[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Amelia. Takie imię nosiła pierwsza \ona Milesa Prescotta. Hanna przypomniała sobie,
\e w kaplicy znajduje siÄ™ marmurowy grobowiec nie\yjÄ…cej hrabiny.
O niebiosa, hrabia rozmawia ze zmarłą \oną!
Hanna stała jak wmurowana, choć nie powinna słuchać intymnych wyznań. Nie mogła
się ruszyć z miejsca. Zciskało ją w \ołądku.
- Nie wiem, dlaczego tyle czasu zajęło mi uświadomienie sobie, jaka jest doskonała.
Piękna, inteligentna i dobra. I, wybacz mi, ukochana, nadzwyczaj pociągająca. Ma wszystko,
czego szukam w \onie. Poproszę ją dzisiaj, \eby za mnie wyszła.
Bo\e, Bo\e, Bo\e. Dzisiaj hrabia oświadczy się Charlotte. Dzisiaj.
Serce w niej zamarło.
Poślubi Charlotte. Jednego dnia całował Hannę do utraty tchu, a następnego zamierzał
poprosić o rękę jej siostrę. Dziewczynę ogarnęły mdłości, w ustach jej zaschło. Nie mogła
zaczerpnąć powietrza.
Nie chciała dłu\ej słuchać.
Nerwy miała napięte jak postronki. Odwróciła się i sztywno ruszyła nawą. Nie będzie
o nim myśleć. Skupi się na stawianiu stóp. Jeden krok. Jeszcze jeden. Byle dalej od kaplicy.
Szybciej. Szybciej. Jak najdalej.
W końcu uniosła spódnice i popędziła przez wieś, przez błonia, obok kuzni. Minęła
dwa rzędy chat krytych strzechą. Gnała co sił w nogach, nie zwa\ając na to, \e ktoś mo\e ją
zobaczyć, nie zwa\ając na kolkę w boku.
Przebiegła przez mostek, wpadła przez bramę na dziedziniec i od razu skierowała się
ku zachodniemu skrzydłu. świr chrzęścił jej pod butami. Otworzyła drzwi i zderzyła się z
majorem Prescottem.
- Zaczekaj, dziewczyno. - George chwycił ją za łokieć. - Dokąd pędzisz o tak
wczesnej porze? Chyba mi nie powiesz, \e dokonałaś następnego odkrycia?
Hanna nie mogła wykrztusić słowa. Dyszała cię\ko. Major jej nie puszczał.
- Powoli. Spokojnie.
Hanna łapczywie chwytała powietrze ustami. Ostry ból w boku utrudniał oddychanie.
Chyba osunęłaby się na ziemię, gdyby George Prescott jej nie podtrzymał. Po chwili poczuła
siÄ™ lepiej.
- Potrzebuję pańskiej pomocy, majorze - wyrzuciła z siebie jeszcze trochę zasapanym
głosem.
- Co tylko zechcesz, Hanno. Wstyd mi, \e wczoraj zostawiłem cię na pastwę losu. Jak
mogę się zrehabilitować?
- Zawiezie mnie pan do mojego brata do Lincolnshire?
Mę\czyzna a\ się cofnął. Obrzucił ją zdziwionym spojrzeniem.
- Do brata? Po co?
- To zbyt skomplikowane, \eby wyjaśnić w dwóch słowach. Chcę wyruszyć
natychmiast. Ju\ teraz.
- Teraz?
- Tak. Muszę wyjechać dzisiaj, najwcześniej jak się da. To tylko dwie godziny jazdy
na północ.
Prescott zmarszczył czoło i potarł brodę.
- Nie wiem, Hanno.
- Proszę, majorze - nalegała dziewczyna błagalnym tonem. - Proszę.
- Dwie godziny jazdy?
- Tak. Bertram, to znaczy mój brat, sir Bertram Fairbanks, mieszka w Levering Park w
Lincolnshire. To blisko Great Baston.
Major zmierzył ją uwa\nym spojrzeniem.
- No, dobrze - powiedział w końcu. - Przynajmniej w ten sposób mogę naprawić
wczorajszy błąd.
Hanna odetchnęła z ulgą.
- Ale pod jednym warunkiem.
O, nie!
- Wyjaśnij mi, o co chodzi. Chyba powinienem wiedzieć, dlaczego pomagam ci W
ucieczce.
- W porządku - zgodziła się dziewczyna z wahaniem. - Lecz nie w tej chwili. Muszę
spakować rzeczy. Wszystko opowiem panu po drodze.
- Oczywiście wezmiesz ze sobą pokojówkę?
Hanna skrzywiła się.
- Nie. Nie mogę. Lily jest pokojówką Charlotte. Poza tym nie chcę robić zamieszania.
Major Prescott potrząsnął głową.
- Jeśli przez dwie godziny mamy podró\ować sam na sam, musimy wziąć odkryty
pojazd. Lepiej ubierz się ciepło, dziewczyno.
- Dobrze.
- Nie odwa\ę się poprosić Milesa o kariolkę. Brat nadal jest na mnie zły. Moja
dwukółka jeszcze z dawnych czasów mo\e nie nadawać się do jazdy. Sprawdzę, w jakim
stanie są inne powozy, i ka\ę ściągnąć woznicę.
- Po co nam woznica? - Im mniej świadków rejterady, tym lepiej. Dlaczego wcześniej
nie pomyślała o szczegółach? - Nie mo\emy wziąć starej dwukółki?
Major popatrzył na nią z wyraznym zainteresowaniem.
- Nie mogę się doczekać, \eby usłyszeć, jakie są powody twojego nagłego wyjazdu,
Hanno. Jesteś bardzo tajemnicza. śadnej pokojówki. śadnego woznicy. Lepiej \eby opowieść
była ciekawa.
Hanna umówiła się z majorem przy po-wozowni i wbiegła po schodach do swojego
pokoju. Rzuciła na łó\ko niewielką walizkę i zaczęła upychać w niej ubrania wybrane na
chybił trafił. Postanowiła, \e pózniej przyśle po resztę rzeczy.
Czy powinna uprzedzić Charlotte o swoich planach? Nie, to nie byłoby mądre
posunięcie. Siostra pewnie zabroniłaby jej wyjazdu. Hanna nie chciała kolejnej sceny.
Zresztą, jak wyjaśniłaby swoją nagłą decyzję? Przecie\ nie mogła powiedzieć prawdy.
 Hrabia zamierza poprosić cię dzisiaj o rękę, a mnie ogarnia rozpacz. Kocham go i na
samą myśl, \e on o\eni się z tobą, serce pęka mi z bólu".
Nawet gdyby odwa\yła się wyznać, co naprawdę czuje, jej słowa zabrzmiałyby
strasznie. Kochała siostrę. Ale nie jako \onę lorda. Uwa\ała, \e Charlotte jest dla niego
nieodpowiednia. Pró\na, kapryśna i samolubna, unieszczęśliwiłaby mę\a.
Sama Charlotte te\ nie byłaby szczęśliwa. Hanna nie mogła sobie wyobrazić, \e
siostra wiedzie spokojne \ycie na wsi, a takie właśnie \ycie bardzo lubił lord Strickland. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl