[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pościągane z wieszaków rzeczy zaścielały całą podłogę. Wszyscy skupili się w spłoszo-
95
ną, milczącą gromadkę. Nawet dzieci przestały płakać ze strachu!
 Pan z nami!  powiedział wreszcie do Felka oficer.  Ubieraj się pan!
Felek włożył palto i odszukał na podłodze swoją czapkę. Od drzwi przesłał jeszcze nie mogącej
niczego pojąć Adeli ostatnie spojrzenie i uśmiech.
I spojrzenie to było właśnie tym jasnym, głębokim,  biorącym w garść" Felkowym spojrzeniem.
Ale uśmiech nie był zwykłym uśmiechem Felka. Był to jakby tylko cień tego uśmiechu.
XX. Adela nie płacze
Adela rzadko kiedy płakała. Nie można jednak znowu powiedzieć, żeby nigdy. Płakała raz, kiedy
Jasiek był chory, raz, kiedy ją matka niesprawiedliwie wybiła za jakąś Wiekową psotę, i raz, kiedy
tak zupełnie i w żaden sposób nie mogła uwierzyć w nowy ustrój.
Czasem nawet zdarzało się jej płakać ze złości, gdy sub-lokatorki jej bardzo dokuczyły albo kiedy
nie mogła sobie dać rady z jakąś robotą.
Ale teraz Adela nie płakała.
Ani nawet nie mówiła z nikim o Felku.
Jakby tylko wyszedł do roboty i miał wieczorem powrócić albo jakby go nigdy nie było.
Inne dzieci i sublokatorzy wspominajÄ… ciÄ…gle Felka. TroszczÄ… siÄ™, co z nim teraz jest, co mu grozi i
za co go właściwie wzięli. Większość żałuje go, a Jasiński powiada, że trudno: jak sobie kto
pościele, tak się wyśpi, i jak kto szuka guza, to go znajdzie.
Ale Adela  nic.
Rano, jak zwykle, wstanie, ubierze młodsze dzieci i idzie z nimi do ogrodu. Wróci, zgotuje obiad,
nakarmi je, a po-
96
tem pierze, zamiata izbę, łata albo ceruje. Ale żeby kiedy zagadnęła kogo o Felka  to nie.
Aż się Jasińska i Kubasiowa wydziwić nie mogą, że niby  co za dziecko takie!" Boć przecie ten
Felek ciągle jej coś przynosił i najbardziej ze wszystkich dzieci ją właśnie lubił. Bez serca jest
chyba ta Adela czy co?
Same nawet próbowały ją zaczepiać, ale Adela zaciskała tylko usta, patrzyła spode łba i  nic.
Jeszcze się bardziej mrukowata i zła zrobiła niż dawniej  prawdziwa jędza!
Tylko wieczorem, przed siódmą, zawsze wstawiała do pieca duży kubek kawy.
%7łeby miała nie wiem jak mało mleka, zawsze zrobiła o ten jeden kubek więcej i wstawiła go do
pieca.
A kiedy już położyła dzieci spać, siadała skulona, z głową wspartą na rękach, wpatrzona
nieruchomo w drzwi, aż póki ostatni sublokator nie położył się i nie zgasił lampy.
W niedzielę rano, kiedy matka poszła z dziećmi na Leszno, Adela ubrała się, powiedziała
Kubasiowej, że nieprędko wróci  i wyszła. W bramie spotkała się ze stróżem Franciszkiem i
zapytała go, jak się idzie na policję.
 Niby do cyrkuÅ‚u?*  zdziwiÅ‚ siÄ™ Franciszek.  % Tak  potwierdziÅ‚a Adela.
 Tu zaraz, trzecia ulica na prawo, taki żółty doni. A po co ci to?
Adela nie odpowiedziała.
W cyrkule za drewnianą barierką siedział przy stoliku obitym zieloną bibułą  pan naczelnik".
Kilka kobiet w chustkach, jakaÅ› elegancko ubrana panienka i paniusia w kapeluszu, lepiej i gorzej
ubrani mężczyzni, stróż w czapce z mosiężną blachą podchodzili do niego kolejno.
Pan naczelnik jednych wysłuchiwał obojętnie i ze znudzeniem, popijając herbatę i dłubiąc piórkiem
w zębach, innych uprzejmie (elegancko ubranej panience kazał nawet podać
" Cyrkuł  dawna nazwa komisariatu.
7  Druga brama
97
krzesło), a na jeszcze innych huczał tak groznie, że wystraszeni petenci * cofali się w popłochu ku
drzwiom.
Adela doczekała się swojej kolei i podeszła do barierki.
Mówiła spokojnie, zwykłym, trochę drewnianym głosem, jak gdyby przyszła do sklepiku po bułki.
Ręka z piórkiem zawisła w powietrzu. Rewirowy spojrzał na Adelę ze zdziwieniem.
 Aresztowany? Widzieć się? A ty kto będziesz jego? Siostra? A?!
 % Nie  odpowiedziaÅ‚a Adela.
 No, więc co cię to obchodzi? Ktoś starszy cię wysłał? Tylko mów prawdę!  zainteresował się
przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ jej podejrzliwie.
Adela spojrzała na niego ponuro.
 Nie  powiedziaÅ‚a.  % Nikt mnie nie wysyÅ‚aÅ‚. Ja jestem...  zawahaÅ‚a siÄ™ chwilÄ™, nie mogÄ…c
znalezć określenia  ja jestem... jego mała!
 Co ty jesteś jego?  zaryczał ze śmiechu naczelnik.  A to sobie narzeczoną socjalist upatrzył!
Wcześnie zaczynasz! A teraz zabieraj się  dodał groznie.  No już! Bo powiem matce, to ci tak
wsypie, że usiąść nie będziesz mogła!
Interesanci podchwycili natychmiast śmiech pana naczelnika. Nawet policjant przy drzwiach śmiał
się, aż mu łzy stanęły w oczach.
Rewirowy zwrócił się do następnego interesanta.
Adela usunęła się na bok, przeczekała ich rozmowę i znowu podeszła do barierki.
 Panie naczelniku...  zaczęła tym samym, spokojnym, drewnianym głosem.
 A, ty jeszcze o narzeczonym...  żartował zadowolony z efektu poprzedniego dowcipu
naczelnik.  Zostaw ty jego w spokoju, dziewczonka! On sobie za kratkami posiedzi, a ty
tymczasem podrośniesz... Akurat go dla ciebie zachowamy. A tak by ci go jeszcze która sprzątnęła,
co?
" Petent  osoba prosząca o zała-twienie jakiejś sprawy urzędowej.
98
Izba aż trzęsła się ze śmiechu,
 No, dość już tego  dodał już groznie naczelnik.  Zabieraj się, pókim dobry! Następny!
Adela znowu odsunęła się na bok, przeczekała rozmowę naczelnika ze stróżem i znowu zbliżyła się
do bariery.
 Panie naczelniku...
Naczelnik już się nie śmiał... Zerwał się, cały purpurowy z gniewu.
 : Poszła won!  zaryczał tak, że wszyscy petenci cofnęli się przerażeni, paniusia z piórkiem
jęknęła cicho, a wysoki, blady %7łydek aż przysiadł ze strachu.  Won! W tej chwili! Won! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl