[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sztuczne włókno. Naturalnie do tego rodzaju produkcji
niezbędne byłyby ogromne ilości mleka, a nie trzy litry. Nic na
to nie poradzÄ™
- podpułkownik z KG MO bezradnie rozłożył ręce.
Obawiam się, że tym razem jesteście na złym tropie.
- A jednak upierał się Niewarowny jestem pewny, że
starszy sierżant Kwaskowiak codziennie przychodził tam i
sprawdzał, ile butelek mleka stoi przed drzwiami domu.
Dlatego też zginął.
- Możliwe, że macie rację. Ale dlaczego łączycie tę śmierć i
owe trzy butelki mleka z narkotykami? Jakie macie, majorze,
podstawy do tego?
- Talk słabe, że gdybym je pułkownikowi wymienił,
wyśmiałby mnie pan. Ale moja intuicja mówi mi, że się nie
mylÄ™.
- Dzięki wam zrobiliśmy w Podleśnej kawał dobrej roboty.
Oczywiście nie łudzę się, że wszyscy młodociani narkomani
zerwą ze zgubnym nałogiem. Niemniej, jeśli to zrobi choć kilku,
a inni ustrzegą się przed próbowaniem kleju czy prochów ,
będziemy cieszyli się z sukcesu. Dlatego doceniam, majorze,
waszą intuicję, jednakże nic wam nie mogę pomóc.
Swojemu zwierzchnikowi Nie warowny nie próbował się
zwierzać. Wiedział, że stary nazwałby to wszystko mrzonkami.
Już i tak pułkownik coraz bardziej denerwował się długo-
trwałym dochodzeniem bez żadnych efektów.
Major nie dziwił się szefowi. Na pewno góra" jego również
podkręcała za bezczynność w sprawie dotyczącej
zamordowania milicjanta. Każdy wymaga od swoich
podwładnych jak najlepszych i jak najszybszych rezultatów
pracy, nie licząc się z trudnościami przy wykonaniu zleceń.
Powiedziałem: zrobić, ma być zrobione, a jak? to mnie nie
obchodzi".
Zresztą komendant posterunku w Podleśnej wcale nie był
lepszym przełożonym dla swoich ludzi. Nieraz także wymagał
od nich zbyt wiele. Major przyznawał się do tego w duchu, ale
jednocześnie usprawiedliwiał takie postępowanie tym, że i sam
nigdy się nie oszczędzał.
- W walce z przemytem narkotyków ciągnął podpułkownik
pożyteczną rolę spełnia Interpol". Między innymi wydaje on
obszerne komunikaty. Polska nie należy do Interpolu".
Ponieważ jednak przemyt i rozpowszechnianie narkotyków
uznane zostało za przestępstwo międzynarodowe, otrzymujemy
z Paryża, gdzie znajduje się siedziba tej organizacji, materiały
informacyjne.
Podpułkownik przerwał na chwilę, żeby zapalić papierosa.
- Tradycyjne drogi przemytu opium i haszyszu prowadzÄ…
przez Turcję, Egipt do Francji. Tutaj istniał cały podziemny
przemysł przerabiający opium na morfinę i heroinę. Część
towaru w tej postaci rozprowadzana była w Europie, głównie w
Niemieckiej Republice Federalnej i w Skandynawii, gdzie
ostatnio narkomania bardzo się szerzyła. Większość produkcji
przemycano do Stanów Zjednoczonych.
- W rozmaitych schowkach samochodowych, a nawet
samolotowych uzupełnił major.
- Pod tym względem międzynarodowe gangi przemytnicze są
pełne inwencji. Nie tak dawno Interpol podawał, że z
prasowanej heroiny przemytnicy fabrykowali posągi świętych.
Te rzekomo gipsowe posągi eksportowane były z Francji do
USA. Ale ostatnio przemytnikom powodzi się dużo gorzej. W
Egipcie i we Francji zaostrzono walkÄ™ z narkotykami. Policja
skonfiskowała ogromne ilości opium, a także gotowe inne nar-
kotyki wartości dziesięciu milionów dolarów. Rozbito również
tajny przemysł przerobu opium. Co prawda wielkie gangi
szybko powetują sobie te straty. Tym bardziej że organizacja
handlu narkotykami jest bodaj najlepszą na świecie konspi-
racją. Chyba jeszcze nigdy nie udało się dotrzeć do samej góry.
Najczęściej policja chwyta kurierów przewożących towar i
drobne płotki, ludzi, którzy rozprowadzają narkotyki wśród
detalicznych handlarzy. Niemniej w tej chwili przemytnicy
znalezli siÄ™ w pewnych tarapatach i, jak twierdzi Interpol ,
poszukują nowych dróg transportu towaru ze Wschodu na
Zachód oraz nowych miejsc uszlachetniania opium.
- Między innymi droga prowadzi przez Polskę?
- Być może. Biuletyny Interpolu znalazły już pełne pokrycie
w faktach. Niedawno skonfiskowano poważną ilość morfiny w
Jugosławii, zaś władze celne w Bułgarii przed paru miesiącami
wykryły w przyczepie samochodowej urlopowiczów jadących
do NRF wprost gigantyczny ładunek haszyszu, bo przeszło pół
tony. Wartość tego narkotyku wyceniono na ponad jedenaście
milionów dolarów.
- Gdyby tak można było spenetrować willę tego pana. Czy nie
kryje się tam fabryka narkotyków?
- Major jest chyba trochÄ™ uczulony na tym punkcie,
uśmiechnął się lekko podpułkownik.
- Przeszukanie można by przeprowadzić, obawiam się
jednak, że nie da ono żadnych rezultatów. Jeżeli nawet
znajdziemy aparaturę chemiczną, to co z tego? Każdy może ją
mieć, zwłaszcza zaś pański podejrzany. Działalność
laboratorium trzeba byłoby nakryć w czasie produkcji. Z do-
świadczeń policji francuskiej wiemy, że to nie jest łatwe. Cała
aparatura ma taką konstrukcję, że tu czasie alarmu wystarczy
otworzyć jeden kran i wszystko spływa wraz z wodą do zlewu.
Niewarowny coś sobie zanotował, jak gdyby słowa
podpułkownika nasunęły mu pewien pomysł.
- Narkotyki wyprodukowane w takich laboratoriach od razu
wywozi się stamtąd w małych partiach, aby fabryczka zawsze
była czysta . Jak dotychczas nic jednak nie wskazuje, żeby
gdzieś w naszym kraju powstała tego rodzaju pracownia .
- Czy to bardzo skomplikowane urzÄ…dzenie?
- Nie. Niespecjalnie. Na upartego, majÄ…c do dyspozycji
opium, można morfinę lub nawet heroinę produkować w
dobrze urządzanej aptece. Byłaby to oczywiście produkcja dość
kosztowna. Opium zawiera około dziesięciu procent morfiny.
Przy mało precyzyjnych urządzeniach, otrzymałoby się
najwyżej dwie trzecie tego alkaloidu. Natomiast w aparaturze
specjalnej straty sÄ… minimalne.
- Czy tego rodzaju aparatura jest w naszym kraju dostępna
dla każdego?
- Nie sądzę. Produkujemy ją, owszem, wyłącznie jednak dla
potrzeb naszych zakładów naukowych i laboratoriów
fabrycznych, a tam nie wytwarza się narkotyków.
- Ja jednak nadal uważam upierał się Niewarowny że
znalazłem się wreszcie na dobrej drodze i wyjaśnię tajemnicę
tych trzech butelek mleka.
Ale nazajutrz pod progiem willi stała samotna biała flaszka.
Jedyna, jak codziennie.
Major nie zrażał się. Co rano budzik zrywał go z łóżka. Deszcz
nie deszcz, śnieg czy mróz, Niewarowny rozpoczynał swój
spacer.
Pewnego dnia, kiedy po cichu wychodził z budynku
posterunku MO, natknął się na sierżanta. Oficer był pewien, że
milicjant, pełniący właśnie nocny dyżur, spokojnie drzemie w
sąsiednim pokoju. Tymczasem Michalak ubrany był jak do
wyjścia.
- Panie majorze powiedział pójdę z panem. To bardzo
niebezpieczne. Przecież te spacery Kwaskowiak przypłacił
życiem.
- To zaraz i mnie mają łeb rozwalić, że rankiem sprawdzam,
czy w Podleśnej wszystko jest w porządku? Co wam, Michalak,
strzeliło do głowy? Wracajcie do telefonu. Aadnie byśmy
wyglÄ…dali, gdyby tak z Ruszkowa lub z Warszawy zadzwonili, a
na posterunku żywego ducha.
- Pan major niepotrzebnie się naraża. Przecież można tak
zorganizować służbę, aby zawsze ktoś towarzyszył panu
majorowi. Dwóch nikt nie zaczepi. A tak, wiadomo, jak
skończył starszy sierżant.
- Nic mi siÄ™ nie stanie. A wy wracajcie do swojej pracy- Rad
nierad Michalak został na posterunku, a major podjął swoją
codzienną inspekcję. I tym razem także bez sukcesu.
Pojedyncza butelka stała na swoim miejscu.
Dopiero w dziesięć dni pózniej Niewarowny, idąc jak zwykle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotoexpress.opx.pl
Jerzy Janicki & Andrzej Mularczyk Dom Tom I
Jerzy Pilch Tezy o głupocie, piciu i umieraniu
Stolarz Laurie Faria Dotyk 01 Śmiertelny sekret
Agatha Christie Śmiertelna klątwa (opowiadania)
May Karol Śmierć Judasza
Kochanek Śmierci Akunin Boris
19. Palmer Diana Najlepsze wciąż przed nami