[ Pobierz całość w formacie PDF ]

biodrach.
Uśmiechnął się, napotykając jej zaskoczone spojrzenie i delikatnie odgarnął mokre
włosy za uszy.
- Kochanie, za chwilę ułożysz sobie zupełnie nową listę.
Zabrakło jej tchu, kiedy przesunął dłońmi wzdłuż jej pleców, żeby ująć jej pośladki
i przyciągnąć ją mocno do siebie.
- Myślisz, że jesteś taki dobry? - szepnęła. Dante parsknął cicho, uniósł głowę i
musnÄ…Å‚ ustami jej szyjÄ™.
- Och, lepszy. O wiele lepszy.
- Ja... - Głowa opadła jej do tyłu, kiedy ugryzł ją lekko, poruszając równocześnie
biodrami. - Och!
Dante jęknął. Jej skóra go fascynowała. Taka miękka. Taka ciepła.
Znaczył językiem ścieżkę aż do piersi. Czające się w nim zwierzę pragnęło po
prostu wbić się w nią i znalezć ulgę. Szybki, spocony orgazm ma swoje zalety.
Ale nie z Abby, uświadomił sobie.
To nie jest seks.
To nie jest bezrozumna kopulacja. To związek, który czuł głęboko w swoim
martwym sercu.
Napawając się słodkim smakiem, Dante zakreślał językiem krąg na jej piersi.
Lekkimi muśnięciami drażnił ją, aż usłyszał, że Abby wciągnęła głęboko powietrze
i ujęła w dłonie jego głowę.
- Proszę - szepnęła.
- Właśnie tego chcesz, kochanie? - spytał, zaciskając wargi na jej sutku i przysysając
siÄ™ do niego delikatnie i mocno zarazem.
- Tak. - Jej palce wplątały się w jego włosy. Rozchyliła nogi i ocierała się o jego
męskość.
Dante zamknął oczy, niemal oszołomiony rozkoszą, jaka go ogarnęła. Do diabła.
Nigdy nie czuł się tak dobrze. A przecież nawet jeszcze nie był wewnątrz niej.
Ciepła woda opływała ich, świece migotały, potęgując erotyczne doznania. Uniósł
biodra i gładził ją po wewnętrznej stronie ud. Powoli kreślił wzory na mokrej
skórze, napawając się samą przyjemnością płynącą z dotyku. To mogłoby trwać
105
całą wieczność, pomyślał z zaskoczeniem.
Tylko ich dwoje, sam na sam, w zupełnym spokoju.
Wciąż pieścił językiem twardy sutek, przesunął dłonie wyżej, rozchylając jej nogi.
Przymknęła oczy, kiedy musnął palcem delikatne fałdki. Znacząc ślad
pocałunkami, wrócił do zaniedbanej piersi i leciutko zadrapał kłem czułą
wypukłość, nie przestając jej pieścić.
Abby jęknęła, zaciskając palce w jego włosach. Odchylił się, by spojrzeć na
rumieniec ciemniejący na jej policzkach. Boże, jaka ona jest piękna. Egzotyczny
anioł, który spadł prosto w jego objęcia.
Powolnym, zręcznym ruchem wsunął w nią palec, jednocześnie kciukiem muskając
rozkoszną wypukłość.
- Jesteś taka miła w dotyku - szepnął, zataczając językiem krąg wokół jej sutka. -
Taka gotowa.
- Nie przestawaj - szepnęła ochryple Dante parsknął śmiechem.
- Nie ma na ziemi takiej siły, która mogłaby mnie teraz powstrzymać, kochanie.
Wzdychając, Abby gładziła dłońmi jego kark i napięte mięśnie ramion. Dotyk był
delikatny, ale Dantemu wydawało się, że jej palce zostawiały ognisty ślad.
Przeszył go dreszcz rozkoszy. Przez setki lat szukał wampirów i demonów, które
mogłyby zaspokoić jego potrzeby. Dziki, bezrozumny seks pozwalał przynajmniej
zapomnieć o frustracji. Poza tym z ludzkimi kobietami wiązały się komplikacje,
których wolał uniknąć.
Teraz zrozumiał, w jak wielkim był błędzie.
Delikatny, leniwy dotyk.
Zapach kobiecego pożądania.
Cudowna gra wstępna, która sprawiała, że drżał z niecierpliwości.
Jakby odczytując te myśli, Abby opuściła głowę i zaczęła wodzić ustami po jego
piersi. Muskała go pocałunkami i gładziła twarde mięśnie brzucha.
- Do diabła! - jęknął, gdy zawahała się, ale potem mocno chwyciła jego męskość.
- Może nie tylko ty jesteś obdarzony pewnymi talentami, kochanie. - Drażniła się z
nim, gładząc go od góry do dołu i z powrotem.
Dante aż syknął pod wpływem niezwykłego doznania, jakie go ogarnęło. Talent?
Nie. Jej dotyk nie był kwestią talentu. To była prawdziwa magia.
Odruchowo uniósł biodra, żeby dopasować się do jej ruchów. Boże, czuł się tak
wspaniale. Niemal zbyt dobrze.
Ku swemu zaskoczeniu poczuł narastające rozkoszne napięcie. Był ledwie o krok
od szczytu, choć wcale nie skończył z tą kobietą.
Zaciskając zęby, skoncentrował się na najintymniejszym zakątku Abby. Sięgnął do
całego doświadczenia, jakie gromadził przez stulecia, żeby wzmocnić jej doznania.
Cichy jęk był wszystkim, czego potrzebował, żeby przekonać się, że nie stracił
wprawy.
- Chodz do mnie - szepnÄ…Å‚.
Zaczęła oddychać szybciej i zacisnęła mocniej palce.
- Dante...
106
- O to chodzi, kochanie - mówił, kciukiem doprowadzając ją na skraj rozkoszy.
Zapatrzony w jej twarz, na której malowały się wszystkie doznania, Dante był
kompletnie zaskoczony, kiedy nagle znieruchomiała i lekki uśmiech pojawił się na
jej wargach.
- Abby? - spytał cicho.
Uśmiechnęła się szerzej i niespodziewanie przesunęła się, aż woda zabulgotała. Z
szybkością, która zbiła Dantego z tropu, przewróciła się na bok, lekko wciągając go
na siebie. Zawahał się, zaskoczony, i już miał zaprotestować przeciwko tak nagłej
przerwie, ale rozchyliła nogi i objęła go nimi w pasie.
Uniosła ręce i ujęła w dłonie jego twarz.
- Ty to zacząłeś, Dante. I ty to dokończysz - szepnęła z błyskiem w oku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl