[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zrobił jeszcze jedną pauzę dla zwiększenia efektu.
- Sądzę, że powinniśmy już zacząć myśleć o wyprawieniu wesela. I
planuję zatrudnić  Celebrations" do zorganizowania przyjęcia weselnego. -
Uśmiechnął się szerzej. - Mam nadzieję, że przychylnie przyjmiecie ten
projekt.
Sabrina i Andy patrzyli teraz na niego ze zdumieniem i z
zainteresowaniem. Na twarzy Bree błysnął jakby promyk szczęścia.
Hope pomyślała, że sprytnie to Trace załatwił. Nie wierzył przecież,
że to wesele w ogóle się odbędzie. Przejrzała go na wylot. Chciał ustalić
jak napózniejszy termin ślubu i przez ten czas tak im uprzykrzyć wspólne
życie, żeby mieli siebie zupełnie dosyć. Wspaniała metoda -
zdenerwowała się. Szybko jednak przypomniało jej się, że przecież Trace
70
RS
bardzo kochał swoją siostrę i jeśli cokolwiek robił, to jedynie z myślą o jej
szczęściu. A prawdziwa miłość powinna przetrwać każdą próbę.
- A teraz... - zaczął tonem, w którym nie było ani śladu niepewności.
- O czym to chciałaś mi powiedzieć, Sabrino?
Bree nie myślała już zupełnie o propozycji pracy, którą otrzymał jej
narzeczony. To, co powiedział przed chwilą Trace okazało się dużo
ważniejsze. Trwała przez pewien czas w zdumieniu i milczeniu, po czym
drgnęła i błagalnie spojrzała na Hope.
- Proszę, zgódz się - szepnęła ze łzami, które od nowa pojawiły się w
jej oczach. - Przecież my nawet nie ustaliliśmy daty i ja już się bałam, że
Trace się nie zgodzi i będzie nam ciągle rzucał kłody pod nogi. I bałam
się, że nigdy nie odważę się porozmawiać z tym despotą o tym... Hope,
proszę cię na wszystko, zgódz się...
Hope czuła, że włos jej się jeży na głowie. Trace na pewno pragnął
przyjęcia na miarę ekstrawagancji stulecia, w przeciwieństwie do Bree,
która marzyła jedynie o skromnym, cichym ślubie. Hope nie chciała się
podjąć tej roboty. Wiedziała, że nie sprostałaby temu zadaniu. Jednakże,
słuchając paplaniny Bree, coraz wyrazniej uświadamiała sobie, że przyszli
państwo młodzi będą potrzebować jej pomocy. Nie wolno było zostawić
ich samych.
- Hope, musisz się zgodzić, proszę - błagała ją Sabrina. - Bo on może
zatrudnić jako konsultanta weselnego jakiegoś oszołoma, który zrobi ze
ślubu pokaz cyrkowy i wszystko zepsuje. I ja tego nie wytrzymam, bo jak
on wszystko sknoci... Wiem, Hope, że jak ty to zrobisz, to wszystko będzie
w porzÄ…dku.
Wyglądało na to, że Andy przyjął słowa Trace'a za dobrą monetę.
71
RS
- Miło mi, że zaczynasz widzieć nasze sprawy w jaśniejszych
barwach... - zwrócił się do przyszłego szwagra.
Hope wstrzymała oddech. W tym momencie Trace powinien
powiedzieć coś miłego.
Na twarz Andy'ego wypłynął wymuszony uśmiech. Wyciągnął rękę
do Trace'a.
- Dziękujemy i serdecznie zapraszamy na uroczystość. Sabrina i ja
czujemy siÄ™ zobowiÄ…zani...
Hope przypomniała sobie, jak ciotka Ellen uczyła kiedyś ich oboje,
że czasem warto zrobić dobrą minę do złej gry.
Nie umiała jednak zrozumieć, jak Andy mógł się zdobyć na taki gest.
Mężczyzni uścisnęli sobie dłonie.
Sabrina nerwowo trajkotała Hope do ucha:
- Mamy tak dużo do omówienia. Ustalenie daty, lista gości,
sukienki...
- Poczekaj minutę - przerwał jej Andy. - Mieliśmy o czymś
porozmawiać z twoim bratem - przypomniał. - Czy nie myślisz...
Bree zasępiła się, słaby blask szczęścia zniknął z jej twarzy.
Hope pogładziła jej dłoń.
- Dlaczego nie odłożyć tego na pózniej - podsunęła. - Może na razie
sami powinniście się nad tym zastanowić. Po weselu będzie jeszcze dużo
czasu na rozmowÄ™.
- Racja - mruknęła Bree. Znów spojrzała bezradnie na narzeczonego.
- Chodzmy już, Andy.
Wyszła, nawet nie zaszczyciwszy spojrzeniem swego brata.
Najwyrazniej pełne szczęście było wciąż od niej bardzo daleko.
72
RS
- Jeszcze nie może mi tego wybaczyć - zauważył po ich wyjściu
Trace. - Jak sÄ…dzisz, czy Andy przyjmie tÄ™ pracÄ™?
- Ode mnie się tego nie dowiesz - zaprotestowała.
W końcu obowiązywała ją jakaś lojalność. Nie miała zamiaru pełnić
roli szpiega. Przymrużył oczy.
- To znaczy, że nawet gdybyś wiedziała i tak byś mi nie
powiedziała?
- To prawda - potwierdziła.
- A co z weselem? Na to pytanie chyba możesz mi odpowiedzieć.
Czy  Celebrations" zgodzi się zająć organizacją przyjęcia weselnego?
- Na to mogę odpowiedzieć. Nie zgodzi się.
I jak najszybciej wyszła z pokoju, w którym rozmawiali. Wreszcie
udało jej się mu przeciwstawić. Nie czuła jednak smaku zwycięstwa.
Zastanawiała się nawet, czy nie przyjdzie jej do końca życia żałować tej
decyzji.
Jak się okazało, w następnym tygodniu wszyscy czworo mieli tyle
roboty, że zanim mogli spotkać się razem, tydzień przeleciał jak z bicza
strzelił. Wreszcie udało im się ustalić termin spotkania, na neutralnym
gruncie, zgodnie z sugestią Andy'ego. Miał to być pózny obiad w jednej z
najelegantszych restauracji w Dallas. Trace zaofiarował się, że wpadnie po
Hope do  Celebrations" i zawiezie ją na umówione miejsce.
- To daje mi szansę wyciągnąć od ciebie parę informacji, zanim tam
dojedziemy - przyznał otwarcie.
Siedziała teraz w jego luksusowym, sportowym samochodzie. Na
autostradzie Stemmons Expressway panował tak duży ruch, że prawie nie
rozmawiali w czasie jazdy. Dopiero pod koniec drogi, gdy Trace nie
73
RS
musiał już tak bardzo koncentrować się na prowadzeniu samochodu,
wrócili do nurtującego ich tematu.
- Bree unika mnie jak zarazy od czasu przyjęcia zaręczynowego -
mówił. - Andy'ego nawet nie widziałem od tamtego dnia. Czy już podjął
decyzjÄ™ w sprawie nowej pracy?
- Nie powiem. Nie wiem. Nie pytałam ich o to. I nie dowiemy się,
dopóki nas o tym nie poinformują - odparła buntowniczo.
- Czy  Celebrations" podejmie się przygotowania ślubu i wesela? -
zapytał.
Hope spodziewała się tego pytania.
- Nie, bÄ…dz spokojny.  Celebrations" nie podejmie siÄ™ tego.
Skrzywił się.
- Czy nie zapłaciłem ci wystarczająco za przyjęcie zaręczynowe? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl