[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zdesperowany Nick pobiegł za gościem, a rozbawiona Cassie rzuciła się na
łóżko i zaczęła skręcać się ze śmiechu.
Nick znalazł Weronikę w pomieszczeniu gospodarczym, gdzie zakładała
pantofle.
- Wybacz mi, że nie zdążyłam pozmywać naczyń - powiedziała z jawną kpiną.
- Cassie tak bardzo się natrudziła, a ja nie zrobiłam nawet tyle. Okazałam się taka
I
leniwa...
- Daj spokój, sam pozmywam - burknął. - Dobrze, masz prawo ze mnie kpić.
Przepraszam cię, zachowałem się jak idiota.
- Niczego innego się nie spodziewałam. - Weronika wzięła swoją torebkę, a
potem oznajmiła: - Wiesz, w firmie nie ma ani jednej kobiety, która nabrałaby się
S
R
na twoją bajeczkę. I jeszcze coś. Czy ceny za usługi panny Comwell mieszczą się
w granicach rozsÄ…dku?
- Weroniko, Cassie nie chciała tego robić. Pomogła mi, bo zaszły pewne
okoliczności... Zresztą, trudno to wytłumaczyć... ale ona... tym się już nie
zajmuje...
- Wiem, ale ty wymyślisz jakiś sposób, żeby ją namówić, by urządziła moje
przyjęcie. Chyba nie chcesz, abym powiedziała wszystkim koleżankom w firmie,
że nie myliły się co do ciebie?
Dzwonek rozległ się po raz trzeci.
- Weroniko, możesz nawet napisać dokładne sprawozdanie i wywiesić je na
tablicy ogłoszeń. Możesz mnie oplotkować, wykpić, zrobić ze mnie durnia. Masz
do tego prawo, bo zachowałem się jak kretyn i chętnie za to odpokutuję -
oświadczy! Nick. - Ale w żadnym wypadku nie będę mieszać w to Cassie.
Poszukaj sobie kogoś innego - zakończył twardo. Następnie otworzył drzwi,
wręczył kierowcy dziesięciofuntowy banknot i odprowadził Weronikę do
taksówki. Jednak dziewczyna nie spieszyła się z odjazdem.
- Masz rację, jesteś kretynem - powiedziała, po czym wychyliła się i
pocałowała Nicka w policzek. - Możesz jednak udowodnić, że w twoim przypadku
nie jest to choroba nieuleczalna. - Spojrzał na nią pytająco. - Oznaką powrotu do
zdrowia będzie to - wyjaśniła Weronika - jeśli natychmiast pobiegniesz do panny
Cornwell i wyznasz jej, co naprawdę do niej czujesz. - Serdecznie spojrzała mu w
oczy.
- Co ci jest? - Nick stał w drzwiach do sypialni i patrzył na Cassie, która
ocierała z oczu łzy.
- Przepraszam - odparła, z trudem powstrzymując chichot. - Ale to było takie...
- %7łenujące? - dokończył Nick.
S
R
- Biedaczku, musiałeś przeżyć straszny zawód, przecież tyle z siebie dałeś, a
tu taka klapa...
- Zrobiłaś to celowo?! - zapytał groznie.
- Celowo? - zdziwiła się Cassie.
- Mam na myśli sabotaż - powiedział oskarżycielsko.
Cassie znów wybuchła niepohamowanym śmiechem, rozładowując w ten
sposób napięcie z całego dnia, zaś nieporuszony Nick stał z naburmuszoną miną.
Gdy się wreszcie uspokoiła, powiedziała:
- Gdybyś był kobietą, a ja mężczyzną, powiedziałabym ci: Maleńka, ślicznie
wyglądasz, jak się złościsz". - Srogi mars na )ego obliczu nieco zmalał. -
Posłuchaj, Nick, naprawdę chciałam ci pomóc, ale nie wyszło. Nie mogłam
otworzyć tylnych drzwi, a ponieważ Weronika chciała iść do toalety, musiałam
uciekać na górę. Ale ona i tak już wcześniej mnie widziała. Musiała mieć świetną
zabawÄ™.
- Miała - powiedział ze smutkiem.
- Ty naprawdę nie umiesz przegrywać.
- Zawsze wygrywałem... aż do dzisiaj.
- Masz więc nowe doświadczenie, powinieneś się cieszyć
- powiedziała, próbując zachować powagę.
- Aatwo ci tak mówić, bo nie ty, ale ja zrobiłem z siebie idiotę.
- Aatwo, bo to takie... śmieszne. - Znów zachichotała. Wreszcie się
uśmiechnął.
- Niech będzie, śmieszne.
I
- Weronika nie była chyba zła, gdy ją żegnałeś?
- Raczej rozbawiona.
- No cóż, stało się - powiedziała poważnie.
- Nie przejmuj się, to ja zawiniłem.
- Nie powinnam się zgodzić na udział w tym oszustwie.
S
R
- Cóż, miałaś związane ręce. Niezupełnie, pomyślała Cassie.
- Czy będziesz miał kłopoty?
- Nie sądzę - odparł Nick. - Weronika, choć jest twarda i stanowcza, nie
wygląda na osobę mściwą. Jednak jako prawdziwa kobieta interesu próbowała coś
na tym wszystkim utargować.
- A co?
- Chciała mnie zmusić, abym cię nakłonił do urządzenia jej przyjęcia. Wiesz,
sama Cassandra Cornwell.
- Tylko nie to.
- Tak też powiedziałem. Nie martw się.
- Dobrze. A teraz muszę zamówić taksówkę.
- Już to zrobiłem, jedną dla blondynki, drugą dla brunetki.
- Usiadł na brzegu łóżka. - Odpręż się i nie nadwyrężaj nóg. Masz jeszcze ze
dwadzieścia minut.
Cassie opadła na poduszkę, a Nick wyciągnął się obok niej. Przeciążył materac
po swojej stronie i dziewczyna zsunęła się ku niemu.
Ich ciała znalazły się obok siebie. Miękkie krągłości Cassie przylegały do
pleców Nicka, a jej włosy rozsypały się na jego policzku i szyi.
Chyba nie planowałem tego... co tam, nie ma sensu się oszukiwać. To było
działanie instynktowne, ustalił.
Nick nie posłuchał rady Weroniki i nie wyznał Cassie swych uczuć, nie był
bowiem do tego jeszcze gotowy. Musiał wiele przemyśleć i zrozumieć. Jednak
teraz, gdy leżał obok tej niezwykłej kobiety, uświadomił sobie, że pragnął takiej
sytuacji.
- Zrelaksuj się - powiedział cicho, ciasno otaczając Cassie ramieniem.
Próbowała się uwolnić, ale przytrzymał ją w talii.
- Muszę z tobą porozmawiać.
- Porozmawiać? - zdziwiła się.
S
R
Dotyk jego rąk działał na nią obezwładniająco. Wiedziała, że powinna jak
najprędzej stąd uciec, bo może stracić nad sobą kontrolę.
- Tylko porozmawiajmy, zaufaj mi - poprosił Nick.
Zaufać takiemu facetowi, i to na jego wielkim łożu?
- Za żadne skarby - powiedziała.
Tak naprawdę nie jego, lecz siebie się bała. Była pewna, że nie rzuci się na nią
bez jej przyzwolenia, lecz jak długo mogła udawać, że go nie pragnie?
Nick zaczął delikatnie głaskać jej rękę. Cassie przymknęła oczy i westchnęła.
Musisz natychmiast wstać, próbowała rozkazać samej sobie.
Nachylił się i pogłaskał ją po policzku, a gdy otworzyła oczy, pocałował ją.
Smakowali siebie nawzajem, nie spieszyli się, jakby mieli przed sobą całą
wieczność.
Delikatnie poznawał cudowne ciało Cassie, tak rozkosznie miękkie i ciepłe, a
ona zareagowała subtelną pieszczotą.
- PragnÄ™ ciÄ™... - szepnÄ…Å‚.
Nagle oprzytomniała. Po prostu daj mi swoje ciało", i już? - oburzyła się.
Daj, bo tego chcę", i tylko o to chodzi? Nic zresztą dziwnego, przecież pochodzi
z Jeffersonów... a ja mam być jego następną zdobyczą, kolejnym numerkiem na
długiej liście. Z Weroniką nie wyszło, więc padło na mnie.
Cassie była naprawdę wściekła, a przy tym bardzo rozżalona.
- Myślę, że się w tobie zakochałem...
Nie wyszło z pragnę", to podwyższamy stawkę na kocham" ... Obrzydliwe!
- A niech cię diabli, Jefferson! - krzyknęła i popchnęła go z całej siły, aż
I
stoczył się z łóżka.
Nie chciała słuchać tych kłamstw, które służyły tylko jednemu celowi, a
mianowicie, by na tę jedną noc Cassie stała się uległa i słodka. Zerwała się z łóżka
i, utykając, pobiegła w kierunku drzwi.
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kolazebate.pev.pl
684. Fielding Liz C&F Wspólnicy 02 Dwie księżniczki
Fielding Liz Harlequin Romans 1090 Mąż potrzebny od zaraz
821. Fielding Liz Oświadczyny pod choinką
Fielding_Liz_ _Niecodzienny_spadek
Jane Lindskold Firekeeper Saga 1 Through Wolf's Eyes
Gordon Dickson Childe 03 Soldier, Ask Not (v2.2)
Artur Szrejter Mitologia germaśÂ„ska
Sprzedaz online Jak wzmocnic swoja pozycje w internecie
Jack Vance Dying Earth 02 The Eyes of the Overworld