[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trzon.
- Praktyka czyni doskonałym. Gotowy teraz? Manfred potrząsnął głową.
- Po dzisiejszej nocy nie wiem, czy jeszcze kiedyś będę miał dość siły, by to zrobić.
Zaśmiała się głośno.
- Przypominasz mi jednego faceta, którego poznałam kilka lat temu. Za każdym razem przychodził do
mnie z tą samą smutną twarzą i nigdy nie chciał mu stanąć. Po trzydziestym czy czterdziestym razie
powiedział mi, w czym rzecz. Był żonaty, a robił to ze swoją córką, kiedy żona wychodziła
146
do pracy. Mówił, że mała ma szesnaście lat, ale nigdy mu nie wierzyłam. Zżerały go wyrzuty
sumienia, miał okropne poczucie winy. -1 pomogłaś mu?
Znów się roześmiała na całe gardło.
- Wysłuchiwałam go. Po tym, kiedy opowiedział o swoich problemach, stawał mu, on kładł się na
mnie, ale nie chciał niczego robić. Mnie to wcale nie martwiło, płacił regularnie, raz na tydzień tylko
za opowiedzenie mi, co za świństwa wyprawia ze swoją córką. Bardzo chciał zostawić ją w spokoju.
-1 zostawił?
- Nie bądz głupi! To była najważniejsza rzecz w jego życiu. Był zwariowany na punkcie swojej córki.
Robił to z nią dzień w dzień i przychodził do mnie w soboty, kiedy żona była w domu, i opowiadał mi
o tych zgniłych świństwach. To sprawiało, że czuł się lepiej, myślał, że go rozumiem. Mój Boże -
gdyby to mnie spotkało, chwyciłabym nóż kuchenny i odcięłabym mu jaja! To przynajmniej byłby
koniec jego problemów.
-1 co się z nim stało?
- Nie wiem, pojawiał się regularnie przez parę miesięcy, kiedyś nie przyszedł i już się nie pojawił. No,
jesteś gotowy do skoku? Jest już dostatecznie twardy.
- Zbyt dużo wypiłem.
Nagle Manfred poczuł skurcz i wytrysnął w nerwowym spazmie.
- Poczujesz się po tym znacznie lepiej - uspokajała go gruba kobieta. - Dam ci ręcznik i wytrzesz się.
- Nie odchodz, potrzebuję cię tu - Manfred objął ją silnie i położył głowę na jej nabrzmiałych
piersiach.
- Nie znam twego imienia - powiedział.
- Nazywam się Hanni. Niezdarnie głaskała jego włosy.
149
- Taki fajny, przystojny facet doprowadza się do takiego stanu z powodu dziewczyny, która nie jest na
tyle dobra, by czyścić mu buty.
- Chcę zostać z tobą, Hanni.
- To niemożliwe, kochasiu. Miałam ciężki dzień i chcę się trochę przespać.
- Dam ci sto marek.
- Dobrze, możesz zostać - odpowiedziała po namyśle.
- Chcę porozmawiać.
- Za sto marek możesz mówić przez całą noc - powiedziała i przytuliła go do swego ogromnego łona.
- Nie kocham tej dziewczyny - powiedział - ale przykro mi, kiedy widzę, co ona ze mną wyprawia.
Widzisz, nie martwiłem się o nią, kiedy myślałem, że jest lesbijką; była wtedy z kobietami z dobrych
domów. Ale teraz to nie tp samo, kiedy widzę ją, jak oddaje się tym zbirom. Czy to ma jakiś sens, czy
to ja jestem głupi?
- Niektóre kobiety lubią taką brutalność - powiedziała Hanni. - Nie ma sensu tym się przejmować.
Każdy postępuje zgodnie ze swoimi upodobaniami.
- Masz rację, ale nie mogę znieść myśli, że taka wyjątkowa dziewczyna tak się poniża.
- Słuchaj, nie myśl, że jestem komunistką - nie, nie jestem. Miałam wielu mężczyzn w swoim czasie i
wierz mi, zawsze - czy byli bogaci, czy biedni; czy wysoko urodzeni, czy pochodzili z plebsu - zawsze
miałam z nimi taką samą przyjemność.
- Nie, nie wierzÄ™ w to.
- Może w inny sposób - byłeś z dobrze urodzoną, młodą damą i wiesz, jak to jest. A teraz nie mów mi,
że nie miałeś chociaż odrobiny radości z biedną dziewczyną. One są zawsze gotowe opuścić swoje
majtki dla kogoś z pieniędzmi. Wystarczy, że da im to chwilę dobrej zabawy. No, powiedz prawdę.
148
Manfred myślał o Mitzi i Elzie i swawolach w jego mieszkaniu - na kanapie, pod prysznicem, w jego
łóżku.
- Tak, ale dla mężczyzny to różnica.
- Wiedziałam, że to powiesz! Ale powiedz mi, jeśli możesz, czy odczuwasz jakąś różnicę, kiedy
kochasz się z prostą robotnicą i kiedy masz młodą damę?
Manfred przypomniał sobie scenę, kiedy Elza leżała na nim i udając mężczyznę, kochała się z nim, jej
ciężar opierał się na wyprostowanych ramionach, a piersi kołysały się, kiedy popychała biodra.
-No?
- Nie wiem, co o tym myśleć - zamruczał.
- Tak, ty wiesz - jest ci tak samo dobrze, tak z biednÄ…, jak i z bogatÄ…. Zapomnij o niej i znajdz sobie
inną. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl