[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystko do uczty. Indy nie mia³ w¹tpliwoSci co do g³Ã³wnego dania
w menu Morcegos.
Prawdopodobnie pierwszy raz w ¿yciu pragnê, by obiad siê
opóxni³.
Kanibalizm to nie ¿arty odpar³a Deirdre.
Tym bardziej, ¿e jesteSmy honorowymi goSæmi doda³ Fawcett.
Dwaj spoSród tañcz¹cych wojowników wymachiwali Sciêtymi
g³owami, które trzymali za w³osy.
Przypuszczam, ¿e nie zmniejszaj¹ tutaj g³Ã³w powiedzia³
Indy. Tancerze zbli¿yli siê i Indy rozpozna³ te g³owy. Mój Bo¿e, to
Fletcher i Bernard!
Lepiej by³oby, ¿ebySmy utonêli, ni¿ zostali teraz po¿arci przez
te potwory powiedzia³a Deirdre.
Indy jednak ma racjê odezwa³ siê Fawcett. Im d³u¿ej po-
trwa ta parada, tym d³u¿ej bêdziemy ¿yæ i tym wiêksze s¹ nasze szanse
na pomoc ze strony Ceibian.
Nazywasz to pomoc¹? zapyta³ sarkastycznie Indy.
Ceibianie to cywilizowane spo³eczeñstwo. Nie tylko nie je-
dz¹ oni ludzkich istot, ale nie pope³niaj¹ ¿adnych zbrodni. Niezale¿-
nie od tego, co mi zrobili, ci¹gle pozostajê pod wra¿eniem. Ich cywi-
lizacja jest tak wykszta³cona! Po prostu rozwinê³a siê ona w ca³kowicie
inny sposób ni¿ nasza.
213
Skoro s¹ tak cywilizowani, dlaczego maj¹ tak wielu miotaczy
w³Ã³czni? Indy poczu³, ¿e sznur na jego nadgarstkach dr¿y. Spoj-
rza³ za siebie, ale nie by³ w stanie niczego dostrzec.
Ci miotacze w³Ã³czni, jak ich nazywasz, s¹ doskonale wytre-
nowani w sztuce wojennej i s¹ cz³onkami Orbity Zewnêtrznej. Stra¿-
nicy nie s¹ uwa¿ani za ciemiê¿ców, przeciêtny ceibianin widzi w nich
bohaterów.
Cholera. To nam nie pomo¿e powiedzia³ Indy.
Teraz Indy poczu³ jak¹S d³oñ przytrzymuj¹c¹ jego rêkê, podczas
gdy wibracje trwa³y.
B¹dx cicho szepn¹³ jakiS g³os. Nagle lina wokó³ jego nad-
garstków pêk³a. D³oñ dotknê³a jego ramienia. Jeszcze siê nie ruszaj.
Mówi³aS coS? Fawcett zapyta³ Deirdre.
Nie, ale s³ysza³am to.
Cicho powiedzia³ Indy. Rae-la jest tutaj.
Rae-la okr¹¿y³a s³up, przecinaj¹c wiêzy ka¿dego z nich.
Pos³uchajcie mnie powiedzia³a; Kiedy tylko stra¿nicy za-
atakuj¹ wioskê, poSpieszcie za mn¹ tak szybko, jak tylko jesteScie
w stanie biec.
Nie widzimy ciê powiedzia³ Fawcett.
Nied³ugo zobaczycie.
W tej samej chwili Indy zauwa¿y³ wodza stoj¹cego w drzwiach
chaty i obserwuj¹cego ich. Podszed³ bli¿ej i stan¹³ przed Fawcettem.
Rozmawiasz ze z³ymi duchami, a one odpowiadaj¹.
Tak. Duch, z którym rozmawiam, powiedzia³, ¿e je¿eli na-
tychmiast nie zostaniemy uwolnieni, potê¿na si³a zaatakuje wioskê
i wielu z was zginie.
Znam te z³e duchy. Rozmawia³em z nimi wiele razy. Znam
sztuczki, jakie wyprawiaj¹.
Pragn¹ widzieæ, jak bezpiecznie odlatujemy powiedzia³ Indy.
W³aSnie odezwa³ siê Fawcett. WypuSæcie nas wiêc i bar-
dzo szybko st¹d odlecimy.
Wódz popatrzy³ ostro¿nie na Fawcetta.
Ty nie przyby³eS tutaj z nieba razem z innymi zauwa¿y³.
Nie. Przywieziono mnie do niewidzialnego miasta wiele mie-
siêcy temu. Teraz odlatujê wraz z nimi maszyn¹ lataj¹c¹.
Wódz wyci¹gn¹³ nó¿.
Przekonam siê, czy jesteS cz³owiekiem, czy duchem.
Ci¹³ no¿em Fawcetta dok³adnie w chwili, gdy Indy wyrwa³ rêce
ze sznura i rzuci³ siê na wodza. Swobodne rêce pu³kownika by³y jesz-
214
cze szybsze. Uderzy³ d³oñ wodza, ale jedynie obróci³ ostrze ku swo-
jemu bokowi, gdzie przeciê³o koszulê i zag³êbi³o siê pomiêdzy dwa
¿ebra. Indy odci¹gn¹³ wodza, z³apa³ go za nadgarstek i wykrêca³, a¿
wreszcie Indianin upuSci³ pokrwawiony nó¿.
Tañce i Spiewy skoñczy³y siê gwa³townie. Morcegos rzucili siê
ku swoim wiêxniom, ale zatrzymali siê w odleg³oSci kilku kroków.
Indy trzyma³ nó¿ przytkniêty do gard³a wodza, podczas gdy Morce-
gos wycelowali swoje zatrute strza³y. Ca³a scena zamar³a w bezru-
chu, jak gdyby nikt nie oddycha³. Fawcett trzyma³ siê za bok, a z je-
go rany ciek³a krew.
Musimy dostaæ siê do samolotu szepnê³a Deirdre.
Wiem, ale nie wydaje mi siê, aby oni zamierzali nas wypu-
Sciæ. Indy zacz¹³ powoli oddalaæ siê od s³upa, wojownicy jednak
przysunêli siê bli¿ej, zagradzaj¹c im drogê. Przypuszczam, ¿e to
jest ich odpowiedx.
Powiedz im, ¿eby nas wypuScili, bo inaczej zginiesz naka-
za³ wodzowi Fawcett.
Zawsze jestem przygotowany na Smieræ.
Rwietnie pomySla³ Indy. W³aSnie takiego zak³adnika potrze-
bowali.
Wódz rzek³ coS do wojowników, którzy bardziej przypominali
nietoperze ni¿ kiedykolwiek. PodnieSli dmuchawki do ust.
Indy mocniej przycisn¹³ nó¿ do gard³a wodza.
Co im powiedzia³eS?
WyjaSni³em im, ¿e mam umrzeæ i ¿e tak jest dobrze. Ale oni
musz¹ odpowiedzieæ wasz¹ Smierci¹.
W tej samej chwili w powietrzu Swisnê³a jakaS czarna strza³a,
uderzy³a w gard³o wodza i przesz³a przez nie. Grot utkwi³ pod pach¹
Indy ego. Krzyki wype³ni³y powietrze. Morcegos byli zbici z tropu,
gdy stra¿nicy Ceiby mknêli przez wioskê, posy³aj¹c strza³y.
Indy odwróci³ siê ku Deirdre, dziewczyna jednak ju¿ siê oddala-
³a. Tu¿ przed ni¹ bieg³a Rae-la. Indy wzi¹³ Fawcetta za ramiê, ale
zraniony Anglik strz¹sn¹³ jego d³oñ.
Cholera, nic mi nie jest. Ruszaj.
Umykali z wioski poSród kakofonii wrzasków i okrzyków bólu,
po czym zaczêli przedzieraæ siê przez las. Indy poczeka³ na Fawcet-
ta, pu³kownik jednak machn¹³ rêk¹, popêdzaj¹c go do przodu. Faw-
cett by³ ranny, ale przynajmniej w ca³ym tym zamieszaniu nikt za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- brytfanna.keep.pl
Fiedler Arkady Spotkałem szczęśliwych Indian
Sunday is Three Thousand Years Raymond F. Jones
J. V. Jones The Book Of Words 1 The Baker's Boy
1992 WW2222 Vampire Storytellers Handbook (Text Only)
(16) Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i nieuchwytny kolekcjoner
Cyklická vazba 30 let Václav Kotěšovec, 2007