[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Po Nowym Roku Martyn przejÄ…Å‚ kierownictwo przychodni. John Stokes
bardzo się cieszył z prezentu pożegnalnego w postaci cieplarni do hodowania
roślin. %7łałował tylko, że pogoda nie pozwalała mu na jej pełne wykorzy-
stanie.
- Na razie zajmę się przygotowywaniem sprzętu - powiedział. - Przejrzę
też katalogi ogrodnicze i zamówię nasiona. Możecie już składać zamówienia
na ulubione okazy, jeśli macie ochotę.
Zatrudniono dodatkowo znajomego Jamesa z czasu studiów, który miał
przejąć pacjentów Stokesa. Dzięki temu praca w przychodni przebiegała bez
zakłóceń.
Jedną z pierwszych pacjentek Sarah w nowym roku była Catherine
Markham. Wynik testu tolerancji glukozy był prawidłowy, za to analiza
moczu wykazała nadmiar cukru.
- Przede wszystkim musimy się zająć pani dietą - poinformowała ją Sarah.
- Czy na pewno odżywia się pani według zaleceń?
- To dość trudne w moim stanie. Odczuwam zmęczenie, więc powinnam
się wzmocnić. Od czasu kiedy zaszłam w ciążę, mam bez przerwy ochotę na
czekoladę i wszelkie słodycze. Zupełnie, jakby świadomość, że muszę
ograniczać słodkości, pogarszała sytuację. Mam na nie wzmożony apetyt.
Ale kupuję czekoladę dla cukrzyków. Czy to poważna sprawa... ten cukier w
moczu?
- Czasami oznacza po prostu, że urodzi się niemowlę większe niż
przeciętne. Lepiej spróbować uregulować poziom cukru, dopóki jeszcze
można.
Catherine położyła rękę na brzuchu.
- Spróbuję być ostrożniej sza. Już jestem za gruba - powiedziała.
- Kolejny test tolerancji glukozy przeprowadzimy w lutym - zdecydowała
Sarah. - %7łeby utrzymać wszystko w normie. Widzę też, że ma pani anemię,
więc przepiszę żelazo; ono usunie zmęczenie.
- Tak często mam badaną krew - poskarżyła się Catherine. - Nie znoszę
tego. Ostatnio pobierano mi jÄ… na AFT. Co to takiego?
- To skrót od alfafetoproteiny - wyjaśniła Sarah. - Ten test pomaga wykryć
zespół Downa i tylny rozszczep kręgosłupa. Kiedy stwierdzamy jakąś
nieprawidłowość wyników, zwykle przeprowadzamy kolejny test, ale u pani
RS
90
badania nie wykazały żadnych objawów patologii. Wszystko wskazuje na to,
że płód rozwija się doskonale.
- Chyba jest silny, bo mocno kopie - oświadczyła Catherine z dumą. -
Jestem pewna, że to chłopak. Może będzie piłkarzem. Wciąż się rusza.
Sarah uśmiechnęła się, patrząc za wychodzącą pacjentką. Przyjęła już
wszystkie zapisane osoby, więc pozostały czas postanowiła poświęcić na
przygotowanie planowanej prelekcji na temat leczenia hormonami.
Wcześniej dzwoniła w tej sprawie do Mike'a Brandona. Okazało się, że
wynajął już salę na ustalony wieczór. Zaproponował jej wspólną kolację za
kilka dni, żeby mogli omówić szczegóły przedsięwzięcia. Sarah
zaangażowała też innego konsultanta, który cieszył się doskonałą opinią jako
specjalista od terapii hormonalnej. Miał wygłosić referat zachęcający do tego
rodzaju leczenia. Postanowiła pomóc kobietom przechodzącym menopauzę i
doprowadzi swój zamiar do końca. Pozostało jej tylko zorganizowanie
bufetu. Trzeba zamówić coś lekkiego, jakieś przekąski, do tego sok owoco-
wy i wino. Postara się załatwić wszystko jak najtaniej, żeby Martyn nie miał
powodu do narzekań.
Sięgnęła po notes, ale nie zdążyła nic zapisać, gdyż nagle do gabinetu
wpadła zdenerwowana rejestratorka.
- Czy coś się stało? - spytała Sarah.
- Przed chwilą dzwonili z przedszkola. Daniel przewrócił się i rozbił
głowę. Zawiezli go na oddział urazowy.
Sarah zerwała się z krzesła i podbiegła do drzwi, zanim dziewczyna
skończyła mówić.
- Odwołaj moich popołudniowych pacjentów - wyrzuciła z siebie jednym
tchem. - Albo spróbuj znalezć kogoś, kto by mnie zastąpił. Muszę zobaczyć
Daniela.
- Dobrze, tylko... Czy może pani w tym stanie prowadzić samochód?
Poproszę kogoś, żeby panią podwiózł albo wezwę taksówkę!
- Nie. Dam sobie radÄ™.
W drzwiach prowadzących na oddział urazowy Sarah natknęła się na
Jenny, która akurat miała dyżur.
- Jak on się czuje? Muszę go zobaczyć.
- Teraz jest z nim lekarz. Daniel spadł z poręczy i na chwilę stracił
przytomność. Jeszcze niezupełnie doszedł do siebie. Wymiotował i ma
podwyższoną temperaturę.
- Muszę tam natychmiast wejść!
RS
91
Jenny spojrzała niepewnie w stronę drzwi.
- Może cię w ogóle nie rozpoznać - ostrzegła. - Trochę mówił, ale bez ładu
i składu.
- Powinnam teraz z nim być! - zawołała desperacko Sarah.
Widząc, że nie ustąpi, Jenny uchyliła drzwi.
Daniel leżał w wielkim łóżku niczym małe zawiniątko. Był taki bezradny i
malutki. Sarah z trudem hamowała łzy. Rozpaczliwie pragnęła mu pomóc,
ale jak?
Lekarz stał pochylony nad nim i sprawdzał zrenice. Przykładając zimny
kompres na opuchnięte skronie dziecka, podniósł głowę i spojrzał na
wchodzące kobiety. Sarah rozpoznała w nim dawnego kolegę. Znali się od
czasu, kiedy pracowała w szpitalu.
- Cześć, Sarah. Przykro mi, że spotykamy się w takich okolicznościach.
- Czy ma jakieś złamanie?
- Próbujemy to właśnie ustalić. Zaraz przyniosą zdjęcia rentgenowskie.
Usiądz. On nawet sobie nie zdaje sprawy, że tu jesteś, ale możesz do niego
mówić.
Jenny i lekarz wyszli na chwilÄ™ z pokoju, pozostawiajÄ…c jÄ… z dzieckiem.
Usiadła przy łóżku i wzięła małego za rękę. Nigdy przedtem nie czuła się
taka samotna i bezradna.
Straciła poczucie czasu w trakcie oczekiwania. Wiedziała, że może mieć
zaufanie do personelu szpitala, ale nie zmniejszało to jej bólu, gdy
wpatrywała się w leżącego nieruchomo synka.
Jej rozmyślania przerwał szmer dochodzący od strony drzwi. Obejrzała się
i zobaczyła Martyna.
- Słyszałem już, co się stało. Jak on się czuje?
- Nie wiem - odparła, czując ogromną ulgę na jego widok.
Była zaskoczona, że obecność Lancastera tak na nią działa. Ze wzruszenia
łzy zakręciły się jej w oczach. Przez kilka lat sama rozwiązywała wszystkie
problemy i dopiero teraz uświadomiła sobie, że była to samodzielność z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl