[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyglądała, jakby przez jedną noc straciła trzy kilogramy, Blair miała ściągniętą twarz, a Duncan
ulegał zmiennym nastrojom od gniewu do zdumienia i z powrotem.
Houston rozmyślała o tym, co jej powiedziała Susan na temat Blair i Leandera. Wczoraj Blair
pływała łódką po stawie w Fenton Park z nieznanym przystojnym blondynem. Nagle podpłynął do
nich Leander, wrzucił nieznajomego do wody, wsadził Blair na swoją łódkę i powiosłował do
brzegu. Blair zepchnęła go wiosłem w błoto, popłynęła ratować nieznajomego i wraz z nim
powiosłowała do wypożyczalni łódek.
Houston wiedziała, że powinna być zazdrosna o to, jak Leander demonstrował swoje uczucia
do Blair i o te wszystkie kwiaty, którymi ją obsypywał, ale myśli miała zaprzątnięte tym, gdzie
postawić małe biureczko z epoki króla Jakuba i kto może zawiesić zasłony, które znalazła na strychu
- leżały tam starannie opakowane i opisane. No i Taggert. Miała nadzieję, że nie przysporzy jej
dzisiaj zbyt wiele kłopotu.
- Houston, chciałbym z tobą porozmawiać - powiedział Duncan po śniadaniu, wyrywając ją z
rozmyślań tak nagle, że aż podskoczyła.
Zaprowadził ją do frontowego salonu, używanego przy gościach i przy okazji poważnych
rozmów.
Usiadła w milczeniu. Człowiek ten został jej ojczymem, gdy była małą dziewczynką, a
ponieważ zawsze robiła, co jej kazano i w jego pojęciu zachowywała się tak, jak powinna dama, żyli
zgodnie.
- Podobno zgodziłaś się za niego wyjść - zaczął, stając plecami do okna.
- Tak - odpowiedziała, nastawiając się na burzę. Jak się tłumaczyć? Powiedzieć, że pytała
Kane a, a on zapewnił, że nigdy nikogo nie zamordował? Czy wyjaśniać, jak bardzo jej potrzebuje?
Duncan siadł ciężko, jakby ważył tonę.
- Houston - powiedział prawie szeptem. - Wiem, że ten dom nie był dla ciebie tym, czym był
za życia twojego ojca, ale nie spodziewałem się, że podejmiesz takie drastyczne kroki, żeby się z
niego wyrwać.
Tego się nie spodziewała.
- Myśli pan, że wychodzę za pana Taggerta, żeby opuścić ten dom?
Wstał.
- Dlatego i z wielu innych powodów. - Wyjrzał przez okno. - Wiem, że to, co ci zrobił
Leander, jest upokarzające i w twoim wieku wydaje się, że to już koniec świata. Ale wierz mi, to nie
jest koniec świata. Jesteś najładniejszą młodą damą w mieście, a może w całym stanie, i znajdziesz
kogoś innego. Jeśli zechcesz, mogę cię zabrać do Denver i przedstawić kilku młodym ludziom.
Houston wstała i pocałowała go w policzek. Aż do tej chwili nie zdawała sobie sprawy, że
mu na niej zależy. Mimo że mieszkali w tym samym domu, pozostawali w dość oficjalnych
stosunkach i właśnie teraz po raz pierwszy go pocałowała.
- Dziękuję panu za troskę - powiedziała, gdy Duncan odwrócił się, zawstydzony. Odsunęła
się. - Nie uważam, żebym wychodziła za pana Taggerta tylko dlatego, że jest akurat pod ręką.
Duncan znów na nią popatrzył.
- Jesteś pewna? Może chcesz pokazać całemu miastu:  Proszę bardzo, mogę mieć innego,
kiedy tylko zechcę . Możesz mieć innego. Pewnie nie aż tak bogatego i nie z takim domem, ale ze
znanej ci rodziny. Nic nie wiemy, może ktoś z rodziny Taggertów był szalony, na przykład.
Słyszałem, że ten jego stryj to rozrabiaka.
Houston uniosła głowę.
- Stryj?
- Rafę Taggert z kopalni. Daje w kość Jakubowi Fentonowi, ale ten i tak go trzyma.
Houston odwróciła się, by ukryć twarz. Nazwisko Taggert było tu dość popularne i nigdy nie
skojarzyła sobie swojej znajomej Jean z Kane em. Może go zna? A jeśli są spokrewnieni, mogłaby
zaświadczyć, że nikt z rodziny nie był szalony.
Zwróciła się do Duncana.
- Nie wierzę, żeby był w rodzinie ktoś szalony.
Przez twarz Duncana przebiegł cień zatroskania.
- Jak mogłaś tak bardzo się zmienić w tak krótkim czasie? Byłaś taka rozsądna, poznawałaś
Leandera przez tyle lat, nim zdecydowałaś się na małżeństwo, a tego znasz parę dni i zgodziłaś się
spędzić z nim resztę życia.
Co mogła na to odpowiedzieć? Miał rację. Nie powinna wychodzić za nieznajomego. Tyle że
miała na to cholerną ochotę! Zakryła ręką usta, żeby ukryć uśmieszek.
- Małżeństwo to poważna sprawa - ciągnął Duncan. - Pomyśl o tym, co robisz.
- Już się zgodziłam go poślubić - powiedziała, jakby to było jakieś wyjaśnienie.
- Blair dowiodła, że dopóki kobieta nie ma na palcu obrączki, wszystko może się zdarzyć -
stwierdził z goryczą. - Nie pozwól, żeby jej wybryk zrujnował ci życie. Dowiedz się czegoś o nim.
Porozmawiaj z ludzmi, którzy go znają. Porozmawiaj z Markiem Fentonem, może go pamiętać z
czasów, gdy pracował w stajni. Starałem się spotkać z Jakubem, ale on nie chce nawet słyszeć tego
nazwiska. To twoje życie, Houston. Postaraj się dowiedzieć wszystkiego, co się da, o tym człowieku,
nim się z nim zwiążesz.
Wiedziała, że to rozsądne, ale wahała się, czy się zgodzić. Może nie chciała niczego się
dowiadywać, może wolała, żeby pozostał tajemniczym nieznajomym, który podbił jej serce.
Może nie była gotowa na zakończenie przygody. Ale słowa Duncana brzmiały rozsądnie, a
Houston przyzwyczajona była do posłuszeństwa. Zastanawiała się, co by sobie pomyślał, gdyby
wiedział, jak Kane rzucił się na nią, a ona stłukła na jego głowie dzbanek. Chyba zamknąłby ją w
pokoju. Westchnęła.
- Zapytam jakichś ludzi - szepnęła. - Dowiem się, czego się da, ale jeśli nie usłyszę nic
wyjątkowo niepokojącego, ślub odbędzie się dwudziestego.
Duncan westchnął ciężko.
- O nic więcej nie mogę cię prosić. Powiedz mi, Houston, czy zawsze tak bardzo pragnęłaś
pieniędzy? Czy życie w tym domu kojarzy ci się z biedą?
- A więc myśli pan, że pieniądze są jednym z powodów, dla których chcę za niego wyjść?
- Oczywiście. - Zdumiał się. - A po co miałabyś poślubić to wielkie i brzydkie stworzenie?
Gdyby nie jego pieniądze, nikt by się do niego nie odezwał. Byłby po prostu górnikiem, jak reszta
rodziny, i nikt by sobie nie zawracał nim głowy.
- Czy naprawdę byłby po prostu górnikiem? Zaczął jako chłopiec stajenny, ale zarobił
miliony. Nikt mu ich nie dał. Może to, co mi się w nim podoba, to właśnie fakt, że potrafił wyrwać
się z tego gnoju i coś osiągnąć w życiu. Jedyne, co ja w życiu zrobiłam, to nauczyłam się
odpowiednio ubierać.
I jemu to się przyda, pomyślała, czując przebiegający ją lekki dreszczyk.
- A co jeszcze powinna umieć dama? - spytał Duncan.
- Kobiety dzisiaj piszą książki, są... - Machnęła ręką, nie rozwijając tematu. - Czemu nikt się
nie zastanawia, dlaczego taki bogacz jak pan Taggert żeni się z dziewczyną z gór Colorado? Mógłby
mieć księżniczkę.
- Ależ ty jesteś księżniczką - powiedział szybko.
Houston uśmiechnęła się do niego, idąc do drzwi.
- Muszę iść. Powinnam najpierw pójść do pana Bagly, zamówić garderobę dla mojego
przyszłego męża, a pózniej zamówić drugą identyczną suknię ślubną. Blair na pewno o tym nie
pomyślała.
- Wątpię - powiedział Duncan, sięgając do kieszeni. - Był wczoraj prezes banku i przyniósł to
dla ciebie. - Wręczył jej kartkę.
Było to potwierdzenie otwarcia na jej nazwisko konta w banku z sumą dwustu pięćdziesięciu
tysięcy dolarów.
Ręka Houston na klamce zadrżała.
- Dziękuję - wyszeptała. - Dziękuję za wszystko i zrobię to, o co pan prosił.
Z uśmiechem wyszła z pokoju. Dopiero na schodach odetchnęła.
Spojrzała jeszcze raz na potwierdzenie z banku. Powiedział, że złoży na jej koncie trochę
pieniędzy! Może mieć różne wady, ale na pewno nie skąpstwo. Przygryzła wargę, żeby nie
wybuchnąć śmiechem, i pospieszyła na górę - musiała się ubrać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl