[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tych murów tradycji wielu pokoleń Danforthów, na poczuciu
niezniszczalności rodziny. Chociaż Abe nie okazał się dobrym ojcem,
przekazał dzieciom miłość do tego miejsca z całym
historyczno-sentymentalnym bagażem. Młodzi Danforthowie,
gdziekolwiek byli, zawsze wiedzieli, że jest taki magiczny punkt na
mapie...
Nicola nie miała takiego miejsca dla siebie. Zawsze była sama i w
sensie przenośnym - bezdomna. Dotknęła brzucha. Już nigdy więcej nie
zazna samotności. I stworzy przyjazny, bezpieczny azyl dla siebie i
dziecka. Dla swojej rodziny.
Ktoś zapukał do jej drzwi.
Abe.
Rozkojarzona swymi myślami, niemal bezbronna, wstała na jego
widok. Wysoki, pewny siebie, silny i bystry, uosabiał w jej oczach ideał
mężczyzny.
- To głupie, że się wyprowadzasz, Nickie. Jeśli pojedziesz ze mną do
Waszyngtonu...
- Tam się nie wybieram. Zacisnął szczęki.
- Nawet jeśli zostaniesz w Savannah, to wciąż nie widzę potrzeby,
żebyś wyprowadzała się już teraz... Aż tak bardzo nie znosisz
anula & polgara
Crofthaven?
- Nie, to nie tak, Abe. Jak można nie kochać tak pięknej rezydencji?
- Niektórym wydaje się zimna, nieprzyjazna, nazbyt oficjalna. Tak
uważa mój brat, moje dzieci pewnie też.
- Uważam, że to miejsce jest fantastyczne. Wprost się czuje, że od
wielu pokoleń mieszka tu jedna rodzina.
- Często o tym wspominasz, ale prawie nic nie mówisz o swoich
najbliższych.
- Och, bardzo się różnili od Danforthów.
- Co wcale nie oznacza, że byli gorsi.
- W tym przypadku oznacza. - Starała się, by zabrzmiało to lekko.
- Wspominałaś, że nie masz rodzeństwa.
- To prawda.
- A twoja matka?
- Umarła, kiedy miałam dziesięć lat.
- Mieszkałaś z ojcem?
- Nie. - Ojciec odszedł, gdy miała kilka lat, na długo przed chorobą
matki. - Abe, nie lubię o tym mówić.
- Nie zamierzam cię oceniać - powiedział cicho. - Znasz wszystkie
moje błędy, wiesz, jak często zachowuję się nierozsądnie. Wydaje mi
się, że wiesz o mnie wszystko, a ja prawie nic nie wiem o tobie.
Ogarniał ją gorącym spojrzeniem. Z trudem się mu opierała.
- Wiesz tyle, ile trzeba.
- Nie, Nickie, wciąż jesteś dla mnie tajemnicą. Fascynujesz mnie.
Przez całą kampanię byłaś silna, pełna życia, seksowna i troskliwa, ale
przecież jest coś więcej. Nie pokazałaś mi jeszcze żadnej ze swoich
słabości.
- Wolę trzymać je pod kloszem. - Była szefową kampanii Abe'a i
jednocześnie jego kochanką. Oboje bez reszty koncentrowali się na
walce wyborczej, natomiast seks był odskocznią, cudowną, piękną, ale
tylko odskocznią. Lecz teraz wszystko zaczynało wyglądać inaczej. Abe
zachowywał się w taki sposób, jakby dążył do pogłębienia ich związku.
- Mogę chronić twoje słabości, Nickie - powiedział z głębi serca. -
W ogóle chciałbym cię chronić, chciałbym sprawić, żebyś zawsze czuła
się bezpieczna.
anula & polgara
Nikt dotąd tak do niej nie mówił. To było poruszające, jednak nie dała
tego poznać po sobie.
- Dzięki, ale nie - rzuciła lekko. - Nie potrzebuję ochrony. Jestem już
dużą dziewczynką.
- Bez wątpienia. - Pełnym aprobaty wzrokiem przesunął po jej
krągłych kształtach. - Ale poza potrzebami są też pragnienia, a duża
dziewczynka może wziąć to, czego pragnie. - Gwałtownie pocałował ją
w usta, potem znów i znów. Jej ciało, wbrew nakazom rozumu,
odpowiedziało równie gwałtownie. Wreszcie Abe odsunął ją od siebie. -
Czego ty właściwie chcesz, Nickie?
Potrząsnęła głową i odstąpiła o krok. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl