[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ja też tęskniłem za tobą, moja maleńka dziewczynko. - Pocałował ją w czoło.
Poruszał się w niej najpierw powoli, a pózniej coraz szybciej i szybciej, aż
zaprowadził ją tam, dokąd dążą wszyscy kochankowie - na sam szczyt rozkoszy.
Odpoczywali długo wtuleni w siebie. - Zdaje mi się, że Nick Behrens potrzebuje
teraz trochę relaksu, czy mam rację? Odwróć się, znajdziesz się teraz w salonie
masażu Marty Morgan. Poczekaj potrzebna jest jeszcze inna muzyka.
W pokoju rozległy się dzwięki saksofonu. Marta natarła sobie dłonie lotionem i
usiadła na leżącym na brzuchu Nicku. Zaczęła od mięśni karku, potem pomasowała
łopatki i plecy. Nick jęknął z rozkoszy. - Och, jak mi dobrze, Marto!
Marta uśmiechnęła się. Jej też sprawiał przyjemność dotyk ciała Nicka. Poczuła, jak
powoli opada z niej napięcie wywołane przez Gildę, Johna, Oscara, Accord
Industries. Pochyliła się i pocałowała Nicka w kark nie przestając masować jego
pleców.
- Hmm, ten rodzaj masażu jest całkiem przyjemny - zamruczał. Marta poczuła, że
wzbiera w niej pragnienie, żeby znów połączyć się z Nickiem w miłosnym
uniesieniu. Wsunęła ręce pod jego ciało gładząc je od spodu. Nick krzyknął.
Ześliznęła się na materac i spojrzała na Nicka wyzywająco.
- Ach, ty mała czarownico! - pogroził jej palcem. - Zaraz cię wsadzę do pieca...
- Tylko spróbuj - roześmiała się.
- Sama chciałaś!
Rzucił się na nią i zaczęli się mocować w żartach. %7łarty te znalazły swój finał w
nowym miłosnym zespoleniu.
Przez cały ten czas Nick w ogóle nie wspominał o pracy, jakby jej nie było. Zgadzał
się bez słowa na każdą płytę, którą Marta proponowała,
pozostawiając jej decyzję wyboru. Zdaje się, że miał już dosyć podejmowania
decyzji.
Nie odstępował Marty ani na krok. Poszedł za nią do kuchni, gdzie chciała
przygotować lekką kolację. Nie spuszczał jej z oczu ani na sekundę. Ten weekend
był dla nich obojga rekompensatą za dwa tygodnie rozłąki.
Jeszcze w sypialni nie mieli siebie dosyć. Kochali się tak żarliwie, jakby chcieli
przepędzić poniedziałek i nieuchronne rozstanie.
Marta obudziła Nicka rano. Wiedziała, że od niej pojedzie bezpośrednio do Accord
Industries i już wymyślała usprawiedliwienie swego spóznienia.
Przed Nickiem udawała oczywiście, że nigdzie się jej nie spieszy. Przeciągnęła się
w łóżku, gdy on brał prysznic i się ubierał. Ledwie jednak zniknął za drzwiami, a już
szukała w szafie odpowiedniego stroju na dzisiaj. Wieczorem Nick też przyjdzie do
niej, a nie do hotelu. Postanowiła udać w pracy nagły ból zęba, żeby móc wcześniej
wrócić do domu. To będzie już drugie kłamstwo z konieczności. Może dziś się
jeszcze uda, ale co będzie z pozostałymi dniami tygodnia? Musiała zdemaskować
Gildę, albo wtajemniczyć Nicka w swoją podwójną grę, ze wszystkimi tego
konsekwencjami.
Jeżeli mnie potem rzuci, to trudno, pomyślała z żalem parkując samochód przed
Accord Industries. Najpierw pobiegła do Cliffa, żeby się dowiedzieć, czy zaszło coś
nowego w czasie jej nieobecności w Los Angeles. Chciała też zostawić u niego
płaszcz. Nie wszyscy muszą przecież widzieć, że się spózniła. Cliff powiedział jej
tylko, że umówił się z Gildą na randkę.
- Uważaj na siebie, Cliff! - ostrzegła go Marta. To jest bardzo niebezpieczna osoba.
W Nowym Jorku dowiedziałam się, że w Europie wynikły pewne problemy z
produkcjÄ…. Kto wie, czy to nie jej sprawka.
Cliff spojrzał na nią bezradnie. - Czemu to babsko chce doprowadzić Nicka do
ruiny?
- Nie wiem tego, Cliff, ale musimy dowiedzieć się jak najszybciej. Kiedy się pan z
niÄ… spotyka?
- DziÅ› wieczorem.
- Dobrze. Zajmę się w tym czasie jej biurkiem. - Kiedy to powiedziała, uświadomiła
sobie, że nie bardzo będzie miała ku temu okazję, bo przecież musi zdążyć do domu
przed Nickiem.
Na korytarzu przed swoim pokojem ujrzała Nicka w towarzystwie dwóch młodych
mężczyzn w dżinsach i adidasach.
- Marianno, chciałbym pani przedstawić naszych młodych geniuszy. -Marta
skojarzyła natychmiast ich nazwiska z zapiskami w notesie Gildy.
Więc to oni opracowali nowy sprzęt, który Nick miał produkować. Na tym sprzęcie
miała zostać nagrana jej pierwsza płyta. To oni sprawili pośrednio, że Marta i Nick
połączyli swe losy. Spojrzała na chłopaków z sympatią.
Mężczyzni szli właśnie do laboratorium, gdy zza zakrętu korytarza wyłoniła się
Gilda. Młodzi ludzie powitali ją niemal entuzjastycznie. Nick zaś powiedział: -
Cieszę się bardzo, że załatwiła pani tak sprawnie wszystkie finansowe detale z
naszymi młodymi przyjaciółmi. No i licencję...
A więc Nick wiedział o wizytach Gildy w San Jose! Tylko, czy występowała tam
rzeczywiście w interesie jego firmy? Może miała zamiar przekazać licencję komuś
innemu? Jedno pytanie goniło drugie, a Marta nadal nie znała na nie odpowiedzi.
Na biurku znalazła cały plik poczty. Już chciała zadzwonić do urzędniczki
zajmującej się rozdziałem poczty, gdy zwróciła uwagę na jedną z kopert. Była
ręcznie zaadresowana do Gildy, a nadeszła ze Szwajcarii. Marta sprawdziła, czy są
jeszcze jakieś listy do Gildy. Nic oprócz rachunku telefonicznego. Schowała te dwie
rzeczy do kieszeni i rozniosła pozostałą pocztę do adresatów.
Czekała niecierpliwie na stosowny moment, żeby otworzyć list, ale niestety, nie
miała ku temu okazji. Po obiedzie Nick wezwał ją na spotkanie z Gildą i dwoma
młodymi inżynierami. Marta usłyszała tam szczegóły pertraktacji Gildy z panami i
urzędem patentowym. Nick miał widocznie ogromne zaufanie do Gildy, bo w ogóle
nie sprawdził dokumentacji.
Marta była zaskoczona rzeczowością Gildy. Zniknęła bez śladu cała jej zalotność, z
jaką zawsze kokietowała mężczyzn. Co za przewrotna ruda zdzira, pomyślała Marta
z niechęcią. Musiało się to odbić na jej twarzy, bo Nick powiedział nagle: -
Marianno, czy pani zle się czuje? Pewnie nie odpoczęła pani jeszcze po męczącej
podróży do Nowego Jorku... - Marta zagryzła wargi, żeby się nie roześmiać. Fakt,
spała niewiele tej nocy, ale Nick przecież też. - Niech pani już idzie do domu. My i
tak zaraz kończymy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl