[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czuła, że oszaleje, jeżeli jej zaraz nie posiądzie.
Musi mu dowieść, że jest kobietą. Oswobodziła się
z jego ramion i energicznym ruchem zdarła z siebie
halkę. Ujrzała, jak jego zrenice się rozszerzają.
- Wyglądam jak dziecko? - Zciągnęła figi. - Wy-
glądam? - Rozpuściła włosy. - A może jak kobieta,
która potrzebuje mężczyzny?
S
R
Zaschło mu w gardle.
- Chcę, żeby było brutalnie i szybko.
Bez słowa chwycił ją za rękę i rzucił na łóżko.
- Teraz! - Wszedł w nią z ręką na jej piersi, wtula-
jąc twarz w jej włosy. - Tak, James, tak. O, tak!
Teraz liczył się tylko ten rytm, nie Elsie, nie Owen
ani ich ponure dzieciństwo. Ani nawet jego bliski wy-
jazd, tylko oszałamiająca ekstaza, która sprawiła, że
gdy wrócili na ziemię, ich apetyt wzrósł stukrotnie.
S
R
ROZDZIAA DZIEWITY
Obudziła się w pustym łóżku. Czuła się zmęczona,
ale w przyjemny sposób. Zaspokojona. Po pierwszym
dzikim zespoleniu kochali siÄ™ drugi faz. Zgodnie
z obietnicą James sycił się nią długo i niespiesznie,
a potem scałował jej łzy rozkoszy.
Czuła jego zapach na pościeli i obiecała sobie, że jej
nie upierze, dopóki nie wywietrzeje. Dobiegał ją też
boski aromat kawy. Z wypiekami na twarzy rozważała
w myślach swój nocny bezpardonowy szturm na Jame-
sa. Czy teraz, robiÄ…c kawÄ™, ma wyrzuty sumienia?
Wyobraziła sobie, że przechadzając się po kuchni,
układa sobie w myślach przemówienie: Musisz zro-
zumieć moją cygańską duszę... Zostańmy przyja-
ciółmi, etc." Uśmiechnęła się. Niech jeszcze chwilę
się pomęczy.
Zastała go w salonie, jak popijając kawę, przeglądał
jej albumy z fotografiami.
- Cześć.
Podniósł wzrok. Stała ubrana w jego koszulę, nie do
końca zapiętą. Widział kawałek jej piersi, pępek i czar-
ne koronkowe majtki. Na albumach leżał jego nie
podpisany nowy kontrakt, ale po tej upojnej nocy
podpisywanie go byłoby głupotą. Niczego tak nie pra-
gnął, jak spędzić z nią cały dzień w łóżku. Ale przecież
nie jest stworzony do osiadłego trybu życia.
S
R
- Cześć.
- Pięknie pachnie ta kawa - szepnęła.
- PrzyniosÄ™ ci.
Wstał zadowolony, że może przestać pożerać ją
wzrokiem. Nawet nie wiedział, że ma taką ładną ko-
szulÄ™.
Gdy podał jej kubek, usiadła na kuchennym blacie.
- Gryzie cię sumienie? -. zapytała.
- Trochę. - Gigantyczne niedomówienie. - A cie-
bie?
- Nic a nic - odparła z uśmiechem.
Podziwiał jej spokój.
- Okej...
- Wiem, co ci chodzi po głowie - oświadczyła. - O
Boże, wykorzystałem ją. Tak nie postępuje człowiek
honorowy. Rano na pewno będzie skrępowana..."
- CoÅ› w tym stylu.
- Czy wyglądam na skrępowaną?
Nie, nic z tych rzeczy. Wyglądała, jakby kochała się
przez całą noc i jeszcze było jej mało.
- Nie.
- No właśnie. Więc przestań tak myśleć. O ile
dobrze pamiętam, kazałam ci to zrobić. I było fantas-
tycznie. Tego mi było trzeba. Taka jedna noc to genial-
ny sposób na zakończenie koszmarnego dnia.
Przed nim jeszcze trzy tygodnie w Skye. Czy ona
sobie wyobraża, że może nie być powtórki?
- Nie mów, że to jedna noc, jak jesteś ubrana tylko
w moją koszulę. - Sam był jedynie w spodniach.
Uśmiechnęła się łobuzersko.
- Mam ci ją oddać?
- Nie. - Podszedł do niej, wsunął się między jej
S
R
uda i sięgnął do guzika. Zapiął wszystkie jeden po
drugim. - Tak jest lepiej. - Sięgnął po kubek i opuścił
kuchniÄ™.
- Mów za siebie! - zawołała za nim.
W salonie usiadła na wprost niego, ale on udawał,
że jest pochłonięty oglądaniem zdjęć. On ma rację.
Jeśli ma go przekonać, że była to przygoda jednej
nocy, powinna się pilnować, ale z drugiej strony, po
raz pierwszy w życiu było jej tak lekko na duszy.
Najwyrazniej wypłakała cały smutek minionych lat.
- Nie wiedziałem, że tyle podróżowałaś.
- Bo nie zapytałeś. Uznałeś, że skoro od dziecka
mieszkam w Skye, to nosa stąd nie wystawiłam.
Pokiwał głową. To prawda. Ocenił ją zbyt pochopnie.
- Tak było. Przepraszam.
- Wybaczam. - Po takiej nocy wszystko by mu
wybaczyła. - Pewnie odziedziczyłam niezłą dawkę
genów po ojcu.
Miał przed sobą fotografię sporo młodszej Helen
z wieżą Eiffla w tle.
- Gdzie ci się podobało najbardziej?
- W Wenecji.
- Odpowiadasz tak bez namysłu? - zdziwił się.
- To wyjÄ…tkowe miejsce.
- Tak, to prawda. - Pochylił się nad albumem.
Miniona noc poważnie pomieszała mu szyki. Wyjaz-
dem ze Skye przejął się bardziej, niż powinien. Cygań-
ska dusza kazała mu ruszać w drogę, ale Helen, podob-
nie jak Wenecja, okazała się wyjątkowa.
- Helen...
- James...
- Chciałem nawiązać do tej nocy...
S
R
- Uhm.
- Nie wiem, czy potrafię mieszkać z tobą pod tym
samym dachem i zapomnieć, jak nam było niewiary-
godnie dobrze. Co na ciebie popatrzÄ™, mam ochotÄ™
znowu to zrobić.
Amen. Ale ona wiedziała, że jeśli ma mu pozwolić
odjechać, musi zapomnieć o seksie.
- To był odosobniony numerek. - Wzruszyła ra-
mionami. - Zdarzały ci się takie, nie?
- Czasami.
- Tak było i tym razem. Dalszy ciąg nie jest wy-
magany.
Nie posiadał się ze zdumienia. Ona mówi to po-
ważnie?!
- Ale nie zdarzyło mi się tych kobiet spotykać
dzień po dniu - zauważył.
Nonszalancko wzruszyła ramionami.
- JakoÅ› sobie poradzimy.
- Znowu ciÄ™ pragnÄ™. Natychmiast.
Tak ją tym zaskoczył, że na moment zaniemówiła.
- James, za trzy tygodnie wyjedziesz - zaczęła,
odzyskawszy głos. - Wierz mi, nikt lepiej ode mnie
nie wie, czym jest cygańska dusza. Stanę w tych
drzwiach i pomacham ci na pożegnanie, życząc ci
wszystkiego najlepszego. Ale jeśli przez te trzy ty-
godnie będziemy robili to co dzisiejszej nocy, to nie
mogę obiecać, że właśnie tak się zachowam. Wczo-
rajszy wyjazd ojca nauczył mnie, że nie wolno za-
dowalać się byle czym. Będę cię zatrzymywać, mogę
nawet szlochać. I będę prosić, żebyś został. - Choć
wolałabym, żebyś sam chciał zostać. - Ostrzegam
cię, to może być bardzo przykre pożegnanie. Staram
S
R
się podejść do tego w sposób dojrzały. James, postaraj
się mi pomóc.
- Co by się stało, gdybyś wyjechała ze mną?
- Dlaczego?
- Coś jest między nami. Helen, ja nie chcę się roz-
stawać. Chcę być z tobą. Ty tego nie czujesz?
Przytaknęła.
- Mimo to nie proszę, żebyś został. Nie proszę cię
o nic, o czym wiem, że nie chciałbyś tego zrobić.
CisnÄ…Å‚ jej album na kolana.
- Ja też cię nie proszę o coś, co ci się nie podoba.
Helen, ty też jesteś wędrowcem. Masz cygańską du-
szę. Teraz, kiedy Elsie nie żyje, już nic nie trzyma cię
w Skye.
Nie wierzyła własnym uszom. Poczuła się rozcza-
rowana i zła. Już zdążył ją poznać? Jej przywiązanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]