[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nigdy nie zadzwoniłbym na policję.
- Dość tego, nie mam czasu na dłuższą rozmowę. Widzę, że
jesteś gotów obwiniać wszystkich z wyjątkiem siebie. Ostrzegam cię,
Joe, jeśli i tym razem będziesz usiłował mi zaszkodzić, drogo za to
zapłacisz. Czy policja wie już, skąd dzwonię?
- Nie wiem, Duke, ale jestem pewien, że nagrywają naszą
rozmowÄ™.
- Lada chwila będą mieli mój numer. Słuchaj uważnie. Czekaj na
telefon od Lizy. Ona ci powie, co masz robić. - Mike odwiesił
słuchawkę z uczuciem satysfakcji. Po raz pierwszy od chwili
przyjazdu do Nowego Orleanu panował nad sytuacją.
Liza zerknęła na zegarek. Miała zadzwonić do Peeblesa
bezpośrednio po jego rozmowie z Dukem. Kilka razy powtarzał jej,
jakie to ważne.
- Liza? - w słuchawce rozległ się odrobinę zalękniony głos
adwokata. - Duke powiedział mi, że ma zdjęcia, na których widać, jak
wychodzę z budynku, ale to żaden dowód. Nikt nie będzie w stanie
stwierdzić, kiedy Zostały zrobione, są bezwartościowe.
- Niezupełnie, panie Peebles. Ja też pana widziałam. -Byłam
dzisiaj z Dukem w Slidell. Jeśli pozwą mnie na świadka, będę musiała
powiedzieć prawdę.
217
RS
- Nie zabiłem Kyle'a. Jest kilka spraw... Duke powinien poznać
całą prawdę. Musimy się spotkać i wyjaśnić sobie wszystko.
Jak dotąd wszystko przebiegało zgodnie z planem Duke'a. W
obliczu ewentualnego oskarżenia Joe wyraznie zmiękł.
- Może pan po mnie przyjechać? Niech się pan pospieszy,
dobrze byłoby porozmawiać, zanim zjawi się policja. Powiedziałam
już, że jeśli zaczną mnie pytać, będę musiała zeznać prawdę.
- Prawda wygląda tak, że jestem niewinny.
Liza uśmiechnęła się. Nie wiedziała, czy uda się jej zrealizować
plan do końca, ale na razie wszystko szło jak po maśle.
- Duke był bardzo zawiedziony. Uważa, że razem z Kyle'em
uknuł pan spisek przeciwko niemu, ale to nieprawda, mam rację?
- Zgadza się. Kyle wykupił firmę, po czym odsprzedał ją z
dużym zyskiem, ja nie miałem z tym nic wspólnego. Przeciwnie,
próbowałem go powstrzymać, bezskutecznie.
- Aha, wykupił firmę. Zatem Duke ma pieniądze. Musi mu pan
to powiedzieć, a na pewno przestanie się na pana złościć.
- Cóż, prawdę mówiąc, akcje Massone International stały
wówczas bardzo nisko, była zapaść na rynku i firma została sprzedana
znacznie poniżej swojej realnej wartości.
Liza poczuła, że wszystko zaczyna się w niej gotować z
wściekłości na te bezczelne krętactwa.
- Cóż, obejrzymy dokumenty. Wszystkie. Gdzieś w nich musi
się kryć klucz do zagadki obydwu morderstw.
218
RS
- Lizo, mam dom w Mandeville, pani i Duke moglibyście ukryć
siÄ™ tam na kilka dni, to bezpieczne schronienie.
- Bardzo pan wspaniałomyślny. Tak, to chyba dobry pomysł.
Proszę po mnie przyjechać. Będę czekała na rogu Bourbon i Iberville.
Odłożyła słuchawkę i podeszła do okna. A więc stało się.
Przystąpili do realizacji planu Duke'a. Teraz pozostało im czekać na
dalszy rozwój wypadków.
219
RS
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
Liza odebrała telefon zaraz po pierwszym dzwonku.
- Wszystko w porządku? - spytała i czekała w napięciu na
odpowiedz Duke'a.
- W porządku. A tobie jak poszło? Zrelacjonowała mu w skrócie
rozmowÄ™ z Peeblesem.
- Mam czekać na niego na rogu Bourbon i Iberville. Wygląda na
to, że zmiękł.
- Przeprowadziliśmy interesującą konwersację. Nie jest chyba
takim łajdakiem, za jakiego go miałem. To być może nie on. Musimy
szukać dalej. Co z policją?
- Zapewne już tu jadą. Rozmawiałam wystarczająco długo, by
dać im okazję do sprawdzenia numeru.
- Wszystko gotowe?
- Tak. - Zawahała się. - Jesteś pewien, że wiesz, co robimy? To
chyba niezbyt dobry pomysł, żeby zostawiać wiadomość.
- Zdaj siÄ™ na mnie. Zostaw kartkÄ™ i znikaj stamtÄ…d. Peebles
nikogo nie zamordował, będziesz z nim bezpieczna. Pociągniesz za
sobą policję i odwrócisz ich uwagę ode mnie.
- Umówiłam nas z Bettą. W miejscu, gdzie wszystko się zaczęło
- dodała, przezornie nie podając adresu. -O dziesiątej.
- Będę tam.
Liza zacisnęła palce na słuchawce.
220
RS
- Duke, przyrzeknij mi, że nie znikniesz jak wtedy. Czekam na
ciebie. Kocham cię, zawsze kochałam. Do zobaczenia wieczorem. -
Odłożyła słuchawkę i spojrzała na kartkę leżącą na łóżku.
Zawierała krótką wiadomość: .Jestem gotów na wszystko.
Zostawcie mnie w spokoju, jeśli nie chcecie, żeby Lizie stało się coś
złego".
Szybko zamknęła za sobą drzwi, przeszła przez pusty korytarz
hotelowy i bocznymi schodami wymknęła się na ulicę.
Duke odwodził ją wprawdzie od tego pomysłu, ale musiała
przeprowadzić rozmowę z Pascalem, nie mogła dłużej trzymać go w
niepewności. Był w końcu jedynym przyjacielem, jakiego miała przez
ostatnie lata. Postanowiła zajrzeć do jego mieszkania po drodze na
spotkanie z Peeblesem. Mieszkał niedaleko. Powie mu, że wszystko w
porządku, zajmie jej to najwyżej minutę.
Ledwie wyszła z hotelu, zobaczyła na ulicznym stojaku
wieczorne wydania gazet. Z pierwszych stron bił w oczy rysunkowy
portret Duke'a z piórem wbitym w krtań i wielkie nagłówki:  Malarka
w niebezpieczeństwie. Pogróżki ściganego przez policję przestępcy".
Obok zamieszczony był artykuł autorstwa Anity Blevins.
A więc to tak Pascal odkręcił sprawę. Poświęcił Duke'a, by
ratować dobre imię Lizy! Szybkim krokiem, z wypiekami na twarzy
ruszyła w stronę mieszkania agenta.
Była o kilkadziesiąt kroków do kamienicy, kiedy drzwi frontowe
się otworzyły i wyszła z nich Anita Blevins.
221
RS
- Artykuł jest znakomity, Anito. - Pascal serdecznie uściskał
dziennikarkę. - Jak zwykle okazałaś się wspaniała. Biedna Liza. Ten
człowiek tak kompletnie nią zawładnął, że dziewczyna nie widzi, z
kim ma do czynienia. A to przecież zbrodniarz, okrutny, bezlitosny
morderca.
Liza nie czekała na dalszy ciąg.
- Nieprawda, Pascalu - oznajmiła z mocą, podchodząc do
żegnającej się pary. Anita zrobiła na jej widok wielkie oczy, ale agent
nie wydawał się w najmniejszym stopniu zaskoczony.
- Zmiłuj się, Lizo, jeszcze trochę, a gotowaś zamieścić
ogłoszenie w gazecie: Straciłam rozum i umieram z miłości.
- Duke nie jest mordercą. - Musiała wyjaśnić sprawę,
powstrzymać Anitę od wypisywania kolejnych bzdur i rzucania
fałszywych oskarżeń. - Ktoś go wrobił.
- Masz rację - powiedziała Anita do Pascala, ignorując Lizę. -
Ona ma obsesję na punkcie tego człowieka. Tak wyraża się pewnie
artystyczny temperament, bardzo twórczy, ale kompletnie oderwany
od rzeczywistości.
Widząc, że nie ma sensu dyskutować z Anitą, Liza zwróciła się
do Pascala: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl