[ Pobierz całość w formacie PDF ]

światowymi.
Rourke wlepił wzrok w koniuszek cygara.
- Nie, nie wierzyłem jej, ale cieszę się, że ona uwierzyła samej sobie. Nie jestem już w CIA
i to od dawna. A nawet gdybym był, nie powiedziałbym panu absolutnie nic. Chce pan informacji -
niech pan zwoła chłopców z pentatolem i strzykawkami, a odkryje pan, że nic nie wiem. Jeśli chce
pan wiedzieć, co widziałem po katastrofie samolotu, to powiem panu, nie jest to żadną tajemnicą
wojskową. Każde miasto, które mijaliśmy, było albo opuszczone, albo splądrowane przez gangi
bandytów, takich samych jak ci, których zgarnęły wasze jednostki z płaskowyżu.
- On ma rację - rzekła Natalie zimnym, stanowczym gtosem.
- Więc powiem ci coś, Rourke. Wasz prezydent nie żyje. Macie nowego, Samuela
Chambersa. Pojmaliśmy go mniej niż godzinę przed twoim przybyciem. Przebywa pod strażą w
tym samym kompleksie, odpoczywa. Tobie też pozwolę odpocząć, a gdy chirurdzy skończą z
twoim wspólnikiem z CIA, wtedy...
- On nie jest moim wspólnikiem z CIA - John niemal syknął, uderzając prawą pięścią w
skraj biurka Karamazowa.
Karamazow oparł się plecami o fotel. Gdy mówił, uśmiech błądził po jego ustach:
- Rourke, pamiętam nasze spotkanie w Ameryce Aacińskiej. Byłeś tak pewny siebie, tak
dobry w tym co robiłeś - nawet na Natalii wywarłeś wrażenie. Z jej raportu zrozumiałem, że twoje
talenty pozostały niepomniejszone. Jeśli teraz okażesz taką inteligencję, jak wtedy, podejmiesz
właściwą decyzję i wybierzesz życie, a nie śmierć. Natalia mówi mi, że ciągle żywisz nadzieję, iż
twoja żona i dzieci przeżyły bombardowanie. Tak być powinno. Zaproponuję ci coś, co powinieneś
rozważyć.
Jeśli rzeczywiście taki jesteś, jeśli jesteś tak mądry, jak utrzymuje Natalia - ciągnął
Karamazow - nie tylko przeżyjesz, ale przyłączysz się do nas. Pomożemy ci odnalezć rodzinę, jeśli
przetrwała. Będziesz zajmował poczesne miejsce w nowym układzie...
John przerwał mu:
- Mówisz zupełnie jak oficer gestapo z  The Late Show albo czegoś takiego. Pocałuj mnie
w dupÄ™.
Karamazow poderwał się, zsiniał na twarzy, a w jego głosie zagrała wściekłość:
- Jeszcze raz się tak do mnie odezwiesz... Przyciszonym niemal do szeptu głosem Rourke
powiedział:
- Gdyby nie było tych czujek, przeżułbym cię i wypluł, Karamazow. I powiem ci: lepiej
upewnij się, czy twoi ludzie mają na mnie oko, albo zabij od razu, bo jeśli nie, to będziecie mieli w
KGB najpiękniejszą wdowę.
Popatrzył na Natalię, obserwując jej wyzutą z emocji twarz i dłonie nerwowo zaciśnięte w
pięści.
Karamazow wdusił przycisk przy biurku i w kilka sekund pózniej otworzyły się drzwi za
plecami Johna. Usłyszał wchodzące do środka straże. Nie odwrócił się . Karamazow, ciągle
niepewnym głosem, wychrypiał po rosyjsku:
- Zabrać tego człowieka i zamknąć w pomieszczeniach na niższym poziomie. Pilnować go!
Rourke wstał uśmiechając się. Zgasił cygaro o blat biurka i zostawił je na nim.
- WynoÅ› siÄ™! - warknÄ…Å‚ po angielsku Karamazow.
ROZDZIAA XL
Kapitan Reed, ssąc w ustach pustą fajkę, jeszcze raz obejrzał się przez ramię na
radiooperatora i obrócił na pięcie, kierując się do wyjścia. Przeszedł zamaszystym krokiem przez
wąski, piwniczny korytarzyk i przeskakując po dwa stopnie, dostał się na parter budynku. Przez
otwarte drzwi biblioteki słyszał głos pułkownika Darlingtona, spokojny i opanowany, oraz
furiackie wrzaski dowódcy sił paramilitarnych, Randana Soamesa:
- Ponad stu moich ludzi zostało zabitych przez tych przeklętych skurwysynów, komuchów,
pułkowniku! A pan chce, bym się uspokoił!
Kapitan zapukał do drzwi i wszedł nie czekając na pozwolenie. Soames znowu zaczynał
mówić i Reed przerwał mu:
- Pułkowniu, osobiście sprawdzałem w kabinie radiowej. Częstotliwość harriera jest
otwarta i jeśli porucznik Brennan byłby na pokładzie, wezwałby nas. Kazałem przerwać nasłuch na
tej częstotliwości. Myślę, że Rosjanie mogliby jej użyć, dopóki trzymamy ją otwartą, do
namierzenia nas. Według mnie dostali Brennana i pojmali prezydenta.
Soames ciągle mówił, choć - jak sądził Reed - to, co wygadywał nie miało żadnego
znaczenia.
- Dostali więcej niż setkę moich chłopaków, kiedy ci atakowali gang renegatów na jakimś
cholernym płaskowyżu, w środku nocy, w cholernej nawałnicy. Zwyczajnie sfrunęli swymi
helikopterami, miło i przyjemnie, jakby byli właścicielami całej tej zafajdanej ziemi.
- Owszem są, przynajmniej na razie - pułkownik Darlington splótł dłonie patrząc na Reeda.
Kapitan zwrócił się do Soamesa:
- Sir, czy nie słyszał pan, co powiedziałem ? To znaczy, utrata pańskich ludzi jest istotna,
jest okropna, ale czerwoni przypuszczalnie schwytali prezydenta Chambersa, gdy wylądował w
Galveston!
- Wybierzemy sobie nowego - spokojnie powiedział Soames.
- Nie. Musimy odzyskać tego - rzekł Darlington, - Zastanawiałem się nad tym i sądzę, że
kapitan Reed i inni zgodzą się ze mną. Nadszedł czas, byśmy pokazali Rosjanom, że ciągle
możemy walczyć. Zgodnie z tym, co twierdzą resztki wywiadu wojskowego z obszaru Galveston,
Rosjanie zajęli tam jedną z naszych ściśle tajnych baz. Przez jakiś czas pracowałem tam. Był w niej
wzmocniony, podziemny kompleks, który miał ochronić załogę przed powietrznym wybuchem
neutronowym. Musieli być tam, gdy wylądowali Rosjanie, a potem było już za pózno.
Prawdopodobnie właśnie ta baza lotnicza jest teraz użytkowana przez Sowietów i najpewniej tam
trzymają Chambersa. Sądzę, że przyskrzynili również kilkuset naszych lotników. Nie mieli czasu
na przetransportowanie ich do obozu więziennego.
- Chce pan na nich uderzyć, sir ?
Reed nabił fajkę tytoniem i spojrzał na Darlingtona.
- Jak pan sądzi, kapitanie, pańscy chłopcy na ziemi, kilka moich harrierów w powietrzu -
damy radę to zrobić? Dostać się do środka i odbić Chambersa, może uwolnić naszych ludzi ?
Pokąsać nieco Rosjan i dać im znać, że trzymamy się niezle ? Ludzie Soamesa ubezpieczaliby tyły
- to jego działka.
- Możemy wylądować około 75 mil od tego miejsca, a potem podejść ich - podchwycił
Randan.
- Bliżej. Mogę dostarczyć was na odległość 20 mil od bazy. Jeśli chce pan spróbować - w
końcu to pańscy ludzie. Co pan na to, Reed ?
Reed spojrzał na pułkownika sił powietrznych i przytaknął, po czym zapalił fajkę. Soames
ciągle mamrotał coś o przeklętych komuchach.
ROZDZIAA XLI
Rourke usłyszał stukanie do drzwi małego pokoju z dwoma łóżkami, w którym był
zamknięty, potem drzwi otworzyły się i w progu stanęła Natalia. Miała na sobie białą bluzę z
długimi rękawami, czarną plisowaną spódnicę i pantofle na wysokim obcasie. Uczesanie, makijaż
- z trudem mógł sobie przypomnieć, jak wyglądała na płaskowyżu, w zabłoconych spodniach, z
mokrymi włosami przyklejonymi do twarzy. W biurze Karamazowa różnica nie wydawała się tak
szokująca, choć to zaledwie trzy godziny temu - sprawdził na zegarku.
- Mogę wejść, John ? - spytała.
- Ty tu rządzisz, nie ja. Wchodz - rzekł wstając.
- Myślałam, że będziesz chciał wiedzieć... Paula zabrano z chirurgii-Przebywa teraz na
oddziale intensywnej terapii, jak to nazywacie. Ale już jest dobrze. Nie ma większych uszkodzeń [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl