[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Poczuła, że nogi się pod nią uginają. Opadła na krzesło sekretarki, które
stało przy rogu biurka. W ciszy, która zapadła w pokoju, słyszała
wyłącznie głośne bicie własnego serca.
Po chwili, która zdawała się trwać wieczność, Guy przerwał milczenie.
 Czy to już wszystko? Chcesz jeszcze o coś spytać?
 Co?  Potrząsnęła głową.  Przepraszam. Miałeś mi powiedzieć o
kluczach.
 Brian Hicks zadzwonił do mnie wczoraj i poprosił, żebym tu do niego
przyszedł.
Spojrzała zaskoczona. Kierownik biura?
 Dlaczego nie zadzwonił do mnie? Czemu ty nie zadzwoniłeś?
%7ładnemu z was nie przyszło do głowy, że chciałabym wiedzieć, co się
dzieje?
 To nie tak, Francesko. Brian nie wiedział, co ma robić. Sądził, że
potrzebujesz czasu...
 Na co? Na żałobę? Opłakiwałam Stevena, gdy musiałam patrzeć, jak
umiera. W tej chwili mogę tylko czuć ulgę, że już więcej nie cierpi. Muszę
zacząć myśleć o Tobym, Matty i Connie oraz o wszystkich ludziach,
którzy tu pracują i liczą na mnie.
 W każdym razie nie musisz martwić się o pana Hicksa. Oddając
klucze, wręczył mi także to.  Popchnął w jej stronę kopertę.  To jego
wypowiedzenie. Mówił, że bardzo mu przykro, ale znalazł już inną pracę.
 Tak szybko?  spytała zdumiona.
 Najwidoczniej szukał jej od jakiegoś czasu.
 Cóż, on też musi myśleć o swojej rodzinie. Z pewnością należą mu
się jakieś pieniądze. Pensja, wynagrodzenie za urlop. Kiedy pójdę do
banku...
 Już mu zapłaciłem.
 O... Cóż, dziękuję. Oczywiście wszystko ci zwrócę.
 To nie będzie konieczne. Chyba pamiętasz, że wszystko ma zostać w
rodzinie.
 Nie.  Nie chciała czuć obok siebie niepokojącej obecności Guya.
Wystarczy już, że przez trzy lata musiała czuć się winna, bo za każdym
razem, gdy zamknęła oczy...
 Tego przecież chciał Steve. Ostatnie życzenie mężczyzny, który cię
kochał. Wszystko od razu stanie się prostsze, chociaż zamierzam być
wyłącznie cichym wspólnikiem. Pod każdym względem...
 Chcesz przez to powiedzieć, że nie wskoczysz do mojego łóżka z
takim pośpiechem, z jakim zająłeś moje biuro?
 Mam wrażenie, że nie o to chodziło Steve owi.
 Przepraszam. To ty powinieneś być wściekły, a nie ja. Ostatecznie ta
sytuacja najbardziej obciąża właśnie ciebie.
 Masz wystarczająco dużo powodów, żeby się denerwować. Ja
przynajmniej zyskałem rodzinę.  Podniosła na niego zdumione
spojrzenie, słysząc w jego głosie nieoczekiwanie ciepłą nutę. Guy jednak
wpatrywał się w blok z notatkami.  Wracając do spraw firmy: wygląda na
to, że twój personel składa się obecnie z sekretarki i jakiegoś młodego
chłopca, Jasona.
 Cóż, to z pewnością obniża koszty. A są jakieś dobre wiadomości?
 Niewiele. Przejrzałem wszystko z Brianem, zanim sobie poszedł.
Firma w tej chwili pracuje wyłącznie na odnawianych zamówieniach.
Potrzebny będzie nowy towar. Trzeba też będzie ograniczyć odpływ
pieniędzy, żeby interesy mogły się rozwijać. Wszystko ci tu
rozplanowałem.  Kiwnął głową w kierunku leżącego na biurku notatnika
i odchylił się w fotelu.  Jednym z problemów jest to, że firma nie ma
konkretnego kierunku działania. Steve importował wszystko, co wpadło
mu w oko, niestety nie zawsze wybierał trafnie. Zbyt często zdarzało się,
że musiał sprzedać towar ze stratą, żeby się go pozbyć. Podejrzewam, że w
obecnym stanie rzeczy bank nie będzie chciał wydać zgody na
przedłużenie debetu.
 Mówiłeś, że niewiele jest dobrych wiadomości, ale to by znaczyło, że
jednak jakieÅ› sÄ….
 Prawdę mówiąc, zależy to od punktu widzenia. Magazyn jest pełen
towarów. Większość rzeczy leży tam od lat, sądząc z ich stanu. Myślę, że
to znakomita okazja, żebyś poćwiczyła swoje marketingowe umiejętności.
 A ty nie zamierzasz mi w tym pomóc?
 Ty się na tym znasz, Francesko. Ja muszę zająć się swoją pracą. W
gruncie rzeczy jestem ci wdzięczny, że podarłaś bilety na Santa Lucię.
Znacznie wygodniej jest wybrać się do miejscowego urzędu stanu
cywilnego.
 Wielkie dzięki! Akurat takiej informacji było mi trzeba. Nie mam
domu ani siedziby dla firmy, za to mnóstwo rupieci, których Steven nie
mógł się pozbyć. Do szczęścia brakuje mi jeszcze taniego pospiesznego
ślubu, który ułagodzi bank.
 Miałem na myśli cichy ślub, ale ani przez myśl mi nie przeszło, żeby
miał być tani  odparł Guy.
Franceska zaczerwieniła się.
 Nie wyjdę za ciebie po to, żeby zachować dom!
 Ależ nie. Wyjdziesz za mnie, żeby zgodnie z życzeniem jego ojca
zapewnić Toby emu dach nad głową. Nie wspominając już o twojej
kuzynce i pani Constantinopoulos.
 Zadałeś sobie tyle trudu, żeby sprawdzić, jak się nazywa?
 Jej nazwisko było mi potrzebne, żeby móc wprowadzić ją na listę
płac mojej spółki. Powinnaś tymczasem zlecić Jasonowi inwentaryzację [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl