[ Pobierz całość w formacie PDF ]

upodobnił się na chwilę do Clive'a Clemmingsa.
- Nie mogę stwierdzić, że wiem, o czym mówisz, Susannah - powiedział. - O czym
mówisz?
- O sprowadzeniu go z powrotem.
- Sprowadzeniu kogo z powrotem, Susannah? - Zmęczenie po całonocnym maratonie
samochodowym zaczynało być widoczne. Wyglądał na wyczerpanego. Był przystojnym
facetem, jak na kogoś koło sześćdziesiątki. Z całą pewnością połowa zakonnic oraz żeńska
większość kongregacji misyjnej kochała się w nim na zabój. Na co ojciec D nie zwracał, rzecz
jasna, uwagi. Zwiadomość, że jest przystojniakiem w średnim wieku, tylko by go zmieszała.
- Wie ksiÄ…dz kogo.
- Jesse? Sprowadzić Jesse'a z powrotem? - Ojciec Dominik stał ze stułą na szyi i
kropidłem w ręku, patrząc na mnie zdumionym wzrokiem. - Susannah, wiesz równie dobrze
jak ja, że kiedy duch opuszcza ten świat, tracimy z nim wszelki kontakt. One odchodzą.
PrzenoszÄ… siÄ™ dalej.
- Wiem. Nie mówiłam, że to będzie łatwe. Tak naprawdę, widzę tylko jeden sposób, a
jest to sposób ryzykowny. Jednak z księdza pomocą, ojcze D, to się może udać.
- Moją pomocą? - Ojciec Dominik się zmieszał. - Pomocą w czym?
- Ojcze D, chcę, żeby ojciec mnie wyegzorcyzmował.
12
Po raz ostatni, Susannah - powiedział ojciec Dominik. Tym razem stuknął w
kierownicę dla podkreślenia wagi tego, co mówi. - To, o co prosisz, jest niemożliwe.
Przewróciłam oczami.
- Zaraz, zaraz, a co się stało z wiarą? Myślałam, że jak się wierzy, to wszystko jest
możliwe.
Ojciec Dominik nie lubił, kiedy jego własne słowa obracano przeciwko niemu.
Wskazywał na to grymas na jego twarzy, kiedy spoglądał w tylne lusterko.
- Zatem pozwól sobie powiedzieć, że to, co chcesz zrobić, ma bardzo niewielkie
szanse powodzenia.
Prowadzenie samochodu w Carmelu to nie żarty, ponieważ domy nie są oznakowane
numerami i turyści w żaden sposób nie mogą dojść, jak się poruszać. A ruch uliczny składa
się, oczywiście, w dziewięćdziesięciu ośmiu procentach z przyjezdnych. Ojciec D był już
wystarczająco sfrustrowany, usiłując dotrzeć tam, dokąd się wybieraliśmy. Moje
oświadczenie, że chcę, aby mnie wyegzorcyzmował, nie wpłynęło na poprawę jego nastroju.
- Nie wspominając już o tym, że jest to nieetyczne, niemoralne i prawdopodobnie
bardzo niebezpieczne - zakończył, dając ciężarówce znaki ręką, żeby nas wyprzedziła.
- Zgadza się - powiedziałam. - Ale nie jest niemożliwe.
- Chyba o czymś zapominasz. Nie jesteś duchem, ani też nie zostałaś przez ducha
nawiedzona.
- Wiem. Ale mam ducha, prawda? To jest, duszę. Więc dlaczego nie mógłby ksiądz jej
wyegzorcyzmować? Wtedy, no wie ksiądz, mogłabym pójść, rozejrzeć się, spróbować go
znalezć i jeśli mi się uda, sprowadzić z powrotem. - Po chwili dodałam: - O ile, oczywiście,
będzie chciał wrócić.
- Susannah. - Ojciec Dom miał mnie absolutnie dosyć, to było widać. W domu, kiedy
płakałam i w ogóle, było w porządku. A potem wpadłam na ten niesamowity pomysł.
Tylko że ojciec Dominik nie uważał, że ten pomysł jest taki fantastyczny. Dla mnie
był genialny. Nie mogłam uwierzyć, że wcześniej o tym nie pomyślałam. Przypuszczam, że
miałam trochę obity mózg po tym całym upadku.
Nie było jednak powodu, dla którego mój plan miałby się nie powieść. %7ładnego.
Tylko że ojciec Dominik nie chciał brać w tym udziału.
- Nie. - Powtarzał to, odkąd wspomniałam o swoim planie po raz pierwszy. - Tego, co
proponujesz, Susannah, nikt dotąd nie robił. Nie ma najmniejszej gwarancji, że się uda. Albo,
jeśli się uda, że będziesz w stanie powrócić do swojego ciała.
- Dlatego właśnie - stwierdziłam ze spokojem - przyda się lina.
- Nie! - krzyknÄ…Å‚ ojciec Dominik.
W tej samej chwili musiał gwałtownie zahamować, ponieważ nie wiadomo skąd
wyskoczył autokar, a ponieważ w centrum Carmelu nie ma świateł, istnieje niekiedy
niezgodność opinii co do pierwszeństwa przejazdu na skrzyżowaniu. Usłyszałam, jak
zachlupotała woda święcona w słoiku w czarnej torbie na tylnym siedzeniu.
Nie spodziewałam się, że coś zostanie po prysznicu, jaki ojciec D urządził w naszym
domu. Woda pryskała na wszystkie strony. Miałam nadzieję, że nie myli się co do tego, że
Maria i Feliks, jako żarliwi katolicy, nie odważą się przekroczyć progu nowo
pobłogosławionego domu. Bo jeśli się mylił, to tylko zbłazniłam się niepotrzebnie wobec
Przyćmionego.
- Po co ksiądz to robi, ojcze D? - dopytywał się Przyćmiony, kiedy ojciec Dominik
dotarł do jego pokoju z aspergillum, bo tak, jak się okazało, nazywał się ten dziwaczny
przedmiot do kropienia.
- Ponieważ twoja siostra prosiła mnie o to - odparł ojciec Dom, spryskując ławkę do
ćwiczeń. Była to zapewne jedyna chwila, kiedy ten mebel został poddany zabiegowi
zbliżonemu do mycia.
- Suze prosiła, żeby ojciec pobłogosławił mój pokój? - Słyszałam głos Przyćmionego z
drugiego końca korytarza. Jestem pewna, że żaden nie zdawał sobie sprawy, że słucham.
- Prosiła, żebym pobłogosławił dom - wyjaśnił ojciec Dominik. - Bardzo poruszyło ją
znalezienie szkieletu na podwórku, jak z pewnością zauważyłeś. Byłbym, Bradley,
niezmiernie wdzięczny, gdybyś przez następnych parę dni okazywał jej nieco więcej
serdeczności.
Bradley! O mało nie parsknęłam śmiechem. Bradley! Co to za imię?
Nie wiem, co Przyćmiony odpowiedział na sugestię ojca Doma, żeby traktować mnie
serdeczniej przez parę dni, ponieważ wykorzystałam okazję, żeby wziąć prysznic i przebrać
się w przyzwoite ubranie. Uznałam, że dwanaście godzin chodzenia w dresie to dość. Jeszcze
trochę, a zupełnie bym się rozłożyła psychicznie. Jesse nie życzyłby sobie, aby moja żałoba
po nim odbiła się na moim powszechnie podziwianym wyczuciu stylu.
Poza tym miałam plan.
Tak więc, wypucowana, umalowana i wystrojona w to, co uważałam za szczyt
elegancji u mediatorów - obcisłą sukienkę i sandały - czułam się przygotowana, by brać się za
bary nie tylko ze sługami szatana, ale także pracownikami  Carmelowej Sosnowej Szyszki ,
gdzie ojciec D zgodził się mnie podrzucić. Widzicie, wymyśliłam nie tylko sposób, jak
odzyskać Jesse'a, ale także jak pomścić śmierć Clive'a Clemmingsa, nie wspominając już o
jego pradziadku. O, tak. Wiedziałam, co robić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl