[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się z inną. Przyjęła też do wiadomości, że nigdy nie będzie mogła
.wrócić do rodziny.
- Może Trell zajmie się kimś innym - powiedziała na: głos. - A
może wpadnie w jakąś dziurę i zniknie - dodała, zdejmując szlafrok i
wkładając czerwoną sukienkę z dzianiny.
Dopiero teraz zauważyła wyhaftowany na mankiecie szlafroka
monogram. D.C. Palce zacisnęły się na miękkiej tkaninie. Szlafrok
należał do Daną. Od razu się domyśliła, że odstąpił jej swój
apartament. Uśmiechnęła się na myśl o jego szarmanckim
zachowaniu. Ani słowem jej o tym nie pisnął. A ona po prostu wpisała
86
RS
się do księgi meldunkowej tam, gdzie wskazała jej Diana. Pomyślała
odruchowo, że z Dana byłby idealny przywódca. Potrafił się
poświęcić, nie dbając o własne korzyści. Tej cechy Trell Sylvest bez
wątpienia nie posiadał.
- Powiedz mi coś, Kumpel - zwróciła się do kota. - Czy ja się tak
zamartwiam o rodzinę dlatego, że boję się myśleć za dużo o Danie
Carsonie?
- Miau.
- To zupełnie normalne, że pociąga cię człowiek, który daje ci
wszystko, czego potrzebujesz. Ja się boję, a on robi wrażenie
nieustraszonego. Ja uciekam, a on oferuje mi spokojną przystań. Nie
ma w tym nic dziwnego, że ciągnie mnie do niego. -Kumpel podszedł
i zaczął się ocierać. - Ma cechy, które bardzo cenię. Na przykład siłę,
uprzejmość i wielkoduszność. Nie wspominając o zabójczym
wyglądzie. Poza tym odnosi sukcesy zawodowe. Angażuje się w
swoją pracę. Jest czarujący... ekscytujący. - Zawahała się.
Na tym właśnie polegał problem. Dan Carson zdawał się mieć
wszystko, czego mogła zapragnąć. Sama myśl o nim wystarczała, by
przeszył ją dreszcz. Coś między nimi iskrzyło, przynajmniej z jej
strony. Z jego zresztą zdaje się też.
- To chemia - powiedziała głośno, a Kumpel znowu się o nią
otarł. - Nie znam go. Ludzie potrafią udawać. Może tak naprawdę pod
całą tą uprzejmością i dobrymi manierami kryje się tyran.
Lecz wiedziała, że to nieprawda. Przerażało ją to, że Dan Carson
nie był dla niej obcy: Znała go niecałą dobę, a już bez wahania
87
RS
zaryzykowałaby całą swoją przyszłość, gdyby musiała postawić na
jego charakter. Właściwie tak właśnie zrobiła.
- Ja się go boję - dodała, - Nie, to nie tak. On mnie nie przeraża.
Tylko reaguję na niego tak mocno, że wytrąca mnie to z równowagi.
Kumpel pacnÄ…Å‚ menu Å‚apÄ….
- Miau!
Był dość natarczywy, więc Celeste pochyliła się nad kartą.
Roześmiała się w głos, gdy zobaczyła, co kot wskazuje łapą.
- Homar?
- Miau.
- Ale z ciebie smakosz.
- Miau!
- Dobrze, dobrze, już zamawiam. Masz szczęście, że przygarnął
cię ktoś, kto ma trochę pieniędzy w banku. Przeciętna dziewczyna nie
mogłaby sobie pozwolić na zaspokojenie twoich apetytów. -
Zamówiła homara i sałatkę krabową dla siebie.  Po lunchu
powinniśmy wynająć samochód i przejechać się po mieście. Muszę
znalezć jakieś mieszkanie.
Celeste roześmiała się; mówi do kota, jakby rozumiał jej słowa.
W rzeczy samej zdawał się rozumieć. W każdym razie rozmowa z nim
poprawiała jej samopoczucie.
- Na pewno coś znajdziemy. Wolałabym nie korzystać za długo
z uprzejmości Dana.
88
RS
Upomniała się w myślach, że powinna nauczyć się mówić o nim
per  pan Carson". Jeśli nie opanuje własnych emocji, może ją czekać
cierpienie.
Dzwonek telefonu wyrwał ją z zamyślenia. Natychmiast
podniosła słuchawkę.
- Wpakowała się pani w niezłe kłopoty. Najlepiej, jak zniknie
pani z życia Dana Carsona. I to jak najszybciej, póki pani jeszcze
może. .
Celeste nie zdążyła odpowiedzieć. Odłożono słuchawkę.
Dan wszedł do holu  Admiralicji" i ruszył do swojego pokoju na
czternastym piętrze. Musiał zadzwonić. W spokoju. Ale przede
wszystkim musiał się upewnić, że u Celeste wszystko w porządku.
Wiedział, że ona przed czymś ucieka, ale teraz nie miał już
wątpliwości,, że większe niebezpieczeństwo grozi jej z powodu
znajomości z nim. Skoro Kip był pod obserwacją, Celeste
najprawdopodobniej również - tylko dlatego, że przyjęła jego pomoc.
Znowu ogarnęła go wściekłość na Ricka Hansona. Agent CIA go
we wszystko wpakował, a teraz niewinni ludzie za to płacili. Dan zdał
sobie sprawę, że ma tylko jedno wyjście. Kiedy upewni się, że Celeste
nic nie grozi» wypÅ‚acze Carson Dynamics z caÅ‚ej tej afery. BÅ‚Ä…d firmy
nie był popełniony z premedytacją.
Nie chciał brać udziału w szpiegowskiej grze zaaranżowanej
przez Ricka Hansona.
Wysiadł z windy i poszedł do apartamentu Celeste. Chciał ją
zobaczyć. To było śmieszne i głupie, ale po prostu chciał na nią
89
RS
patrzeć; No, nie tylko. Chciał też jej dotykać. Całować ją, trzymać w
ramionach. Niebezpieczny znak. Była najpiękniejszą kobietą, jaką
znał. I tak piekielnie stanowczą i niezależną.
Zapukał lekko do drzwi. O dziwo otworzyły się natychmiast.
Stała przed nim Celeste, pobladła i przestraszona.
- Co się stało? - krzyknął. Musiało zdarzyć się coś strasznego,
widział to. - Co się stało?
Celeste podniosła na niego wzrok. Była przerażona.
- Ktoś właśnie do mnie dzwonił. Powiedział, żebym zniknęła z
twojego życia.
Dan wszedł do środka i zatrzasnął za sobą drzwi. Był
zszokowany.
- Kobieta czy mężczyzna? - zapytał.
- Mężczyzna. Nie żartował.
- Pamiętasz, co dokładnie powiedział?
Dan podprowadził ją do łóżka. Usiadła obok kota.
- Powiedział, że wpakowałam się w kłopoty i że powinnam
zniknąć z twojego życia, póki jeszcze mogę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl