[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyczyna, ale rezultaty. A te są takie, że %7łydzi są przeciwko Wodzowi, przeciw nam,
przeciw wielkoniemieckiej Rzeszy. Przeciwstawiają się naszemu szczęściu, zagrażają
europejskiemu porządkowi Wodza, powołaniu, naszemu prymatowi i twojemu także.
Jednostki są dobre tylko na pozór, na przykład ten twój pan Strauss czy Rubinstein, sam o
nich zawsze mówiłeś, że to dobrzy, przyzwoici ludzie, a dzisiaj widzisz, że się na nich nie
poznałeś.
I na tym doktorze Bettelheimie, którego zawsze tak chwaliłeś. Dziś rozumiesz, jak
podjudzał i zaraził bratanka, no cóż, to jego potomek, ale zaraził i służącą, która %7łydówką nie
jest. W Sparcie, panie i panowie - rzekł Willi, zwracając się do obecnych - zabijano dzieci.
Niektórym wrażliwcom mogło się to wydawać okrutne. Ale to było przecież olbrzymie
dobrodziejstwo dla tych dzieci, jak one by cierpiały w życiu... A poza tym było to zdrowe dla
narodu. Jakże się to przyczyniło do uzdrowienia Sparty i jak daleko zaszła Sparta w historii!
Dopuszczalibyśmy się zbrodni na narodzie i ludzkości - zwrócił się Willi do swojego
przyjaciela - gdybyśmy się nie pozbyli niepożądanych elementów. Jesteśmy odpowiedzialni
za szczęście narodu niemieckiego i całej ludzkości. Za powodzenie ogółu. Detale to tylko
zwykła dekoracja albo dodatek, nic więcej.
Willi zamilkł, jakby wygłosił właśnie jakieś głębokie przemówienie, oficerowie i
funkcjonariusze przy stole uśmiechali się i patrzyli na pana Kopfrkingla, jakby to, co właśnie
powiedział Willi, sami wygłosili, a pan Kopfrkingl popijał kawę i patrzył na nich, na Ernę i
płowowłose piękności, i na tę nową, która zjawiła się przed chwilą, była piękna jak anioł,
wyglądała jak najlepsza aktorka, potem rozejrzał się trochę po sali, po lustrach, obrazach... A
Willi rzekł: - Ludzkości można się przysłużyć tylko siłą, ale musi to być ludzkość czysta i
zdrowa... Napij się - Willi przysunął przyjacielowi kieliszek, a gdy ten odmówił, sam napił się
z uśmiechem i rzekł: - Słabeusze nic nie zdziałają, pokaż im siłę i zobaczysz. Z niemieckim
honorem nie licują spotkania z %7łydami. Tutaj... - zatoczył ręką po sali, lustrach i obrazach... -
są tylko czyści, stuprocentowi ludzie, nosiciele niemieckości, powołani do tego, żeby złożyć
ofiarÄ™ w interesie nowego porzÄ…dku...
nie ma tu nawet Czechów, Słowian... słuchaj, Karl... - Willi stłumił nagle głos i
popatrzył na pozostałych... - matka twojej Marii, twojej Lakme, przyrządzała ryby na słodko,
na obcy sposób, jak mówiłeś, wiesz, co to za sposób? To jest sposób żydowski... - A gdy pan
Kopfrkingl zaniepokoił się nieco, Willi rzekł: - Matka twojej Lakme była przecież %7łydówką!
Karl Kopfrkingl zdrętwiał.
- Lakme - powiedział Willi i napił się - twoja czarnowłosa Lakme, po której każdy to
pozna, mówiła kiedyś, że u was rozmawia się tylko po czesku, gdy jej przypomniałem twoją
niemiecką krew. Twoja czarnowłosa Lakme była bardzo zakłopotana i nieswoja, gdy byłem u
was i przypomniałem ci o twojej niemieckości. Twoja Lakme zawsze twierdziła, że nazwiska
o niczym nie świadczą... oczywiście, jeżeli jako panna nazywała się Sternowa. Twoja Lakme
chciała przed tobą zataić moją kartkę z zaproszeniem na boks, miała ją wetkniętą za spodki w
kredensie, oczywiście, chciała uniemożliwić tobie i Milikowi obejrzenie sportu Wodza. Nie
była zachwycona twoim wstąpieniem do SdP w lutym tego roku, a to był najwyższy czas, bo
w marcu przyszedł Wódz.
To, że u was mówiło się zawsze po czesku, nie jest twoją winą, ale jej, ponieważ jest
%7łydówką. To, że nie czułeś w sobie niemieckiej krwi, też nie jest twoją winą, ale jej, tłumiła
ją w tobie, ponieważ jest %7łydówką. Co mogła mówić, gdy w marcu, w przebraniu żebraka,
szedłeś na ulicę Maisla, tego nie wiem, co mówiła, gdy zostałeś przyjęty do NSDAP tego
raczej nawet nie chcę wiedzieć.
Interesowałoby mnie, co też powie, gdy będziesz posyłał dzieci do niemieckich szkół.
Dzisiaj widzę już przynajmniej jedno, jaki fatalny wpływ ma na Milika. Ten chłopiec jest taki
miękki, prawie zniewieściały, czy ty tego nie zauważyłeś? Oczywiście, oni działają tak
skrycie, osłabiają już dzieci... interesowałoby mnie, co by też powiedziała, gdybyś został...
pozwól... - Willi Reinke powstał nagle i inni także się podnieśli... - pozwól, że cię
przedstawiÄ™...
- Herr Kopfrkingl, dziękujemy panu za dotychczasowe usługi - rzekł twardo przybyły
dostojnik -
ma pan doświadczenie, mógłby je pan wykorzystać ku chwale... panu, Niemcowi
czystej krwi, nie może być obojętne... wie pan, co to jest Anforderung an die Reinheit des
Blutes? Obawiam się, że nie mógłby pan zajmować wysokiego stanowiska, które chcemy
panu ofiarować, wypełniać swojej zaszczytnej misji, którą pan sobie zamierzył, zostać...
gdyby w pana własnej rodzinie była... jak długo właściwie, Herr Kopfrkingl, jest pan żonaty?
- uśmiechnął się dostojnik i skinął wszystkim, by usiedli, sam usiadł również... a pan
Kopfrkingl...
- Dziewiętnaście lat trwa nasze małżeństwo - rzekł pan Kopfrkingl. - Poznaliśmy się w
ogrodzie zoologicznym, koło leoparda, w pawilonie z drapieżnikami. W tym pawilonie jest
też klatka z wężem - powiedział - zawsze wydawało mi się dosyć dziwne, że umieścili tam
węża, jest w tym miejscu do dzisiaj, to chyba tylko taka dekoracja, ilustracja, zwykły
dodatek...
- Herr Kopfrkingl - skinął dostojnik - my musimy, w interesie ogółu i naszej misji,
składać ofiary.
Chcę w następnym tygodniu rozmawiać z szefem praskiego Sicherheitsdienstu i
sekretarzem pana protektora, Boehrmannem... Obawiam siÄ™ jednak, co powie... Obawiam siÄ™
naprawdę, że w tym wypadku nie mógłby pan pełnić wysokiej funkcji... - I dostojnik
uśmiechnął się do Erny i blondynek, i do tej, która była jak anioł i pierwszorzędna aktorka, a
pan Kopfrkingl także uśmiechnął się do Erny i blondynek, ta, która była jak anioł i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]