[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na mnie gniewał?
O proszę, wcale a wcale! Ale ja tak\e mam nadzieję, \e pańskie informacje oka\ą się
słuszne, mianowicie, \e Jonatan ma jeszcze przy sobie pieniądze. Przecie\ postawiłem
warunek, \e uzyskam je dzięki pana pomocy lub dzięki pana wskazówkom.
Oczywiście!
A co się w wówczas stanie z Jonatanem? Być mo\e, przypłaci \yciem!
Ka\dy człowiek jest sprawcą własnej doli. Nie mogę mu pomóc. Dał mi za mało, oszukał
mnie wyrzekam się więc go i wszystko mi jedno, co się z nim stanie. Jeśli umrze, tym lepiej dla
mnie, będę miał spokój. Ale pan zrobi na tym najlepszy interes, o wiele lepszy, ni\ ja!
To mówił ojciec! Wstrząsnąłem się, jak gdyby przyło\ono mi lód do grzbietu.
Opanowawszy się jednak, spokojnie rzekłem:
Tak, moja zapłata jest bardzo wygórowana, ale nie mo\e mnie oszołomić, gdy\ i tak
jestem bogaty. Posiadam ju\ miliony. mówiąc to, trzepnąłem się w pierś.
Chciałbym je zobaczyć! odparł ze śmiechem.
Mogę panu sprawić tę przyjemność. Niewinne figle ka\demu przystoją. A zatem patrz
pan! Tu& tu& tu& i tu!
Wyjąłem pugilares, otworzyłem i pokazywałem po kolei wszystkie koperty. Bo\e wielki,
wra\enie było piorunujące. Jak\e się szybko zmienił wyraz jego twarzy! Wydawało się, \e oczy
wyskoczą mu z orbit. Podniósł głowę, na ile pozwoliły mu więzy, i ryknął:
To& to& to jest przecie\& skÄ…d pan wziÄ…Å‚ ten pugilares! O! Diable, diable, diable!
krzyknął zaraz i wpił we mnie spojrzenie, którego niepodobna opisać.
Niech się pan nie unosi! odpowiedziałem. Co to panu szkodzi, \e zwiedziłem po
kryjomu namiot pańskiego syna? Ale współczuję panu. Nie mo\e pan dotrzymać słowa; nie
mo\esz przyło\yć się do zdobycia mam je bez pana pomocy i wskazówek. A więc nie mogę
pana wypuścić.
Ni& i& e? wybełkotał w podnieceniu, dr\ąc na całym ciele.
Nie. I nie odzyskasz pieniędzy.
Nie odpowiedział. Głowa mu opadła, policzki zapadły się głęboko, a oczy zawarły.
Sądziłem, \e wpadł w omdlenie. Odwróciłem się, aby odejść, gdy szarpnął więzami, \e a\ kołki
się powykręcały i ryknął:
Jesteś z piekła rodem! Czy wiesz, kim jesteś? Szatanem, szatanem w ludzkim ciele!
Przesada. Twój brat był diabłem. Nazywałem go tak zawsze od pierwszego spotkania. A
ty jesteś Judaszem, zdrajcą. Wszystkim, którzy ci czynili dobro, złem odpłaciłeś. Zabiłeś
własnego brata i ograbiłeś go, a dopiero co zdradziłeś własnego syna, swoje własne dziecko!
Tak, jesteś Iskariotą i umrzesz, jak ów zdrajca, który sam się powiesił. Nie zginiesz z ręki kata,
lecz z własnej. Niechaj Bóg ma większe nad tobą zlitowanie, ni\ ty sam nad sobą.
Odwróciłem się i poszedłem do Franciszka, który stojąc w pobli\u, był świadkiem tej sceny.
Straszliwy człowiek! rzekł młody skrzypek. Czy sądzisz, \e mo\e się jeszcze
skruszyć?
Pragnąłbym, aby się ka\dy grzesznik nawrócił. Ale ten nie nawróci się. Jest gorszy i
bezbo\niejszy, ni\ jego brat, którego sam zabił. Nale\ałoby płakać, gdyby łzy coś tutaj
pomogły.
Ten człowiek mnie niepokoi. Czy mam pójść z panem?
Nie. Zostań tu jeszcze. Młodzi Nijorowie, którzy strzegą koni, nie są zbyt doświadczeni.
Mogliby popełnić jakieś głupstwo. Zresztą, po tamtej stronie jest jeszcze niebezpiecznie.
Chwilowo mamy zawieszenie broni, ale nie pokój. Mo\e jeszcze dojść do walki.
Czy uwa\a mnie pan za tchórza?
Nie. Wszelako nie powinien się pan wystawiać na kule, gdy\ musisz odprowadzić siostrę
do domu i zachować swoje \ycie dla rodziców.
Usłuchał mnie i został. Wódz, który mnie tutaj przyprowadził, odszedł był ju\ dawno.
Wróciłem na Aysinę. Mogłem ją ogarnąć wzrokiem z grzbietu wy\yny. Nic się nie zmieniło.
Winnetou stał w pobli\u broni Mogollonów; spętany wódz le\ał na dole obok swoich
najstarszych wojowników, wódz zaś Nijorów wydawał właśnie rozkaz, aby przyrządzono
posiłek.
Garść wojowników udała się do koni, gdzie le\ały równie\ zapasy mięsa, i niebawem
wróciła z jadłem. Wszędzie dookoła, wzdłu\ lasu, na wy\ynie i przy kopcu broni, widać było
posilających się Indian. Dostaliśmy równie\ ja i Winnetou po kawale mięsa; były to najlepsze
kÄ…ski.
Spodziewając się rychłego przybycia Emery ego wysłałem na jego spotkanie wojownika,
który miał wkrótce wrócić i uprzedzić mnie o zbli\aniu się oddziału. Musiałem przecie\
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotoexpress.opx.pl
Dynastia DanforthĂłw 11 Banks Leanne Prywatne Ĺźycie senatora
11.Amos_Robyn_A_jednak_bohater
Zrodzone ze smierci Nora Roberts
Anna Klodzinska Sygnaly smierci
08. May Karol Rapier I Tomahawk
May Karol Śmierć Judasza
Donald Robyn Nie umkniesz przed miśÂ‚ośÂ›cić…