[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cleo okazała się doskonałą aktorką. Sama była zaskoczona, z jaką łatwością
przychodziło jej udawanie opanowania i pewności siebie. Przynajmniej za taką
mieli ją dziennikarze, którzy rozpisywali się o jej poczynaniach. Wprawdzie
Khaled nie pozwalał jej czytać podobnych rzeczy, ale zawsze pomocna Jessie
przesyłała przyjaciółce mejle z co ciekawszymi artykułami na jej temat. Dzięki
temu Cleo dowiedziała się, że okrzyknięto ją „zwyczajną królową”. Ponadto była
postrzegana jako chłodna, stylowa, uprzejma i taktowna kobieta, która
w każdych okolicznościach zachowywała się nienagannie, jakby urodziła się po
to, żeby zostać żoną sułtana.
Dokładnie tak Cleo chciała się jawić światu. Pragnęła być postrzegana jako
królowa Khaleda, a nie przeciętna kobieta, którą mógł wzgardzić byle Brian.
Właściwie przeszłość przestała się dla niej liczyć. Było tylko tu i teraz.
Mimo wszystko czuła, że powinna postarać się bardziej, zwłaszcza odkąd
media zaczęły spekulować, kiedy pojawi się młody następca tronu. Niektórzy
dziennikarze zaryzykowali nawet stwierdzenie, że to właśnie dziecko było
powodem zorganizowanego naprędce ślubu sułtana Dżuratu, który wcześniej nie
sprawiał wrażenia mężczyzny marzącego o żonie. „Czy sułtan wkrótce zostanie
ojcem?”, „Czy pod obszernymi strojami Cleo skrywa ciążowy brzuszek?”, „Czy
ta wielka miłość to tylko zasłona dymna?” – krzyczały nagłówki z pierwszych
stron gazet i serwisów internetowych.
W rzeczywistości Cleo nie miała pojęcia, co Khaled myślał o posiadaniu dzieci.
Oczywiście nie był to jedyny temat, którego nie poruszyła z nim przed ślubem,
ale dopiero niedawno odkryła, jak bardzo tego żałuje.
Pogrążona w myślach, ledwie słyszała Margery rozprawiającą o czekających
ją tego dnia obowiązkach. „Czy ty w ogóle znasz Khaleda?”, powtarzał natrętny
głos, niosący się echem w jej głowie i zagłuszający wszystko inne. Właściwie nie
była pewna, czy chce poznać człowieka, któremu nie przeszkadza, że przez cały
miesiąc nie będzie widywał swojej żony, ani nie czuje potrzeby, by omawiać z nią
istotne kwestie dotyczące jej życia.
Odkąd wrócili z podróży poślubnej, nieustannie zwiększał dystans między nimi.
Najpierw zaskoczył ją, kiedy oświadczył, że nie będą dzielili sypialni.
– Nie będziemy razem spać? – zapytała zdumiona. Po tygodniu spędzonym
w jego ramionach zdążył uzależnić się od jego dotyku, zapachu, bliskości.
– To dla twojego dobra – odparł spokojnie. – Pracuję o dziwnych porach. Nie
chciałbym ci przeszkadzać.
– Lubię, kiedy mi przeszkadzasz – zażartowała, przyglądając się uważnie
poważnej twarzy męża.
Nie rozumiała, jak mógłby chcieć pozbawić ich piękna wspólnych chwil,
podczas których czuła się tak, jakby zostali dla siebie stworzeni. I przez moment
miała nadzieję, że wygra magia tego, co ich połączyło. On jednak tylko pokręcił
głową.
– Na pewno znajdę sposób, żeby przeszkadzać ci częściej, niż powinienem,
bez względu na to, gdzie będziesz spała.
Później zastanawiała się, czy nie wymyśliła sobie surowego tonu, który
pobrzmiewał w jego słowach. Odniosła wrażenie, że toczył jakąś wewnętrzną
walkę – próbował oprzeć się potężnej sile. Ostatecznie uznała, że była
przewrażliwiona i nie działo się nic, czym powinna się przejmować.
Poza tym przychodził do niej prawie każdej nocy, rozgrzewał jej łóżko i znikał
przed wschodem słońca.
– Nikt inny nigdy cię nie dotknie – szeptał jej do ucha, doprowadzając ją do
szaleństwa.
I Cleo sądziła, że przemawiała przez niego nie tylko namiętność, ale także
miłość.
Poranki były jednak trudne, ponieważ budziła się sama. Słońce wznosiło się
leniwie nad zabytkowymi budowlami, gdy Karima pojawiała się przy jej łóżku, by
pomóc jej rozpocząć kolejny dzień i odegrać rolę żony sułtana, który nigdy nie
brał wolnego.
Nie mogła winić Khaleda za to, że miał dla niej mało czasu. W końcu rządził
krajem. Miał mnóstwo spraw na głowie. Nie mógł zajmować się wyłącznie nią
i spełniać jej zachcianki.
Niemniej, kiedy dowiedziała się, że zaakceptował plan, który praktycznie
wykluczał ich spotkania przez cały miesiąc, odniosła wrażenie, że coś
przegapiła. I kiedy wieczorem jadła kolację na balkonie wychodzącym na ogród,
w którym Khaled się jej oświadczył, zaczęła się zastanawiać, jak od tamtego
dnia dotarli do miejsca, w którym żyli obok siebie.
Później w nocy, kiedy Khaled leżał przy niej, oddychając ciężko, Cleo uznała,
że może odroczyć przesłuchanie. Pragnęła się nim nacieszyć. Chciała
rozkoszować się jego bliskością, tak jak dawniej w oazie. Poza tym zachowałaby
się niedojrzale, gdyby teraz zaczęła mu wyrzucać, że zbyt rzadko się widują.
Może pomyślałby wtedy, że nie potrafi sprostać wyzwaniom jego świata?
– Cały świat spekuluje, że jestem w ciąży – rzuciła, jak gdyby nigdy nic, żeby
nie powiedzieć czegoś, co zniszczy magiczny nastrój. Khaled znieruchomiał
i przestał się bawić jej włosami.
– Zdefiniuj, proszę, cały świat.
Cleo od razu pożałowała, że nie zachowała tej informacji dla siebie.
– Może nie cały. Ale na pewno większość brukowców.
– Przecież ustaliliśmy, że nie będziesz czytać gazet.
– Właściwie to niczego nie ustaliliśmy – wybuchła gniewnie. – Chociaż istotnie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl