[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bardziej. Henning nie był specjalnie cierpliwy. Nie znosił,
gdy Eskil krzyczał.
- Więc słyszała pani, jak krzyczał? Rozluzniła dłonie i
sięgnęła po kubek.
- Zawsze robił wiele hałasu - odpowiedziała, patrząc na
parujÄ…cÄ… kawÄ™.
- Czy oni się kłócili, pani Johnas?
Uśmiechnęła się blado. - Na okrągło. Eskil prosił o gofry.
Henning posmarował chleb masłem i chciał, żeby go
zjadł. Wie pan, jak to jest - chcemy, żeby nasze dzieci
jadły i czasami musimy je do tego namawiać. Nie wiem,
czy Henning sam dał mu gofry, czy Eskil zobaczył je na
blacie. Leżały tam od poprzedniego dnia, przykryte folią.
- Czy pamięta pani jakieś słowa? Coś, co mówili do
siebie?
- Co pan chce osiągnąć, zadając mi te wszystkie pytania? -
zapytała ostro. Jej oczy pociemniały od gniewu. -
Powinien rozma-
wiać pan na ten temat z Henningiem. Mnie tam nie było.
Leżałam na górze.
- Myśli pani, że będzie miał mi coś do powiedzenia?
Zapadła cisza. Złożyła ramiona, odcinając się od niego.
Narastał w niej strach.
- Nie mogę mówić w jego imieniu. Nie jest już moim
mężem.
- Czy to strata dziecka była powodem państwa
problemów w małżeństwie?
- Nie bezpośrednio. I tak byśmy się rozeszli. Za dużo
kłótni.
- Czy to pani chciała odejść?
- A co to ma do rzeczy? - zapytała.
- Prawdopodobnie niewiele. Po prostu pytam. - Położył
dłonie na stole. - Co zrobił Henning, kiedy znalazł Eskila
leżącego na stole? Zawołał panią?
- Po prostu otworzył drzwi do sypialni i stał tam,
wpatrując się we mnie. Uderzyła mnie cisza panująca w
domu. Z kuchni nie dochodził żaden dzwięk. Usiadłam
na łóżku i zaczęłam krzyczeć.
- Czy jest coś w kwestii śmierci pani syna, co wydaje się
pani
niejasne?
- SÅ‚ucham?
- Czy rozmawiała pani z mężem na temat tego, co się
siato?
Pytała go pani o to?
Po raz kolejny Sejer zauważył ślady przerażenia w jej
oczach.
- Powiedział mi wszystko - odpowiedziała ostrożnie, -
Byt pogrążony w rozpaczy. Obwiniał się za ten wypadek,
za to, ze nie pilnował naszego syna. A to nie jest łatwe
brzemię. Nie był w stanie go nieść, a my nie mogliśmy
dłużej żyć ze sobą.
- Czyli nie ma żadnych niejasności, jeśli chodzi o
okoliczności śmierci Eskila?
Szare oczy Se jera miały niezwykle łagodny wyraz.
Wiedział, że jest na granicy odkrycia czegoś ważnego i
może, jeśli będzie miał szczęście, ona zrobi kolejny krok.
Zaczęła drżeć. Siedział nieruchomo, czekając cierpliwie.
Rozumiał, że nie może przerwać tej ciszy. Była bliska
wyznania czegoś. Rozpoznawał ten stan, wyczuwało się
go w powietrzu. Od dawna ją coś trapiło, ale bala się
przyznać do własnych myśli.
- Słyszałam ich krzyki - zaczęła szeptem. - Henning był
wściekły. Ma bardzo wybuchowy temperament. Leżałam
na łóżku z poduszką na głowie. Nie mogłam ich słuchać.
- Proszę mówić dalej.
- Słyszałam, jak Eskil hałasuje. Może uderzał kubkiem o
stół. Henning krzyczał i trzaskał szufladami i szafkami.
- Może przypomina sobie pani jednak, co mówił?
Jej dolna warga zaczęła drżeć. - Tylko jedno zdanie. Jedno
zdanie zanim pobiegł do łazienki. Wrzeszczał tak głośno,
że bałam się, że usłyszą nas sąsiedzi i pomyślą sobie o nas
coś niedobrego. A my przecież nie mieliśmy łatwo.
Mieliśmy dziecko, które nie zachowywało się tak, jak
miało się zachowywać. Mieliśmy jeszcze starszego syna,
to pan wie. Magne zawsze był taki cichy, zresztą dalej
jest. Nigdy nie było z nim żadnych problemów, zawsze
robił to, o co go poprosiliśmy, on...
- Co pani słyszała? Co powiedział?
Zadzwonił dzwonek i usłyszeli, jak ktoś wchodzi do
sklepu. Dwie kobiety rozglądały się po półkach w
poszukiwaniu właściwej wełny. Pani Johnas natychmiast
się podniosła, by przejść do sklepu. Sejer zatrzymał ją,
kładąc rękę na jej ramieniu.
- Proszę mi powiedzieć! Schyliła głowę, jakby
zawstydzona.
- To o mało nie zniszczyło Henninga. Nigdy nie mógł
sobie wybaczyć. A ja nie mogłam dłużej z nim żyć.
- Co powiedział?
- Nie chcę, by ktokolwiek wiedział. Poza tym teraz to już
nie ma znaczenia. Eskil nie żyje.
- Ale przecież Henning już nie jest pani mężem, prawda?
- Tak, ale to dalej ojciec Magnego. Powiedział mi, że stał
w łazience, trzęsąc się z rozpaczy, ponieważ nie
zareagował tak, jak powinien. Stał tam tak długo, póki się
nie uspokoił. Potem miał zamiar wrócić i przeprosić za
swój wybuch. Nie mógł iść do pracy, zanim nie zażegna
tej kłótni. W końcu wrócił do kuchni. Resztę pan zna.
- Niech mi pani powie, co powiedział.
- Nigdy. Nigdy nikomu tego nie powiem.
Okropna myśl, która zrodziła się w umyśle Sejera,
zaczynała nabierać kształtów. Widział już tyle rzeczy, że
raczej trudno było go zaskoczyć. Może byłoby wygodnie
pozbyć się takiego dziecka jak Eskil Johnas.
Odebrał Skarrego z jego gabinetu i poszli razem przez ko-
rytarz.
- Chodz, pojedziemy i pooglÄ…damy sobie orientalne
dywany -powiedział.
- Po co?
- Wracam właśnie ze sklepu Astrid Johnas. Myślę, że
dręczy ją pewne okropne podejrzenie, które zrodziło się
także w mojej głowie. Podejrzenie, że Johnas w jakimś
stopniu jest odpowiedzialny za śmierć chłopca. Sądzę, że
to właśnie dlatego go opuściła.
- Ale w jakim sensie odpowiedzialny?
- Nie wiem, ale sama myśl o tym napawa ją
przerażeniem. Mnie natomiast co innego przyszło do
głowy. Johnas nawet nie zająknął się na temat śmierci
chłopca, kiedy z nim rozmawialiśmy.
- Tb chyba nie jest aż tak dziwne. W końcu
przyjechaliśmy
porozmawiać o Annie.
- A mnie to się jednak wydaje dziwne. Powiedział, że nie
ma dzieci, którymi można się opiekować, ponieważ
opuściła go żona. Nie wspomniał, że chłopiec, którym
zajmowała się Annie, zmarł. Nawet kiedy zwróciłeś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl