[ Pobierz całość w formacie PDF ]

anegdotkę, która szczególnie ją rozbawiła.
Gdy jechali autostradą międzystanową numer 70, nad górami gromadziły się
burzowe chmury. Arianna była tak pochłonięta lekturą, \e chyba nie słyszała dalekich
jeszcze grzmotów. Dopiero kiedy niebo zupełnie się zachmurzyło i trzasnął piorun,
podniosła wzrok i spojrzała przez okno.
 Chyba wje\d\amy w burzę  zauwa\yła, rozglądając  się wokół niezbyt
przytomnie.
 Ju\ wjechaliśmy.
 Wiem, \e kiepski ze mnie kompan  rzekła, obrzucając go przepraszającym
spojrzeniem.  Ale to fantastyczna opowieść. Jeśli nie mo\esz cieszyć się razem ze
mnÄ…, to przynajmniej mi nie dokuczaj.
Mark potrząsnął głową i roześmiał się.
 Myślisz, \e dzięki Corsiemu staniesz się sławna i bogata?
 Och, tekst trzeba od początku do końca starannie zredagować, ale treść jest
wprost sensacyjna. I wszystko udokumentowane. Spójrz!  Wzięła w palce pasek
papieru.  Znalazłam to między stronami. Instrukcja, jak wyjąć oryginalne
dokumenty z tajnej skrytki w Brooklynie. To będzie dowód w sprawie o korupcję.
 Chyba nie muszę ci mówić, kto jeszcze bardziej od ciebie chciałby to dostać
w swoje ręce.
 Wydaje mi się, \e oboje postawiliśmy sprawę jasno.
 Owszem. Co zamierzasz?
 Muszęzadzwonić do Jerry ego, gdy tylko dojedziemy do Vail. Z pewnością
za\ąda, abym natychmiast wracała do Nowego Jorku.
Mark nie odezwał się ani słowem. Nie lubił redaktora naczelnego Pierpont
Books, Jerry ego Saltera, poniewa\ bezlitośnie wykorzystywał Ariannę, a ta chętnie
się na to godziła. Ambitna pracoholiczka i wymagający szef to groxna para. Mark
próbował wytłumaczyć Ariannie, \e głupio postępuje, lecz była przekonana, i\ w
końcu obejmie stanowisko Jerry ego, a tym samym jej wysiłek zostanie nagrodzony.
Pioruny waliły coraz częściej i zaczęło padać. Mark włączył wycieraczki.
 Daleko jeszcze?  spytała Arianna, patrząc w niebo.
 Parę kilometrów. Będę musiał zapytać o drogę. Moi rodzice często tu
przyje\d\ali, ale ja nie byłem w Vail od kilku lat.
 Czy jest tam telefon?
 Przypuszczam, \e tak.
 Mo\e na wszelki wypadek zadzwoniÄ™ z automatu.
Mark zmarszczył brwi.
 Dobrze by było, gdybyś nie podawała aktualnego adresu.
 Dlaczego? Chyba nie sugerujesz, \e Jerry by mnie zdradził?
 Zwiadomie nie, ale lepiej, \eby nie wiedział za du\o. Poza tym w tę sprawę
są wciagnięci przekupieni policjanci i sędziowie. Trzeba te\ brać pod uwagę
mo\liwość podsłuchu.
 Mark, czy wiesz o czymś, o czym mi nie mówisz?
 Bez komentarza.
 Znowu w coś się ze mną bawisz  rzekła.  Próbujesz wyprowadzić mnie
z równowagi.
 Owszem, ale idzie mi to coraz gorzej.
 Przynajmniej jesteÅ› na tyle przyzwoity, \eby siÄ™ do tego
przyznać.
Mark westchnął w duchu. Tak, plan B jest nie do uniknięcia.
Deszcz przemienił się w ulewę i musiał zmniejszyć prędkość samochodu.
Zbli\ali się do przedmieść, w strumieniach wody z trudem dostrzegł zjazd do stacji
benzynowej.
 Zadzwonisz, a ja zapytam o drogÄ™.
Sięgnęła na tylne siedzenie po kurtkę. Mark wjechał na teren stacji i zatrzymał
się przed dystrybutorem paliwa. Choć bak był opró\niony tylko do połowy,
postanowił zatankować. Arianna poło\yła maszynopis na podłodze. Milczała przez
chwilę. Mark miał nadzieję, \e wzięła sobie do serca jego ostrze\enia, choć zbytnio
na to nie liczył.
Gdy wyłączył silnik, popatrzyła na niego.
 Nie martw siÄ™, nie powiem Jerry emu, gdzie jestem.
- Dzięki.
 Nie chcę się z tobą kłócić. Doceniam twoją pomoc.
Mark wzruszył ramionami.
 Wolałbym cię zawiexć na spotkanie z Richardem Gere. Arianna wysiadła z
samochodu. Mark patrzył, jak biegnie w strugach deszczu, drobna i wiotka, tak droga
jego sercu. Wiedział, \eją zadziwia, i cieszył się z tego.
Nie miał wątpliwości, jaki będzie efekt jej rozmowy z Jer- rym. Naczelny
za\ąda, by jak najszybciej wróciła do Nowego Jorku  i do czekającej na nią mafii.
Czy powinien zmusić ją do posłuszeństwa, ryzykując, \e na zawsze utraci jej miłość?
Z pewnoÅ›ciÄ…. Nie ma zamiaru nara\ać jej ¯ ycia.
Napełnił bak i wycierał ręce, kiedy Arianna wróciła. Sprawiała wra\enie
przygnębionej.
 Wszystko w porzÄ…dku?
 Tak  odparła, wsiadając do samochodu.
Mark zdziwił się, \e jest taka spokojna. Mo\e się pomylił. Mo\e wiadomość o
maszynopisie wcale nie poruszyÅ‚a Jerry ego. PomyÅ›laÅ‚, ¯ e pózniej o tym
porozmawiają, i poszedł zapłacić za benzynę.
Wszedł na stację, by zapytać o dojazd do domku Bergstromów. Droga była
skomplikowana i musiał obejrzeć ją na mapie. Domek znajdował się w odległej
okolicy, powy\ej Vail, na zboczu.
Kiedy wrócił do samochodu, Arianna nadal wyglądała na przygnębioną.
 Nie jesteś zadowolona z rozmowy?  spytał.
 Jerry ego zelektryzowała wiadomość, \e mam ksią\kę Corsiego. Oczywiście
chciał, \ebym jak najprędzej wróciła do Nowego Jorku.
 To chyba nie wszystko?
Westchnęła.
 Chyba rzeczywiście mafia nie cofnie się przed niczym, by zdobyć
maszynopis i dokumenty.
 Naprawdę? Co się stało?
 Jerry powiedział, \e było włamanie do wydawnictwa. Mój gabinet został
dokladme przetrząśnięty. Nie rozumiał dlaczego, dopóki nie powiedziałam mu o
maszynopisie.
 Wybacz, ale chciałoby się rzec  A nie mówiłem!
 Fakt. Teraz jestem pewna, \e to powa\na sprawa i \e grozi mi
niebezpieczeństwo.
 Wcale się nie cieszę, \e to słyszę.
- Nie mam jednak zamiaru rezygnować z wydania ksią\ki. To był tylko drobny
incydent. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl