[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nic. Podpisałem te protokóły,
zakończenie śledztwa.
E.: - Przeczytałeś je?
O.: - Nie, skąd! Mnie było
wszystko jedno. Przekartkowałem,
podpisałem. Wrzucili mnie do
jakiejś wspólnej celi. Nic z
tego nie pamiętam. A potem
schodziłem takimi metalowymi,
kręconymi schodami. Do piwnicy.
Do takiej piwnicy kilkupiętrowej
pod tym więzieniem. Z tyłu szedł
wysoki strażnik. Miał pistolet,
nie wiem czy odbezpieczony, czy
nie. Przyłożony do mojej
potylicy. Okropnie głupie
wrażenie. Mrówki chodzą po
plecach. Potem słyszałem
opowieści, że w ten sposób
zabijano skazanych.
E.: - Ale ty nie miałeś wyroku
śmierci, więc czemu on trzymał
ten pistolet?
O.: - %7łeby mnie nastraszyć.
Taki system. Dla dorosłego jest
to przeżycie, szok. A ja sobie
szedłem. Nawet nie pamiętam,
żebym specjalnie bał się. Głupio
mi tylko było. Szedłem, on był
wyższy ode mnie znacznie, poza
tym szedł z tyłu, więc był
jeszcze wyższy. Schody strome,
kręte, metalowe. I ten pistolet
tak mnie od czasu do czasu
dotykał. Bardzo głupie uczucie.
A potem był taki korytarz,
pobielony wapnem, piwniczny,
zwykły. Długo, długo się szło.
Potem czytałem o procesach 1937
roku, to tam właśnie zabijano.
Wierzgali nogami, krzyczeli:
"Powiedzcie Stalinowi, on nie
dopuści". Tak ich zabijano, że
krew tryskała na ściany. Otóż w
moich czasach nie było tej krwi
na ścianach, były pobielone,
pewnie przez więzniów. I w końcu
tego korytarza, tej właściwie
zwykłej piwnicy, stał kuchenny
stół, przy nim krzesło czy
taboret i siedział facet w
szynelu, bo było chyba dość
zimno w tej piwnicy. Wymienia
moje nazwisko i mówi:
"Przeczytaj i podpisz". To był
sąd. To było "Osoboje
Sowieszczanije" - taki organ,
który miał skazywać bez przewodu
sądowego. Nie było w nim
artykułów kodeksu karnego, tylko
skróty literowe. Ja miałem Asa -
"antisowietskaja agitacyja",
były też Csir - "czlen siemji
izmiennika rodiny", czyli
członek rodziny zdrajcy
ojczyzny. Było na przykład
"podozrienije w szpionaże" -
podejrzenie o szpiegostwo.
E.: - I też wyrok? Za
podejrzenie i za członka
rodziny?
O.: - Też, a jakże.
"Kontrriewolucyonnaja diejatielnost"
- czyli Krd - to było bardzo
popularne. Sabotaż ekonomiczny
też miał swoje litery. Ja miałem
w każdym razie Asa. W Uljanowsku
oskarżyli mnie z artykułu 58,
paragraf 10, 11 i chyba 14.
Dziesięć to jest antysowiecka
agitacja, jedenaście - to
zbiorowe działanie, za co
dostawało się większy wyrok,
natomiast czternaście - to był
terror. Otóż mnie oskarżyli, ni
mniej, ni więcej, tylko o
terror, o to, że chciałem
zamordować towarzysza Kalinina.
Okazuje się, że wtedy właśnie
towarzysz Kalinin, jako
przewodniczący Rady Państwa,
tego "wierchownego sowieta",
wtedy, po ewakuacji Moskwy i
urzędów, stał w Uljanowsku. Ja o
tym nie wiedziałem, oczywiście.
Ale podobno gdzieś mówiłem, że
chcę go zamordować. Potem to
wszystko odpadło, zostało tylko
Asa, czyli antysowiecka agitacja
i ja to podpisałem nawet nie
siadając przy stole. Pięć lat.
E.: - Ale byłeś nieletni.
O.: - W ZwiÄ…zku Sowieckim od
1932 roku obowiązywała pełna
odpowiedzialność karna od
dwunastu lat życia. Podpisałem
wyrok, ubrałem się w ubranie, w
którym mnie wsadzili, i zawiezli
mnie na Butyrki, do więzienia
wyrokowego. Dostałem się do
dużej celi, gdzie nie tylko nikt
się nie litował nade mną, ale
wszyscy mówili: "Pięć lat,
śmieszny wyrok, miałeś
szczęście". Tam nikt nie miał
mniej niż osiem, dziesięć lat.
Widziałem tam dzieci w swoim
wieku po raz pierwszy w
więzieniu. Posiedziałem może
parÄ™ tygodni, gdzieÅ› do
przedwiośnia, bo gdy znalazłem
się pod Archangielskiem były
białe noce, tak że musiał to być
poczÄ…tek kwietnia. Ale najpierw
była podróż. Zawiezli mnie na
ślepy tor, gdzieś na bocznicę i
wsadzili do "stołypinskogo
wagona" - z czasów Stołypina,
czyli rewolucji 1905 roku. Od
zewnątrz wygląda jak zwykły,
pasażerski, tylko że ma malutkie
okienka. A w środku jest krata,
która dzieli korytarz od
przedziałów. Korytarzem chodzi
strażnik. Przedziały urządzone
są w ten sposób, że na dole są
dwie ławki do siedzenia, a wyżej
zwarta prycza, można tylko
wsunąć się i położyć. Wsadzają
mnie do takiego przedziału,
siedzi tylko jakiÅ› facet w
średnim wieku. Witamy się, tak
strasznie ucieszył się, że
jestem polityczny, że nie
kryminalny. Bo był przerażony.
Miał piękne, skórzane palto i
śliczne skórzane walizki.
E.: - Jak mógł się uchować z
takimi rzeczami?
O.: - Na tym polegał bandytyzm
"ochranników". Najpierw złodzieje
odbierają rzeczy współwięzniom,
a potem "ochranniki" te rzeczy
wykupują od złodziei za wódkę.
Mój współpasażer bardzo słabo
mówił po rosyjsku, był estońskim
kompozytorem. Bo już wtedy
zaczęli wsadzać tych
nadbałtyckich. Wojska jeszcze
nie weszły tam, jeszcze Niemcy
tam byli. Ale on już w 1940 roku
był wywieziony. Odsiedział parę
lat w śledztwie i teraz go
wiezli do obozu. Niedługo trwała
jego radość, bo słyszymy okropny
wrzask, gwizd, świst, psy
szczekają. Przypędzili kolumnę
nieletnich do naszego wagonu. I
straszliwa przemowa szefa
konwoju: "Wy skurwysyny, tacy
owacy, głowy wam pourywam" i tak
dalej, i tak dalej. ZaczynajÄ…
ich upychać. Momentalnie mnie
zepchnęli pod dolną ławkę. Potem
okazało się, że to wcale nie
było takie złe miejsce. "Urki",
to jest arystokracja
złodziejska, choć też nieletni,
zajmują górną półkę. Rozkładają [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl