszkody dadzą się ominąć, to je ominiemy. W
przeciwnym razie pójdziemy dalej piechotą.
- Ja się nie sprzeczam z tobą, Kamisie - odpowiedział
Cort - i jeśli tylko napotkamy jaki dopływ Ubangi, możemy
z niego korzystać.
- Zatym w drogę! - zawołał Maks Huber.
W głębi duszy był on zadowolony z tej przeprawy
przez las olbrzymi i nieznany. Może tu właśnie napotka owe
nadzwyczajności, o których marzył przez trzy miesiące w
okolicach górnej Ubangi!
Rozdział V
Pierwszy dzień wędrówki.
O godzinie ósmej zrana Jan, Maks, Kamis i Lango
wyruszyli w drogÄ™.
Nie mogli określić, gdzie znajdą rzekę, która ich
Nie mogli określić, gdzie znajdą rzekę, która ich
doprowadzi do Ubangi. A może ta rzeka nie płynęła przez
puszczę?... Może zwracała się w stronę równiny? Może jej
łożysko zawalały skały, lub przecinały wodospady i wiry,
które żeglugę czyniły niemożliwą? Znajdowali się w puszczy
nieznanej, w lesie nieprzebytym. Jeżeli w gąszczu dostrzec
się dadzą ścieżki wydeptane przez dzikie zwierzęta, droga
będzie łatwiejsza do przebycia; ale jeśli żelazem trzeba
będzie torować sobie drogę?
Lango biegł przodem na zwiady. Jan Cort przestrzegał
go, aby się zbytecznie nie oddalał. Głos chłopca ciągle
słychać było:
- Tędy!... tędy!... wołał.
I wszyscy dążyli za nim. Kamis znakomicie umiał się
kierować w gąszczu leśnym. Zresztą dnia tego słońce
świeciło jasno i pomimo gęstego sklepienia liści, można
było dostrzec jego kierunek. W miesiącu marcu słońce w
tych krajach dobiega do punktu najwyższego, znajdowało
się więc obecnie w zenicie, który na tej szerokości
gieograficznej oznacza linję równika.
Sklepienie z liści było tak gęste, że chwilami panował w
lesie półmrok. Jeśliby niebo było zachmurzone, w gąszczu z
pewnością panowałaby ciemność.
To też Kamis miał zamiar odpoczywać od wieczora do
świtu, chronić się pod drzewami w czasie deszczu, ogień
zaś rozpalać tylko wtedy, gdy trzeba będzie upiec kawałek
mięsa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl