[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Coś ty narobił!  zawołał Udałow.  Zabiłeś działacza miejskiego!
 Nikt nie zginął, nic nie zginęło. On teraz organizuje wybory w karaluszym
królestwie. . . A my wynośmy się stąd, bo jeszcze jakiś lokaj z kałachem zajrzy
i siÄ™ zdziwi.
Wyszli ze szkoły muzycznej bez przeszkód. I poszli do domu.
A po drodze Udałow zażądał wyjaśnień. Jeszcze nie wszystko rozumiał.
 My, uczeni, popełniliśmy jeden błąd, co do którego uprzedzał nas już Bud-
da  powiedział Minc.  Nie wiadomo dlaczego uznaliśmy, że reinkarnanci
zawsze byli ludzmi. Był sobie Napoleon  stał się Hitlerem. Był Aomonosow 
stał się Kapicą. A niby dlaczego? Każde istnienie może zmienić się w inne. . . I ja
też na to nie wpadłem. Przez kilka godzin badałem włoski  szczecinę kandyda-
ta Usiszczewa, ale ciągle mi żaden człowiek z niego nie wychodził. Ekran ciągle
milczał i pokazywał jakieś paski. . .
Minc zatrzymał się, popatrzył jak pokrzykując lecą na nocny wypoczynek
wrony, jak rozhuśtują gołe gałęzie drzew, strącając śnieg na ziemię.
197
 Na szczęście jestem genialny  kontynuował po chwili Minc.  A skoro
tak, to postanowiłem sprawdzić, czy mamy do czynienia z wcieleniem człowie-
ka. Ale żeby to sprawdzić, musiałem mieć coś więcej niż kilka włosków. Musia-
łem udoskonalić urządzenie, dostroić ciaśniejszą łączność między reinkarnantem
i oryginałem, żeby wykluczyć błędy. . . Resztę widziałeś.
 Ale dlaczego Usiszczew zmienił się w karalucha?
 Ach, Udałow, Udałow. . . Przed nauką kryje się jeszcze wiele tajemnic!
A on tak chciał być Napoleonem, że nie mogłem mu odmówić. A kto mógł po-
myśleć, że jest Napoleonem karaluchów?
Doszli do bramy. Pożegnali się.
 Coś mi wyglądasz na smutnego, mój przyjacielu  odezwał się Minc.
 Nie tam, tak sobie. . .
 Lepiej mi powiedz.
 No. . . Karaluchów mi żal. %7łyły sobie spokojnie, rozmnażały się  bęc,
i mają tyrana. Wyobrażasz sobie, jakie on tam wśród nich zaprowadzi porządki?
 Udałow, ty mnie ciągle zadziwiasz. A ludzi ci nie było żal?
 %7łal, oczywiście, ale stworzeń bez mowy  bardziej.
 Nie smuć się  powiedział na pożegnanie Minc.  Wyrośnie u nas jesz-
cze niejeden dyktator. I to gorszy niż poprzednik. Nie mam wątpliwości, że się
doczekasz. . .
1995
przełożył Eugeniusz Dębski
Ku gwiazdom!
O zmierzchu, błysnąwszy w ukośnych promieniach zachodzącego słońca, wy-
lądował na podwórku domu numer 16 przy ulicy Puszkina antracytowego koloru
śmigłowiec ze złotym dwugłowym orłem na burcie  symbol władzy prezydenc-
kiej.
Dzieciaki bawiące się na podwórku, pierzchły przestraszone na boki, ale dwu-
metrowy kurier w mundurze z galonami dojrzał je i, uśmiechnąwszy się, zapytał:
 No, kto mi powie, gdzie mieszka profesor Lew Christoforowicz Minc!
Wyjął z górnej kieszeni munduru czekoladkę i pokazał ją dzieciom. Dzieciaki
przekrzykując się poinformowały go:
 Mieszkanie numer dwa!
Kurier podziękował im skinieniem głowy, schował cukierka do kieszeni, otwo-
rzył rdzawe, od dawna nie malowane drzwi i wszedł do budynku. Na schodach
panowała ciemność, przepaliła się kolejna żarówka, ale kurier był przygotowany
na sytuacje ekstremalne  włączył latareczkę wmontowaną w daszek furażerki.
W jej jasnym świetle bez trudu odszukał mieszkanie numer dwa.
Zadzwonił do drzwi. Zero odpowiedzi. Zastukał do drzwi pięścią w stalowej
rękawicy. W końcu drzwi otworzyły się.
W progu stał leciwy, dobrze wyglądający, żeby nie powiedzieć korpulentny
czy otyły, mężczyzna, tak łysy, że można było na jego makówce wecować brzy-
twę. Spojrzenie miał gniewne.
 Ile razy mam powtarzać  zawołał gospodarz  że codziennie do szesna-
stej oddaję się rozmyślaniom!
Powiedziawszy to usiłował zamknąć drzwi, ale kurier zdążył wstawić okuty
tytanowym stopem czubek buta w szczelinę i profesor musiał poddać się i ustąpić.
Pokój zadziwił kuriera swoją nieprzytulnością i ubóstwem.
Znajdowały się w nim: kozetka otoczona legionem książek i wielkie biurko,
zastawione przyrzÄ…dami, zawalone naukowymi periodykami i brudnymi naczy-
niami. W pokoju nie widać było ani jednego przedmiotu z tak zwanego profesor-
skiego otoczenia. A ponieważ kurier książek nie lubił i słowo drukowane uzna-
wał tylko w postaci tekstu zapieczętowanego w specjalnej kopercie, to ubóstwo
199 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl