[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zwierzaka, to robota Amelii. Taki układ zawarła z córką, kiedy decydowały się na kupno
kucyka. Amelia odpowiadała za oporządzanie i sprzątanie i trzeba przyznać, że mniej więcej
wywiązywała się z tych obowiązków.
Kucyk wciąż panikował. Walił kopytami i przewracał oczami jak w kiepskiej tragedii. Na
jego wargach pojawiła się piana. Gwen, czując się nieco winna, poklepała go po boku. Dała się
ponieść nerwom. Miesiączka. Teraz tego żałowała. Miała tylko nadzieję, że Amelia nie
wyglądała przez okno w sypialni.
Podmuch wiatru uderzył we wrota stodoły i zatrzasnął je. Szum deszczu, dochodzący z
podwórza, raptownie przycichł. Nagle zrobiło się ciemno.
Kucyk ucichł. Gwen przestała go gładzić. Wszystko znieruchomiało. Zdawało się, że jej
serce też.
Zza snopów siana za jej plecami wyłoniła się jakaś postać, przewyższająca ją niemal
dwukrotnie. Gwen nie widziała olbrzyma. Poczuła nagły skurcz. "Cholerny okres" -- pomyślała,
rozmasowując powoli podbrzusze. Zazwyczaj przychodził regularnie jak w zegarku, ale w tym
miesiącu pospieszył się o dzień. Powinna wrócić do domu, umyć się i przebrać.
Trupiogłowy stał wpatrzony w kark Gwen Nicholson. Mógłby ją zabić jednym uderzeniem.
W żaden jednak sposób nie potrafił się zmusić, by ją dotknąć. Uległa cyklowi krwi; czuł ten
zapach, przyprawiający go o mdłości. Ta krew była tabu, nigdy nie zabił kobiety skażonej jej
obecnością.
Czując wilgoć między nogami, Gwen wybiegła ze stodoły i nie obejrzawszy się za siebie,
pognała do domu, zostawiając niespokojnego kucyka w mrocznej stodole.
Trupiogłowy słuchał oddalającego się tupotu, czekając na trzaśniecie drzwiami.
Odczekał jeszcze chwilę, aby upewnić się, że kobieta nie wróci, po czym podszedł cicho do
zwierzęcia, wyciągnął rękę i przytrzymał je. Kucyk kopał i protestował, ale Trupiogłowy w
swoim życiu radził sobie ze zwierzętami daleko większymi i grozniejszymi.
Otworzył usta. Z nabrzmiałych, krwawych dziąseł, niczym kocie pazury wyłoniły się zęby.
W każdej szczęce znajdowały się dwa rzędy, dwa tuziny ostrych jak igły szpikulców. Zacisnęły
się na karku kucyka. W głąb gardła Trupiogłowego pociekła gęsta, świeża krew, łykał ją
chciwie. Gorący smak świata. Poczuł się silny i mądry. A przecież to był dopiero pierwszy z
czekających go posiłków. Będzie się karmił wszystkim, na co mu przyjdzie ochota, i nikt go nie
powstrzyma, nie tym razem. A kiedy już będzie gotów, by zrzucić ze swego tronu uzurpatorów,
spali ich w ich własnych domostwach, wyrżnie im dzieci, a z jelit niemowląt uczyni naszyjniki.
To miejsce należało do niego. To, że na jakiś czas ujarzmili naturę, nie oznaczało, że
zawładnęli ziemią. Była jego i nikt mu jej nie mógł odebrać, nawet święci. Był na to zbyt mądry.
Drugi raz nie da się poskromić.
Siedział ze skrzyżowanymi nogami na podłodze stodoły, otoczony szaro-różowymi
wnętrznościami kucyka, i opracowywał najlepszą strategię, na jaką go było stać. Myślenie
nigdy nie było jego najmocniejszą stroną. Zbyt wielki apetyt przyćmiewał rozsądek. Głód i
poczucie siły nie odstępowały go ani na krok, zostawiając nieco miejsca na pierwotne
przywiązanie do ziemi, co prędzej czy pózniej musiało doprowadzić do rzezi.
Deszcz padał jeszcze przeszło godzinę.
Roń Milton niecierpliwił się; ta cecha jego charakteru obdarzyła go wrzodem i znaczącym
stanowiskiem w biurze projektów. Nikt nie obsłużyłby cię szybciej niż Milton. Był najlepszy,
lenistwa nie znosił zarówno u siebie, jak i u innych. Wezmy na przykład ten cholerny dom.
Obiecali, że skończą go w połowie lipca, zrobią ogród, ułożą podjazd, wszystko załatwią -- i oto
teraz, w dwa miesiące po terminie, spoglądał na dom, nie nadający się do zamieszkania. Połowa
okien nie była jeszcze oszklona, brakowało drzwi frontowych, ogród budził mordercze
instynkty, a podjazd zamienił się w bagnisko.
I to miał być jego zamek, jego schronienie przed światem, który dał mu niestrawność i
majątek. Azyl z dala od hałaśliwego miasta, miejsce, gdzie Maggie mogła hodować róże, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- niecoinny.xlx.pl
Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (45) Książę czarnych sal
0893. Celmer Michelle Królewskie związki 02 Książę i sekretarka
Kotliński Roman Byłem księdzem 2 Owce ofiarami pasterzy
684. Fielding Liz C&F Wspólnicy 02 Dwie księżniczki
Hawthorne Rachel Strażnik Nocy 03 Nów Księżyca
PS44 Pan Samochodzik i Czarny Książę Olszakowski Tomasz
Dr Pierre Dukan Nie potrafię schudnąć(cała książka)
4 Robert A. Haasler Życie seksualne księży
Long Julie Anne Nieuchwytny książe
280 Lucas Jennie Książę jak z bajki