[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odczuwać zimno. Właściwie zrobiło się jej gorąco.
- Lepiej wpadnij do sąsiada - zaproponował niespodziewanie.
- Do sąsiada? - zdziwiła się niemądrze.
- No cóż, awarii teraz nie usuniemy, a musisz dokończyć pranie.
Na szczęście odwrócił się już, by przejść do kuchni. Przynajmniej teraz
nie zauważy jej rumieńca.
Ale ze mnie idiotka, skarciła się w duchu. Pomyśleć, że się na mnie
rzuci tylko dlatego, że zobaczył kawałek odkrytego dekoltu!
Przełożyli podsuszoną bieliznę do kosza, mokrą zaś do kilku
plastikowych toreb. Mieli już opuścić mieszkanie, gdy Marc się zatrzymał.
- Wez od razu jakieś suche ubranie - poradził.
- Po co? - zaprotestowała. - To nie potrwa długo.
- Nie będziesz chyba tak stać i czekać. Dokończ ten prysznic u mnie.
Myśl o wejściu pod prysznic Marca sprawiła, że poczuła dziwne
mrowienie.
- Nie masz nic przeciwko temu? - zapytała, odpędzając obraz Marca
stojÄ…cego z niÄ… pod prysznicem.
- Przecież gdybym miał, to bym tego nie proponował - stwierdził ze
zniecierpliwieniem. - Pospiesz się, jeśli chcesz przed północą położyć się
spać.
Weszła na górę, wyjęła z szafy dżinsy i sweter, po czym zaczęła
gorączkowo szukać czystej bielizny. Okazało się, że nie pozostał jej duży
wybór. Do prania nie powędrował tylko komplet, na który składały się
skandalicznie skąpe czarne majtki i stanik z koronką, które dostała w
RS
38
prezencie urodzinowym od dowcipnych koleżanek z pracy. No i jeszcze
jedwabisty biały stanik z fiszbinami, specjalnie zaprojektowany tak, by
wypychał do góry biust.
Wszystkie te części garderoby zdobiły nadal metki, gdyż Lauren nie
miała dotąd okazji, by się w nie ubrać. Skoro jednak alternatywą pozostaje
tylko nagość...
Chwyciła czarny komplet, położyła go na dżinsach i starannie je
zwinęła, tak by ukryć kompromitującą bieliznę.
- Nie zapomnij zamknąć drzwi! - zawołał Marc. - Ja pójdę przodem i
włożę bieliznę do pralki.
Myśl o tym, że Marc mógłby się zająć jej praniem, sprawiła, że zbiegła
na dół w trzech susach. Musi go dogonić, by do tego nie dopuścić. W
ostatniej chwili przypomniała sobie o kluczach. Gdyby drzwi się
zatrzasnęły i nie mogłaby wrócić, wtedy dopiero wywarłaby na nim
wrażenie!
Dotarła w końcu do progu sąsiedniego mieszkania.
- Można? - zapytała, wsadzając głowę do środka.
- Idz prosto! - zawołał. - Ten dom jest lustrzanym odbiciem twojego, na
pewno nie zabłądzisz.
Ruszyła w kierunku głosu. Miała nadzieję, że zdąży powstrzymać
gospodarza, Marc jednak opróżniał już drugą torbę mokrej bielizny.
- Wsypać proszek, czy wystarczy wypłukać? - zapytał, zamykając
drzwiczki pralki.
- Tylko płukanie, dziękuję - rozstrzygnęła bez wahania, podchodząc z
koszykiem wysuszonego już częściowo prania.
- Włożyć to do suszarki? - zapytał.
- Dziękuję, poradzę sobie - odparła, szybko usuwając koszyk z zasięgu
jego rÄ…k.
Ten nagły manewr sprawił, że leżące na wierzchu, zwinięte dżinsy
zsunęły się. Lauren patrzyła przerażona, jak spadają na podłogę i
skandaliczna czarna bielizna lÄ…duje prosto pod nogami gospodarza.
Zapadła cisza. Oboje patrzyli na śmiały, seksowny komplet, aż wreszcie
Lauren rzuciła się, by go podnieść. Na nieszczęście, również Marc schylił
się w tym samym celu. Mocno zderzyli się głowami.
Lauren chwyciła się za czoło, wypuszczając przy okazji z rąk koszyk.
Podłogę zasłał pełen asortyment bielizny w różnych kolorach.
RS
39
Z jękiem opadła na kolana i zaczęła upychać ubrania w koszu. W
ostatniej chwili zorientowała się, że nie powinna tam wkładać kompletu z
czarną koronką. Zaczęła szukać go wzrokiem.
- Proszę. - Marc podał jej zgubę. - O to ci chodzi?
- Och, tak - odparła z trudem, jakby ktoś ją dusił. Wyprostowała się, a
owinięty uprzednio wokół ciała kąpielowy ręcznik pozostał na podłodze.
Musiała chyba na nim niechcący klęknąć, bo gdy wstała, spowijał tylko jej
kostki.
Zamknęła oczy. Wszystkie zagrożenia, o których myślała z lękiem,
ziściły się jednocześnie.
- Lauren, idz lepiej pod ten prysznic - poprosił zdławionym głosem
Marc.
- Włożę to do suszarki - zaprotestowała, czując, że już bardziej nie może
się zaczerwienić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- brytfanna.keep.pl
Metcalfe_Jasie_Warto_bylo_czekac
043. Metcalfe Josie W cztery oczy
Kraszewski_Józef_Ignacy_ _Stara_baśÂ›śÂ„_cz._3
Dynastia Danforthów 11 Banks Leanne Prywatne śźycie senatora
Hooper Kay W objć™ciach strachu
James Axler Deathlands 046 Gemini Rising
Becquer, Gustavo Adolfo Historia de una mariposa y una arana
01 Kiedy nadcić…ga ciemnośÂ›ć‡
Diablica pirata (NO CÓŻ MOŻE BYĆ)