[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dobry kawał wątroby, wyciętej z ciała zarżniętego cielaka. Przedziwne! Najlepsze ze
wszystkiego było alzackie wino. Nie lubię - przynajmniej na co dzień - odurzających,
mocnych win, które wydatnie pobudzają i odznaczają się znanym, specyficznym smakiem.
Najbardziej lubię całkiem młode, lekkie, skromne wina bez nazwy; można ich wypić dużo,
majÄ… dobry i przyjemny aromat wsi, ziemi, nieba i drzew. Kieliszek alzackiego wina i
kawałek dobrego chleba to najlepszy posiłek. Zjadłem wszakże już jedną porcje wątroby,
szczególny dla mnie przysmak, gdyż rzadko jadam mięso, a przede mną stał już drugi
kieliszek wina. Dziwne było również i to, że w jakichś zielonych dolinach zdrowi, dzielni
ludzie uprawiają winną latorośl i tłoczą wino, aby gdzieś tam w świecie, z dala od nich, kilku
rozczarowanych, z cicha popijających mieszczuchów i bezradnych wilków stepowych mogło
wysączyć z kielichów nieco odwagi i dobrego samopoczucia. Co do mnie - niech to będzie i
dziwne! Jest dobre, pomaga, poprawia humor. Na myśl o bzdurach w artykule parsknąłem
spóznionym, przynoszącym ulgę śmiechem i nagle przypomniałem sobie znowu zapomnianą,
cichą, na trąbce wygraną melodię; uniosła się we mnie jak mała, lśniąca bańka mydlana,
błysnęła, ukazując w kolorowym, zmniejszonym odbiciu cały świat, i rozprysnęła się
łagodnie. Skoro było możliwe, że ta boska, mała melodyjka potajemnie zapuściła w mej
duszy korzenie i pewnego dnia na nowo rozkwitała cudownym wielobarwnym kwiatem, czyż
mogłem być całkowicie zgubiony? A jeśli nawet jestem zbłąkanym zwierzęciem, nie
rozumiejącym otaczającego świata, to przecież moje głupie życie ma jakiś sens, skoro coś we
mnie udziela odpowiedzi, odbiera wołania z dalekich, wyższych światów, gromadzi w moim
mózgu tysiące obrazów:
Anielskie hufce Giotta z małego, błękitnego sklepienia kościółka w Padwie, a obok
nich Hamlet kroczący z uwieńczoną Ofelią, piękne symbole wszelkiego smutku i wszelkiego
nieporozumienia w świecie, a oto stoi w płonącym balonie żeglarz powietrzny Gianozzo i
dmie w róg, Attyla Schmelzle trzyma w ręku swój nowy kapelusz, a Borobudur* piętrzy w
powietrzu górę swych rzezb. Gdyby nawet te wszystkie piękne postacie żyły również w
tysiącach innych serc, to istnieje jeszcze dziesięć tysięcy innych, nieznanych obrazów i
dzwięków, których ojczyzna, widzące oko i słyszące ucho żyją jedynie we mnie. Stary
szpitalny mur pełen plam starej, zwietrzałej, szarej zieleni, mur, pod którego rysami i
pęknięciami można się domyślać tysięcy fresków - kto mu odpowiedział, kto przyjął go do
swej duszy, kto go kochał, kto odczuwał czar jego łagodnie zamierających barw? Stare księgi
mnichów z delikatnie połyskującymi miniaturami i przez własny naród zapomniane książki
niemieckich poetów sprzed stu i dwustu lat, wszystkie te zniszczone i zbutwiałe tomy, druki i
rękopisy dawnych muzyków, owe sztywne, pożółkłe nuty, na których zastygły w tony zaklęte
marzenia - kto wsłuchał się w ich mądre, szelmowskie i tęskne głosy, kto niósł w sercu ich
ducha, ich czar przez inny, obcy im czas? Kto zachował w pamięci mały, uparty cyprys,
stojący wysoko nad wzgórzem Gubbio, złamany i rozdarty kamiennym zwałem, cyprys, który
mimo to przetrwał i wypuścił nowy, mizerny pęd? Kto oddał sprawiedliwy hołd pracowitej
właścicielce mieszkania na pierwszym piętrze i jej lśniącej czystością araukarii? Kto czytał
nocą chmurne znaki przeciągających nad Renem mgieł? Wilk stepowy. I kto na gruzach
swego życia szukał jego rozwiewającego się sensu, kto znosił to, co pozornie niedorzeczne,
*
Buddyjska świątynia koło Jogyakarty na Jawie, pochodząca z VIII w. n.e., ozdobiona mnóstwem
rzezb i posągów.
przeżywał to, co na pozór obłędne, i nawet w ostatnim szalonym chaosie żywił skrytą
nadzieję na objawienie się i bliskość Boga?
Przytrzymałem kieliszek, który gospodyni chciała mi znów napełnić, i wstałem. Nie
potrzebowałem już wina. Zabłysnął złoty ślad, odżyło wspomnienie wieczności, Mozarta,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]