[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- MajÄ… forsÄ™. Solidna firma. Sto razy lepsi od Firepower. Podoba im siÄ™ scenariusz i
aktorzy. Chcą od razu zaczynać zdjęcia. Przygotowujemy odpowiednie umowy. Podpiszemy
je w czwartek po południu.
- Cudownie, Jon. CieszÄ™ siÄ™ w twoim i swoim imieniu.
- Tak czy tak, byłem zdecydowany zrobić ten film za wszelką cenę, okazało się
jednak, że możemy zaraz ruszać do roboty.
- Jon, jestem z ciebie dumny.
- Będę cię informował na bieżąco. Do widzenia.
- Koniecznie dzwoń. Do widzenia, Jon...
Telefon odezwał się po 2 dniach.
- Sukinsyny! - oświadczył Jon.
- Co się stało?
- Firepower wystawiła nas do wiatru. Zniuchali Edlemana i Sorensona. DOMAGAJ
SI TERAZ DODATKOWYCH 500 DO 750 TYSICY DOLARÓW!
- CO TAKIEGO?
- Friedman złamał słowo. Dorwałem go przez telefon. Mówię mu: Obiecałeś, że nie
będziesz wysuwał dalszych roszczeń! Dałeś słowo!
- Co on na to?
- Nic. Bez słowa odłożył słuchawkę. Nie mam się z nim jak kontaktować. Nie odbiera
telefonów ode mnie. Mam zamiar podjąć protest głodowy!
- Co?
- PROTEST GAODOWY! Mam już przygotowaną butelkę wody i składane krzesełko.
Zamierzam usiąść przed gmachem Firepower i głodować.
- W tej chwili?
- Tak, będę tam za dziesięć minut!
- Chyba nie mówisz poważnie?
- Oczywiście, że mówić poważnie!
Kiedy dojechałem na miejsce, zastałem Jona Pinchota siedzącego przed wytwórnią na
składanym krzesełku. Miał ze sobą butelkę wody i byle jak sklecony napis:
PROTEST GAODOWY!
FIREPOWER
TO BANDA OSZUSTÓW!
Zaparkowałem samochód i podszedłem do Jona. Wokół stało 4 czy 5 gapiów.
Przyklękiem na chodniku.
- Słuchaj, Jon. Zapomnijmy o tym pieprzonym filmie. Zwrócę ci całą forsę. Nie muszę
jej mieć. Wypnijmy się na to wszystko i chodzmy się gdzieś uchlać, co?
Jon sięgnął do kieszeni płaszcza i podał mi kawałek papieru.
- Podałem ten tekst przez umyślnego Harry'emu Friedmanowi. List dotarł do niego. To
jest kopia. - WyciÄ…gnÄ…Å‚ jeszcze jednÄ… kartkÄ™. - A to jest umowa o zrzeczeniu siÄ™ praw.
Przeczytałem pierwszy tekst:
Drogi Harry!
Oto alternatywne propozycje, które przedstawiłem ci przez telefon. Jak widzisz,
jestem gotowy przyjąć każde rozwiązanie. Uwierz mi, że kiedy proponuję wersję, w której nie
dostanę ani grosza, to robię tak nie tylko po to, żeby ratować całe przedsięwzięcie, ale
również dlatego, że cię kocham, kocham daleko bardziej, niż to sobie możesz wyobrazić.
Decyduj wobec tego. Bardzo ciÄ™ proszÄ™, nie zwlekaj z decyzjÄ…, bo mam Edlemana,
który jest gotów przejąć film oraz zobowiązania zawarte we wszystkich umowach. Edleman
jest gotów przejąć film od ręki. Jeżeli do czwartku po południu nie otrzyma tekstu załączonej
poniżej Propozycji 1, z twoim podpisem, nie będzie w stanie rozpocząć zdjęć 19. Do tego
dnia musimy zatrudnić dziesięciu niezbędnych pracowników. Na przejęcie filmu przez
Edlemana zostaje nam tylko wtorek i środa. Jeżeli nie zdążymy, nam przepada Bledsoe jako
odtwórca głównej roli, a wam około miliona dolarów. Dla wszystkich będzie to samobójstwo,
przynajmniej poci względem finansowym. W tej sytuacji zmuszony jestem posunąć się dalej;
mianowicie: jeżeli prawa, do filmu nie zostaną, tak jak przyrzekłeś, przekazane jutro rano do
godziny 9, zacznę wcielać Propozycję 2, odcinając sobie kolejne kończyny i przesyłając ci je
codziennie pocztą. Mówię serio. Nie możemy sobie pozwolić nawet na jeden dzień zwłoki.
Dla Naszego Filmu to Kwestia %7Å‚ycia i Zmierci.
Zciskam, Jon.
Drugi dokument zatytułowany był Propozycja 1. Nagłówek głosił:
POPRAWKA DO UMOWY O PRZEKAZANIU PRAW DO FILMU W RE%7Å‚YSERII
JONA PINCHOTA
Tekst wypichcił adwokat, więc ledwie można się było połapać, o co chodzi, wyglądało
jednak na to, że dokument nawołuje Friedmana, żeby przekazał film Edlemanowi i zatrzymał
sobie pieniądze należne Jonowi.
Oddałem Jonowi oba papiery.
- Na czym polega Propozycja 2?
- Na odcinaniu kończyn.
- Ty to nazywasz propozycjÄ…?
- Faktycznie, powinienem to nazwać determinacją.
- Nie zrobisz chyba czegoÅ› takiego?
- Owszem, zrobiÄ™.
- Oszalałeś chyba.
- Nie, nie oszalałem. Możesz pojechać ze mną. Muszę się przygotować.
- Przygotować?
- Tak jest.
Wsiedliśmy obaj w samochód Jona.
- Mam już pierwszą z niezbędnych mi rzeczy. Zrodek przeciw bólowy. Wyobraz
sobie, musiałem iść do lekarza, bo mi zaczął wrastać paznokieć u nogi. Zoperował paznokieć,
potem zaaplikował środek przeciwbólowy. Podziałał znakomicie...
- DokÄ…d jedziemy?
- Zobaczysz. No więc musiałem jeszcze raz tam pójść, do kontroli. Mówię do doktora:
Wie pan, dał mi pan naprawcie świetny środek przeciwbólowy, działał bez przerwy przez 10
godzin. Czy mógłby mi pan opowiedzieć o jego działaniu? Opowiedział, a ja spytałem:
Mógłbym zobaczyć, jak wygląda? Zaprowadził mnie do gablotki z lekarstwami i pokazał, o
który lek chodzi. To bardzo interesujące - pochwaliłem. Porozmawialiśmy jeszcze przez
chwilkę i pożegnałem się. Miałem ze sobą torbę, niewielki neseser. Zostawiłem go przy
gablocie z lekarstwami. Wyszedłem z gabinetu. Po chwili zawróciłem. Bardzo przepraszam -
mówię do recepcjonistki - zostawiłem w gabinecie neseser . Wszedłem do gabinetu. Nie było
nikogo. Otwarłem gablotkę i porwałem środek uśmierzający.
- Nie możesz tego zrobić - powiedziałem do Jona.
- Muszę - brzmiała odpowiedz.
Weszliśmy do sklepu z artykułami żelaznymi.
- Słucham? - zwrócił się do nas sprzedawca.
- Potrzebuję piły - wyjaśnił Jon. - Elektrycznej piły łańcuchowej.
Sprzedawca zdjął z tablicy narzędziowej pomarańczowe cacko.
- Firma Black and Decker, jedna z najlepszych pił, jakimi dysponujemy.
- Jak się zakłada ostrze? - dopytywał się Jon. - Jak się je zamocowuje?
- Bardzo prosto - wyjaśnił sprzedawca. Przykręcił ostrze.
Jon przyjrzał się pile. Ostrze miało olbrzymie zęby.
- Hmm - oświadczył - nie o taki rodzaj ostrza mi chodzi.
- A jakie ostrza pana interesują? - spytał sprzedawca.
Jon zastanawiał się przez chwilę.
- Coś do cięcia drewna na maleńkie kawałeczki. Twardego drewna - dodał.
- Rozumiem - powiedział sprzedawca. - Może coś takiego?
Zamontował nowe ostrze z drobnymi, gęstymi, ostrymi ząbkami.
- O to, to - ucieszył się Jon. - Właśnie o to mi chodzi.
- Płaci pan gotówką czy kartą kredytową? - spytał sprzedawca.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy podjąć protest głodowy.
- Nie zrobisz tego, prawda? - nalegałem.
- Oczywiście, że zrobię. Zacznę od małego palca lewej ręki. Na co mi mały palec u
lewej ręki?
- Chociażby do wystukiwania a na maszynie.
- Będę pisał nie używając a .
- Słuchaj, przyjacielu, nie dałoby się tego jakoś odkręcić? Puścić całą sprawę w
niepamięć?
- Nie. Wykluczone.
- Naprawdę masz zamiar tam być o 9 rano?
- W gabinecie adwokata Friedmana. Włączę piłę. Włączę ją tyle razy, aż zrzekną się
praw do filmu.
Nie rozdzierając szat, konstatował po prostu suche fakty; nie mogłem mu nie wierzyć.
- Zaczekasz na mnie przed gabinetem adwokata?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- efriends.pev.pl
Ashleigh Raine [Hollywood Heat] Driven to Distraction
KotliśÂ„ski Roman ByśÂ‚em ksić™dzem 2 Owce ofiarami pasterzy
Fielding_Liz_ _Niecodzienny_spadek
Gian Vincenzo Gravina Della ragion poetica
William E. Barrett Czarnoksi晜źnik
Frances Stockton Quarterback Blitz (pdf)