[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tylko nieświadomy człowiek mógł zabrzmieć.
Była przychylna mu jednak nie kryjąc swojego rozdrażnienia,
przedstawiła fakty i nie zważała na jego uczucia - To znaczy, że miałem okres w
pierwszym miesiącu, nigdy nie miałam porannych nudności i czułam się
świetnie. Dlaczego miałbym myśleć, że jestem w ciąży? Użyliśmy
prezerwatywy za każdym razem.
Odchylił się do tyłu - Więc dlaczego miałbym Ci wierzyć?
- %7Å‚e mamy syna?
- %7łe jestem ojcem twojego syna. Ponieważ właśnie przypomniałaś nam
obydwojgu, zawsze używaliśmy prezerwatywy.
Douglas zadał jej ból. Potraktował ją chłodno. Rozmyślnie. Wiedział, że
Aleksander jest jego, pierwszy raz kochali się, a ona była dziewicą i płakała z
radości.
- Prezerwatywy nie dają stuprocentowej skuteczności. - szczególnie jeśli
facet jest podobny do Supermena. Włożyła rękę do kieszeni i w opanowanym
głosem powiedziała - Przyszło mi do głowy, że możesz mieć... podejrzenia.
To nigdy nie przyszło jej do głowy.
Chwycił jej rękę - Co zamierzasz zrobić? - jego oczy były ciemnobrązowe
i krzemieniste jak kamień.
- Chce zrobić test DNA - dzięki temu otrzyma materiał potrzebny aby
udowodnić, że jest synem Konstantina i Zorany. Jeśli jednak pomyśli, że to ma
udowodnić, że jest ojcem swojego dziecka, tym lepiej - Jeśli pozwolisz mi
pobrać próbkę z twoich ust...
Wolno wycofała rękę ze swojej kieszeni i przekręciła do góry.
Otwierając palce, pokazała mu probówkę - Jest zapieczętowane. To jest
jałowe. Wewnątrz jest rurka z wacikiem. Jedyne co musimy zrobić to pobrać
próbkę z twoich ust, zapieczętować to w rurze i wysłać do Seattle. Laboratorium
sprawdzi DNA i da ci znać jeśli Aleksander jest Twoim synem.
Doug puścił jej rękę.
- Jeśli mi nie ufasz możesz pójść do laboratorium z Aleksandrem&
- Bardzo proszę - otworzył usta.
Był taki nieufny. Siedział na swoim miejscu, brnąc w ocean niepewności,
już nie wiedział o co jej chodzi i jaki jest tak naprawdę cel jej wizyty.
Zamknął usta. Wziął jej brodę w palce, obrócił jej twarz w kierunku
światła - Dlaczego tak wyglądasz?
- Jak? - słyszała zaczepność w jej własnym głosie.
- Tak jakby ktoś sprawił Ci ból.
- Takie jest życie, nieprawdaż? Nawet jeśli jesteś w najbezpieczniejszym
miejscu wciąż możesz odnieść obrażenia. - to była ironia. Od tamtego czasu gdy
poznała prawdę o Douglasie, od tamtego czasu jak zobaczyła jego przemianę z
pantery w człowieka, trzymała się blisko domu. Wychodziła tylko wtedy jak
musiała. %7łyła w strachu, że znajdzie ją i zabierze ich syna aby wychować na
podobieństwo Varinskich. Uwierzyła że w domu, kłopoty nigdy nie znajdą jej.
- Jestem funkcjonariuszem policji. Mogę Ci pomóc. - Douglas wciąż
trzymał jej brodę, wciąż przyglądał się dobrze jej twarzy i po raz pierwszy
zabrzmiał prawie miło.
Tak naprawdę, zabrzmiał jakby współczuł jej.
Wyszarpnęła siebie - Nie ma nic co możesz robić aby mi pomóc przy tym
problemie. - w pewnym sensie, to Ty jesteś problemem. Ale nie mogła tego
powiedzieć. Nie była gotowa powiedzieć mu, że należy mu się miejsce w jej
rodzinie. Nie mogła do czasu aż będzie miała wyniki tej analizy DNA
Rozdział 12
Firebird otworzyła paczkę i wyciągnęła wacik - Otwórz.
Doug złapał jej nadgarstek i przytrzymał ją - Te wyniki zamierzają
dowieść, że jestem Aleksandra ojcem, tak?
- A z jakiego innego powodu przywiozła bym test DNA w swojej
kieszeni? - jej oczy były rozgrzane i złe.
Miał syna. Chłopca, którego nigdy nie spotkał, nigdy nie zobaczył, nigdy
nie przytulił, nigdy nie trzymał w ramionach.
I teraz, ta kobieta siedzi tu, zła ponieważ musiała przyjść do niego i
powiedzieć mu, że ma syna.
Miała odwagę.
- Nadal nie powiedziałaś mi dlaczego - głos ugrzązł mu gardle.
- Dlaczego co? - spróbowała uwolnić swój nadgarstek.
Zacieśnił swój chwyt - Dlaczego nie powiedziałaś mi przed trzema laty.
Dlaczego mówisz mi teraz?
Przestała patrzeć na niego - To długa historia. To jest skomplikowane. Jak
dostanÄ™ wyniki tego testu to wtedy&
- Zdajesz sobie sprawę co zrobiłaś? %7łe zaprzeczyłaś sama sobie? - Czy
zdawała sobie sprawę co miał na myśli? Czy przyszła do niego ponieważ go
potrzebowała? Puścił jej nadgarstek zanim zadał jej ból - Mam syna. Syna, a nie
wiedziałem nic na jego temat. Nie widziałem jego narodzin. Nie zobaczyłem
jego pierwszego uśmiechu. Nie słyszałem jego pierwszych słów ani jego
pierwszych kroków. Nigdy nie ukołysałem go do snu ani nie trzymałem. Nie
oklaskiwałem gdy zdmuchnął swoją pierwszą urodzinową świeczkę. Opuściłem
te wszystkie rzeczy i nie mogę tego cofnąć.
Poderwała się w kierunku swojej torebki - Mam zdjęcia.
- Zdjęcia. Czy ja jestem, taki brzdąc jak Aleksander, że mogę być
rozproszony przez błyszczącą zabawkę? Zdjęcia są płaskie. One nie śmieją się.
Nie płaczą. One nie przytulają. One nie... - wstał i przeszedł do drzwi, już
prawie wychodził.
Ale nie mógł teraz wyjść i mógł pozwolić Firebird by kolejny raz uciekła.
Przeszedł z powrotem do niej - Przez całe życie, przysięgałem sobie, że jak będę
miał dziecko, to cały czas będę przy nim. Sprawiłaś, że złamałem swoje śluby.
Zrobiłaś to właśnie Ty.
- Przepraszam.
- Odebrałaś mi mój czas z moim dzieckiem, ale gorzej, zabrałaś
Aleksandrowi ojca. - to był jego koszmar. %7łył w swoim koszmarze.
- Nigdy nie wybaczÄ™ sobie tego.
Jej cichy głos sprawił, że spojrzał na nią, wpatrywał się w nią uważnie.
Brzmiała tak jak zapamiętał. Wyglądała tak jak zapamiętał ją.
- Dlaczego zachowujesz się w ten sposób? Tak jakbyś troszczyła się że
opuściłem... Och, zaczekaj - ale w końcu do niego dotarła prawda - To nie
chodzi o mnie, prawda?
- Nie - uznała, że powie prawdę otwarcie - Chodzi o Aleksandra. Masz
rację. Pozbawiła go ojca i on nigdy nie będzie taki sam z tego powodu.
Ok. Doug zgadzał się z tym. Firebird stawiała swojego syna na pierwszym
miejscu i tak powinno być. Sądziła, że chłopcu będzie brakowało czegoś przez
to, że Douga nie będzie w jego życiu.
Ale wciąż nie zrozumiał dlaczego - Dlaczego uciekłaś ode mnie?
Pomyślałaś, że zadam Ci ból?
Nie odpowiedziała natychmiast. Nie odpowiedziała natychmiast.
Nadal myślała, że zada jej ból - O mój Boże, co zrobiłem że pomyślałaś
tak o mnie? %7łe będę wściekły ponieważ urodzisz moje dziecko?
- To nie tak jak myślisz.
- Co myślę?
- Po prostu pozwól mi robić to po mojemu. Możesz? Pozwolisz mi... -
podniosła głos ale zaraz zagryzła swoją wargę aby nie poddać się swojej
frustracji - Wiem, że jesteś zły. Nie obwiniam cię. Na twoim miejscu też była [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl