[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bardzo potrzebny, 120
tak rozpaczliwie szukała kogoś, kogo mogłaby
pokochać. Poczuł
ucisk w gardle i przełknął ślinę.
Starał się przypomnieć sobie wszystko, od samego
początku. Każdy
najdrobniejszy szczegół. Słowa, które
wypowiedziała, ubra-nie,
jakie miała na sobie. Nagle, niespodziewanie,
przypomniał sobie
przyjęcie przy świecach, Turnera i jego tajemnicę
szczęścia.
Ciesz się chwilą i nie myśl o jutrze. Szczęście chwili,
to całe
szczęście. Czy tak wtedy powiedział?
Jay roześmiał się z goryczą myśląc, że chciałby
spotkać Turnera,
aby mu powiedzieć, jak bardzo się mylił. Jaki był
sterylny i bez-
nadziejny. Czy Turner zdawał sobie sprawę, że kiedy
umiera
kobieta, wraz z nią może umrzeć część mężczyzny?
Ale w końcu on
nie różnił się od wielu innych. Bezpieczny w świecie,
który sam
sobie stworzył, podporządkowany własnej filozofii,
wierzÄ…cy w to,
w co chciał wierzyć.
Silnik samochodu zaczął przerywać. Spojrzał na
wskaznik pozio-mu
paliwa i stwierdził, że ma jeszcze pół baku benzyny.
Wóz tracił
szybkość, ale gdy Jay wjechał na szczyt wzgórza i
spojrzał w dół,
zobaczył światła otwartego całą dobę warsztatu.
Skierował się na podwórze i zatrzymał jaguara obok
dystrybuto-
rów. Z kantorku wyszedł ziewający mechanik.
- Wygląda na to, że nie mam dopływu paliwa. Czy
może pan
sprawdzić? - odezwał się Jay. Za parkingiem
zauważył małą
kafejkÄ™. - Poczekam tam.
Mechanik skinął głową. Jay ruszył po szutrowej
nawierzchni,
czując jak krew zaczyna mu krążyć w zdrętwiałych
nogach.
W kawiarni było ciepło; unosił się zapach herbaty i
stęchłego
dymu tytoniowego. W środku nie było nikogo. Stukał
w kontuar
przez minutę, zanim z kuchni wyłoniła się młoda
blondynka, aby
go obsłużyć. Przyniosła mu herbatę w
wyszczerbionym kubku, po
czym znowu znikła na zapleczu.
Siedział na wysokim stołku i małymi łyczkami pił
herbatÄ™, patrzÄ…c
na własne odbicie w lustrze. Miał zapadłe policzki,
skóra opinała
się na kościach, ale najbardziej przestraszył go
wyraz oczu.
Zapalił papierosa wydmuchując nerwowo dym i
stwierdził, że
nieświadomie bębni ręką po kontuarze.
Przez bandaż sączyła się krew - poczuł, że boli go
zraniona ręka.
Powinienem pójść do lekarza, pomyślał.
Prawdopodobnie trzeba to
121
zeszyć. Wstał i nerwowo spacerował po sali,
wyglÄ…dajÄ…c przez okno
w ciemną noc. Odwracając się, dostrzegł w kącie
grajÄ…cÄ… szafÄ™.
Patrzył na nią przez chwilę, przypominając sobie
pierwszy wieczór
z Caroline, który zakończyli w przydrożnej kawiarni
z auto-matami
sprzedajÄ…cymi owoce i grajÄ…cÄ… szafÄ….
Wsunął monetę w otwór, a po chwili zabrzmiała
melodia
przypadkowo wybranej płyty. Była powolna,
sentymentalna - ot,
piosenka z "Hit ParadÄ™".
Ogarnięty nagłym smutkiem przywołał w pamięci
obraz tań-
czącej z nim Caroline. Teraz był sam. Został
zupełnie sam. *
Otworzył gwałtownie drzwi i wyszedł w ciemność.
Mechanik
podszedł do niego.
- Wszystko w porządku. To był tylko paproch w
pompie.
- Proszę szybko napełnić zbiornik. Spieszę się -
powiedział Jay.
Usiadł za kierownicą i czekał.
- Weszły cztery galony, razem czterdzieści szylingów.
Jay wcisnął kilka funtowych banknotów w dłoń
mechanika
i odjechał, nie czekając na resztę.
*
Prowadził nonszalancko i bardzo szybko, całkowicie
lekceważąc
ograniczenia prędkości. Zwit zaczął barwić niebo, a
kiedy nastał
poranek, okazał się szary i smutny; niebo pokrywały
ciężkie,
deszczowe chmury. Wkrótce po siódmej dotarł do
Rainford. Ob-
jechał miasto i skręcił do Haxby.
Po dziesięciu minutach zobaczył kominy domu
Caroline, wy-
glądające spoza drzew. Zwolnił, skierował wóz do
bramy i
zatrzymał się u podnóża schodów prowadzących do
drzwi
wejściowych.
Wyskoczył z samochodu i zatrzymał się postawiwszy
nogÄ™ na
pierwszym stopniu. W ogrodzie stał Jonathan Grey;
jego duża,
siwowłosa głowa zwrócona była w stronę domu. Jay
podszedł do
niego i zobaczył labradora Digby. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl