[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To bez sensu. Ona z pewnością nie żyje. Przygotuj wymarsz, Yazour. Nie możemy
sobie pozwolić na pozostanie w tym miejscu.
Ty draniu! Anvar odrzucił koc, przeskoczył przez ognisko i wymierzył księciu
cios. Impet uderzenia przewrócił Harihna. Anvar rzucił się na leżącego i zaczął
okładać go na oślep.
Tchórz! wrzeszczał.
Zdawał sobie sprawę z otrzymywanych ciosów, ale gniew sprawiał, że nie czuł bólu.
Harihn, okazujący im tyle lekceważenia i zniewag, arogancji i wrogości, zamierzał
teraz uciec i zostawić Aurian na łasce losu. Anvar chciał wbić go w ziemię. Jakieś
silne ręce usiłowały odciągnąć go od księcia. Walczył jak oszalały z nowymi
napastnikami, nie dając im się powalić, gdy nieoczekiwanie strumień zimnej wody
uderzył go w twarz. Zaskoczony znieruchomiał. Eliizar i Yazour przytrzymali go.
Nereni stała obok z kapiącą miską w rękach.
Anvar zamrugał oczami, wypełnionymi wodą i łzami.
Myślałem, że jesteście moimi przyjaciółmi wymamrotał.
Jesteśmy powiedział smutno Yazour ale książę, niestety, ma rację. Wskazał w
stronę, gdzie stała niewielka grupa tulących się dzieci, płaczących i przerażonych.
Czy je też chcesz poświęcić? spytał cicho.
Nie zostawiÄ™ jej!
Oczywiście, że nie! warknął z wściekłością Harihn, a Anvar z satysfakcją
zauważył, że twarz przeciwnika zaczynała już puchnąć i sinieć. Książę kopnął go z
nienawiścią, celując pod żebra, i Anvar zgiął się z bólu.
Panie! Yazour podniósł głos, pełen oburzenia na ten tchórzliwy atak. On
umrze, jeśli go tutaj zostawisz!
Znasz rozkazy, Yazour. Za atak na mnie ten łajdak zasłużył na śmierć. Anvar
zostanie tutaj.
Wasza wysokość, ten człowiek oszalał. Nie możesz go obwiniać za to, co zrobił w
takiej chwili!
Dobrze, każę wykonać egzekucję teraz, jeśli wolisz. Harihn otarł krew z kącika
ust, z nienawiścią patrząc na Anvara, który uśmiechał się ponuro.
Nareszcie masz jakąś wymówkę, prawda? No cóż, w końcu doczekałeś się& ale za
pózno! Może i pozbędziesz się mnie, ale nigdy już nie będziesz miał Aurian!
Odwrócił głowę i splunął pod nogi księcia.
Twarz Harihna zapłonęła.
Milcz, psie! wrzasnął. Yazour, dopilnuj, żeby cały prowiant został spakowany
lub zniszczony! Kiedy ty będziesz powoli umierał z głodu, ja zamierzam rozkoszować
się myślą o twoim cierpieniu.
Jeśli Anvar zostanie, to nie sam. Zabrzmiał głos Eliizara. Wolę zostać z nim, niż
przejść choćby milę z tobą!
Ja też! Nereni odważnie stanęła u boku męża.
Anvar chciał protestować, ale w szok wprawił go głos, który zdawał się dochodzić z
wnętrza jego własnej głowy:
Ja też zostaję. Zdziwiony spojrzał na Shię, która wpatrywała się w niego w
skupieniu. Bohan dołączył do kocicy, bezgłośnie okazując swoje poparcie.
Harihn wzruszył ramionami.
Zwietnie.
Przynajmniej zostaw im konie, panie, i trochę jedzenia zaprotestował Yazour.
Nie! I jeśli usłyszę od ciebie jeszcze jedno słowo na ten temat, to zginiesz razem z
nimi.
Wojownik pobladł.
Przez tyle lat służyłem ci powiedział przez zaciśnięte zęby i nigdy nie
wiedziałem, jaki naprawdę jesteś. Patrzę na ciebie i widzę twojego ojca.
Odwrócił się i odszedł zebrać swoich ludzi. Pierścień łuczników pilnował przyjaciół
Aurian, podczas gdy reszta przygotowywała się do wymarszu. Chociaż Anvar
rozpaczliwie chciał kontynuować poszukiwania, Harihn wydał rozkaz zabicia
każdego, kto się poruszy. Pozbawiony możliwości działania, Anvar na próżno
próbował przekonać towarzyszy, aby się nie poświęcali, lecz Eliizar i Nereni byli
oburzeni, a Bohan wyglądał na zranionego samą propozycją. Shia, chociaż nie
odezwała się po raz drugi, warknęła tak groznie, że Anvar cofnąłby się, gdyby mógł.
Patrząc na nią zastanawiał się, czy przypadkiem nie wymyślił sobie jej głosu. Gdy
tylko zapadła noc, ludzie księcia wyruszyli, a jaskinia zdawała się dziwnie cicha po
ich odejściu. Anvar wstał i bez słowa podszedł do jeziora. Inni rozeszli się,
zamierzając jeszcze raz przeszukać grotę.
Anvar, pogrążony w swoim nieszczęściu, usiadł obok wejścia do groty i ukrył twarz
w dłoniach. Odbite światło zmierzchu wpadało do środka. Nadal nie znalezli ani śladu
Aurian. Jak długo to trwa? Usiłował policzyć godziny, które upłynęły od momentu ich
przybycia do przeklętej Dhiammary. Najpierw zjedli ich śmiech w trakcie uczty
wydawał się teraz odległym snem i spali w swoich ramionach przez resztę dnia i
część nocy. Potem Aurian poszła kąpać się w jeziorze. Och, Aurian, dlaczego nie
dałem ci po prostu spać? Nie było jej przez resztę nocy, następny dzień i kolejną noc
oszalałych, bezowocnych poszukiwań. Z pewnością nie ma już żadnej nadziei.
Ktoś dotkną] jego ramienia. Odwrócił się i zobaczył Nereni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- efriends.pev.pl
Anderson Kevin J. Moesta R. Władcy mocy (mandragora76)
Anne McCaffrey Crystal 2 Killashandra
Quentin Patrick Człowiek o szatańskim Âśmiechu
Chmielewska Joanna O Teresce i Okrć™tce Duch
Anne Cain Pawprints 1 Pawprints
Hagan Patricia Zawsze bede cie kochac 472